Kacper Kozłowski i Mateusz Musiałowski to dwaj polscy piłkarze, którym przypięto łatki wielkich talentów. O tym pierwszym zrobiło się głośno, gdy w 2021 roku — mając niespełna osiemnaście lat — wystąpił na Euro 2020. Drugi zdobył rozgłos w juniorskich drużynach Liverpoolu, gdzie nazwano go „polskim Messim”. Tak się składa, że obaj świętują dziś 22. urodziny — urodzili się bowiem tego samego dnia, 16 października 2003 roku. Jakie są dziś perspektywy, by Kozłowski i Musiałowski stali się znaczącymi postaciami kadry narodowej?
Niewątpliwie bliżej tego statusu jest obecnie Kacper Kozłowski. Zawodnik Gaziantep FK w meczu z Nową Zelandią wrócił do reprezentacji po czteroletniej przerwie, choć nie rozegrał szczególnie udanego spotkania. Osobiście mam spory problem z oceną byłego piłkarza Pogoni Szczecin. Kozłowskiemu nie można odmówić tego, czego brakuje w przypadku Musiałowskiego — ogrania wśród seniorów. Mówimy przecież o zawodniku, który ma na koncie około 185 występów w dorosłej piłce, w tym 59 meczów w Eredivisie i 35 na boiskach Süper Lig.
Kacper Kozłowski zszedł na ziemię
Nie przebił się w Brighton, które kupiło go za 11 milionów euro (a sprzedało do Gaziantep za zaledwie 200 tysięcy). Angielski klub zapłacił za potencjał, który miał eksplodować podczas wypożyczeń do Unionu SG czy Vitesse. Tak się jednak nie stało. I tu rodzi się zasadne pytanie — dlaczego Brighton sprzedało Polaka za tak niewielkie pieniądze, skoro Kacper regularnie występował w lidze holenderskiej? Odpowiedź jest dość prosta: w odniesieniu do poziomu Premier League Kozłowski okazał się po prostu przeciętny.
Mam wrażenie, że jego status od dłuższego czasu pozostaje niezmienny. Od czasu do czasu błyszczy golem lub asystą, po czym media reagują falą entuzjazmu, łącząc go z reprezentacją i nieuchronnym „hitem transferowym” do Ajaxu czy Galatasarayu. Następnie przychodzi kilka przeciętnych występów, szum wokół Kozłowskiego cichnie — by znów wrócić przy kolejnym lepszym meczu. Gdyby Polak ustabilizował się na wysokim poziomie, którego przebłyski potrafi pokazać, zapewne faktycznie znalazłby się na listach życzeń klubów z czołówki. Tak się jednak nie dzieje.
Być może sytuacja zmieni się, gdy Kozłowski trafi do środowiska, które pozwoli mu rozwinąć skrzydła — jak stało się to z Moderem w Feyenoordzie czy ostatnio z Kamińskim w 1. FC Köln i Skórasiem w KAA Gent. Na razie Kacper cieszy się regularną grą i zbiera doświadczenie, które kiedyś może zaprocentować. A jeśli nie — zostanie po prostu solidnym zawodnikiem z niezłej ligi, któremu nie było dane zrobić kariery w Premier League. Z pewnością mierzył wyżej (pamiętne wypowiedzi o Jurgenie Kloppie). Szybko został jednak sprowadzony na ziemię i stara się zapracować, by pewnego dnia wzbić się wyżej.
Mateusz Musiałowski wciąż żyje marzeniami
O występach w Anglii może natomiast jedynie pomarzyć Mateusz Musiałowski. Pomocnik zasiedział się w Liverpoolu, długo wierząc, że zdoła przebić się do pierwszego zespołu. Poprzeczka oczekiwań była zawieszona bardzo wysoko, dlatego zderzenie z rzeczywistością okazało się wyjątkowo bolesne. Musiałowski wylądował w Omonii Nikozja, gdzie balansuje między ławką rezerwowych a trybunami.
Prowadzenie jego kariery można określić jednym słowem — kuriozalne. Z cypryjskim klubem związany jest od czternastu miesięcy, ale w żadnym momencie nie wyglądało na to, by realnie liczył się w walce o skład. A mimo to wciąż czeka. Na co? Dziś kończy 22 lata, a jego dorobek w futbolu seniorskim jest znikomy. Pewnie znalazłyby się wciąż kluby w Ekstraklasie, które chętnie dałyby mu szansę. Pytanie tylko, czego sam Mateusz oczekuje od swojej kariery. Bo jeśli nadal będzie czekał na cud, może się okazać, że jego „marzenie o wielkiej piłce” już dawno przestało być realnym celem. O ile Kozłowski dostosował swoje marzenia do rzeczywistości, o tyle jego rówieśnik nie podjął realnej walki o ich spełnienie.
W dniu ich urodzin pozostaje życzyć, by Kacper nabrał regularności w grze i stawał się coraz ważniejszym graczem w Turcji. Mateusz w końcu powinien znaleźć dla siebie odpowiedni zespół. Dziś chyba każdy widzi, że Omonia takowym nie jest. Każdy, poza samym zawodnikiem.