5 goli w 6 spotkaniach. Tyle wystarczyło Kacprowi Przybyłko, by świętować koronę króla strzelców Ligi Mistrzów CONCACAF. Drużyna Polaka – Philadelphia Union pożegnała się z rozgrywkami na szczeblu półfinału, ale żaden z rywali nie był w stanie przebić bilansu bramkowego naszego rodaka.
Osiągnięcie Kacpra Przybyłko jest powodem do dumy, ale Liga Mistrzów CONCACAF to dość specyficzny turniej. Drużyny ze Stanów Zjednoczonych notorycznie są tam ogrywane przez zespoły z Meksyku (16 ostatnich edycji wygrały zespoły z tego kraju!), a prestiż rywalizacji najlepszych drużyn Ameryki Północnej i Środkowej nie rzuca na kolana. Mimo wszystko, Przybyłko od trzech sezonów gwarantuje stabilną formę. W barwach Philadelphii uzbierał do dziś 39 trafień i 14 asyst. Na powołanie do reprezentacji nie wystarczyło, na status gwiazdy zespołu już tak.
2019 – 26 spotkań – 15 goli – 4 asysty
2020 – 20 spotkań – 7 goli – 6 asyst
2021 – 32 spotkania – 11 goli – 3 asysty
Czy Kacper wróci do Europy?
Wątpię. Ma 28 lat, kontrakt podpisany do grudnia 2023. W MLS znalazł miejsce, w którym jest szanowany i może spełniać się sportowo. Myślę, że sam jest już pogodzony z faktem, że seniorska kadra nie jest mu dana. Pozostaje skupić się, na odnoszeniu sukcesów z Philadelphią Union. Paradoksalnie, w reprezentacji pojawił się za to Adam Buksa, który w tym sezonie uzbierał 16 trafień ligowych. Niesprawiedliwość? W sporym stopniu tak, ale o ile Buksa nie ukrywa, że MLS jest dla niego jedynie przystankiem, o tyle Przybyłko najprawdopodobniej zostanie tam, póki będą zadowoleni z jego gry.