Kurz po wczorajszym pojedynku Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok dalej nie opadł. Wielu fanów obecnego mistrza Polski nie potrafiło zrozumieć decyzji arbitrów. Mimo kontrowersji Legia awansowała do półfinału Pucharu Polski, i ten fakt pozostanie niezmieniony. Czy fani ekipy z Białegostoku mają za co mieć pretensje do arbitrów?
Mnóstwo trudnych decyzji
Bez względu na to, czy ktoś lubi jedną bądź drugą drużynę, jedno przyznać trzeba. Sędziowie mieli wczoraj bardzo trudny mecz. Mnóstwo decyzji było stykowych i podlegało osobistej interpretacji. Trudno jest jednak nie odnieść wrażenia, że Marciniak i spółka nie podjęła samych dobrych decyzji. Które z nich miały największy wpływ na boiskowe wydarzenia?
„Karny” za faul na Pietuszewskim:
Zdaniem większości ekspertów Jagiellonii należał się 𝐑𝐙𝐔𝐓 𝐊𝐀𝐑𝐍𝐘❗
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 26, 2025
Karnego finalnie nie było, Legia strzeliła dwa gole i to Wojskowi zagrają w półfinale Pucharu Polski! pic.twitter.com/Qx4p2d33cC
Źródło: sport_tvppl/X
Sytuacja z rzutem karnym na pierwszy rzut oka wydaje się być oczywista. Pietuszewski ewidentnie trafia w nogę rywala, po czym upada na murawę. Nie ma tu mowy o braku kontaktu, nurkowaniu czy szukaniu faulu. Zawodnik Legii blokuje dostęp do piłki, a rywal upada po zetknięciu się z przeciwnikiem. Nie ma tu mowy o odwołaniu karnego, prawda?
Gdyby popatrzeć na tę sytuację „na żywo”, to ciężko byłoby jakkolwiek wybronić sędziego. Mimo wszystko postanowiliśmy się przyjrzeć tej sytuacji nieco bliżej. Arbiter w teorii znajdzie argument do obrony, chociaż nadal uważamy, że karny się tam po prostu należał:
- Pietuszewski zostaje trafiony w prawą nogę, po czym nienaturalnie jego druga kończyna „traci czucie”, przez co on upada. Oczywiście poczuł wyraźny kontakt, więc postanowił to wykorzystać, ale zrobił to w nienaturalny sposób.
- Ze sprawy próbował wytłumaczyć się też Szymon Marciniak, który w wywiadzie przed kamerami TVP Sport po meczu powiedział: „Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka”.
Chociaż arbiter chce tutaj uratować sytuację, to decyzja ta wydaje się sprzeczna z duchem gry. W erze bez VARu prawdopodobnie nigdy nie dyskutowalibyśmy nawet o tym rzucie karnym. Jest to jedenastka, a jedyne co przemawia na brak jej podyktowania, są ewentualne kolejności zdarzeń (wątpliwa) oraz sposób upadku piłkarza próbującego wykorzystać kontakt. Marciniak powiedział również, że wcześniej w akcji, która doprowadziła do karnego, powinien być faul dla Legii. Może powrót do tego przewinienia byłby najlepszym rozwiązaniem?
Ręka Shkurina?
Kolejna kontrowersja to ewentualna ręka nowego nabytku Legii, Shkurina. Wiele osób wydawało się, że podyktowanie karnego w tej sytuacji jest oczywiste. O tym również wypowiedział się Pan Szymon Marciniak, który stwierdził:
„Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkurina. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkurina w głowę. Oczywiście, że „śmierdzi” tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu. Słyszałem, że powtórka tej sytuacji była pokazana po zrobieniu „zooma”, ale widać na niej piłkę pod ręką, a nie uderzenie czy dotknięcie piłki ręką.”
Zaraz Vladan będzie miał okazję pokazać na co go stać?#LEGJAG pic.twitter.com/LeQzDpLwlw
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) February 26, 2025
Źródło: polski_ligowiec/X
Ta sytuacja nie jest aż tak oczywista jak ta poprzednia. Wydaje się, że piłka odbiła się od ręki Białorusina, ale faktycznie ciężko jest znaleźć powtórkę, która w stu procentach zapewnia nas, że było tam zagranie ręką. Sędziowie postanowili więc puścić sytuację, nie mając całkowitej pewności, że zmiana decyzji byłaby słuszna.
Pan sędzia Lasyk powiedział jednak w studiu Meczyki, że… na murawie nikt nie protestował o ręce Białorusina. Myślę, że próba obrony decyzji w taki sposób nie jest najlepszym pomysłem.
Ciężki mecz i trudne decyzje
Wczorajsze starcie Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok nie przejdzie do historii, ale echo tego meczu jeszcze długo będzie niosło się w polskiej piłce. Kibice Jagiellonii (szczególnie biorąc pod uwagę związki emocjonalne) mają prawo czuć złość i frustrację. Obie te sytuacje w teorii się jakoś obronią, ale powinny zostać prawdopodobnie odgwizdane kompletnie inaczej. To wszystko pozostawia spory niesmak, bo gdy w meczu jest aż tak wiele sytuacji stykowych gwizdanych tylko w jedną stronę, na myśl może przychodzić nam wiele niepoprawnych wniosków.
Gdyby zostały podyktowane dwa rzuty karne, nikt nie rwałby włosów z głowy. Tak się nie stało, a debata publiczna rozgorzała. Tam, gdzie wchodzą do gry emocje, opinia często rozmywa się z uczuciami. Ciężko jest tutaj znaleźć jedyną poprawną odpowiedź na to co stało się wczoraj. Błędy sędziowskie to rzecz naturalna, bo człowiek to istota potrafiąca się pomylić. Ważne jest, aby umieć się do nich przyznać, wyciągnąć wnioski i przeprosić, a nie ślepo brnąć w coś złego. Czy Jaga otrzyma jakąś rekompensatę za utracony półfinał Pucharu Polski? Na pewno nie. Powinniśmy jednak zastanowić się, czy nie warto z tej sytuacji wyciągnąć jakieś nowe wnioski. Może arbiter w czasie meczu powinien tłumaczyć się ze swojej decyzji niczym w NBA? Może powinien to robić po meczu na konferencji? Coś zrobić trzeba.