Starcie klubów, które nie mogą narzekać na zasób portfela swoich właścicieli, miało znacznie nie tylko prestiżowe. Manchester City oraz PSG co sezon wymieniane są w gronie kandydatów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, jednak w obecnej edycji radzą sobie poniżej oczekiwań, a porażka w środowym starciu mogła okazać się sporym problemem w kontekście dalszej gry w europejskich pucharach.
Wyrównana pierwsza część z przewagą PSG
Oba zespoły weszły bardzo spokojnie w spotkanie. Obraz pierwszej części mógł być dość zaskakujący, ponieważ to PSG prowadziło grę, a Manchester City czekał na kontry. Gospodarze z dużą łatwością wchodzili w pole karne drużyny Guardioli, jednak często brakowało ostatniego podania. Mimo dominacji francuskiego zespołu to goście mogli otworzyć wynik meczu. W 39. minucie Donnarumma skutecznie zatrzymał strzał Savinho po bardzo dobrej akcji indywidualnej Brazylijczyka. Ostatecznie to paryżanie powinni schodzić do szatni z bramką na koncie, jednak Nuno Mendes zbyt wcześnie ruszył do prostopadłej piłki, przez co spalił akcję bramkową gospodarzy.
W przerwie świetnych zmian dokonali zarówno Pep Guardiola, jak i Luis Enrique. Najpierw w 50. minucie wynik spotkania otworzył rezerwowy Grealish. Następnie 3 minuty po zdobytej bramce ten sam zawodnik odegrał kluczową rolę przy bramce Erilinga Haalanda. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać, gdyż w przeciągu kolejnych 8 minut za sprawą Dembele oraz Barcoli paryżanie wyrównali wynik spotkania.
Po trafieniu francuskiego napastnika gracze Paris-Saint-Germain nie zwalniali tempa i spychali gości do coraz głębszej defensywy. Zdobyta bramka pozytywnie wpłynęła na Dembele, który z dużą łatwością wygrywał pojedynki z obrońcami gości. Kolejne minuty mijały a podopieczni Pepa coraz bardziej opadali z sił. Swoją determinację i widoczną przewagę Paryżanie przypieczętowali 3 bramką, którego autorem był Joao Neves. PSG na 3. bramce się nie zatrzymało i w doliczonym czasie wynik spotkania na 4-2 ustalił Goncalo Ramos.
Fenomenalny Dembele i niezbędny Vitinha
Francuz po wejściu na boisko miał ogromny wpływ na grę swojego zespołu. Dembele nie tylko zdobył kontaktową bramkę, ale także generował bardzo duże zagrożenie pod bramką Edersona. Świetnie wyglądał z piłką, ale także bez niej. Co chwile pokazywał się do podań kolegom i wygrywał bardzo dużą ilość pojedynków z bocznymi obrońcami gości. W środku pola swój mecz grał Vitinha, który w drugiej połowie wyglądał kapitalnie. Portugalczyk dyrygował grą i odpowiednio regulował tempem akcji. Dodatkowo świetny mecz zaakcentował asystą przy bramce Joao Nevesa.