Dzisiejszym meczem z Zagłębiem Lubin Legia Warszawa rozpocznie swoją walkę o ligowy byt. Wydostanie się ze strefy spadkowej to teraz absolutny priorytet dla aktualnych mistrzów Polski. Wydaje się jednak, że nie pomoże w tym jeden z najlepszych piłkarzy Legii, w przerwie zimowej mianowany nowym kapitanem. Odejście Luquinhasa jest już bowiem praktycznie przesązone.
Brazylijczyk nie wyruszył wczoraj z resztą drużyny do Lubina.
Wszystko dlatego, że na ostatniej prostej jest jego transfer do New York Red Bulls. Amerykanie mają wyłożyć za „Luqiego” kwotę rzędu 2.5-3 mln euro. Biorąc pod uwagę, że Luquinhas trafił do Legii za 1 mln euro, jest to trzykrotna przebitka. Nieźle, ale czy jest to dobry moment na odejście tak ważnego ogniwa? Czy Dariusz Mioduski jest aż tak pewny utrzymania, że może sobie pozwolić na sprzedaż właśnie teraz kluczowego zawodnika?
A odwrotu w tej transakcji raczej nie będzie, zwłaszcza że w rozmowie z brazylijskim blogerem zajmującym się rodakami w MLS spekulacje te potwierdził sam Luquinhas:
Dobrą minę do złej gry robi Aleksandar Vuković.
Na przedmeczowej konferencji Serb wypowiadał się, że Legia jest gotowa na odejście pomocnika. Podkreślał, że chce, aby sytuacja ta została wykorzystana przez kolejnych zawodników. On sam zaś, jako szkoleniowiec, będzie szukał rozwiązań, by nieco inaczej rozłożyć akcenty w grze swoich podopiecznych. Wszystko to brzmi oczywiście bardzo ładnie, ale… Czy to jest czas na wspomniane poszukiwanie rozwiązań, gdy stołeczni są przedostatnią ekipą w ligowej tabeli?
Początkowo wydawało się, że Luquinhas na pewno zostanie.
Mimo incydentu z pseudokibicami, Brazylijczyk wrócił do Polski i był na zgrupowaniu w Dubaju – w przeciwieństwie do Mahira Emreliego, który zdecydował się postąpić inaczej. Podczas obozu przygotowawczego trener Aleksandar Vuković wybrał nawet Brazylijczyka na nowego kapitana. Jak się okazało – Luquinhas pełnił tę funkcję na zaledwie jednym sparingu, przeciwko FK Krasnodar… Zresztą po tym wyborze zaskoczenia nie krył sam 25-latek:
Przygoda najczęściej faulowanego piłkarza w Ekstraklasie dobiega końca.
Luquinhas zawsze miał ciężko w starciach z defensorami naszego rodzimego podwórka. Nigdy jednak nie zatracił swojego radosnego, technicznego stylu grania. Nie bał się wchodzić w pojedynki, potrafił zrobić przewagę jednym zwodem, a rywale często musieli się ratować przewinieniem, by zatrzymać zwinnego Brazylijczyka. Teraz będzie to robił na boiskach MLS.