Niezatrzymujące się Napoli, punktujący Milan, świetne Lazio i pierwsze zwycięstwo Sampdorii. W ostatniej kolejce Serie A działo się jak zwykle dużo, a my spróbujemy przybliżyć państwu najważniejsze wnioski po zakończonej wczoraj serii gier. Co zwróciło szczególną uwagę fanów włoskiej piłki?
Milan i Napoli ciągle zwycięskie
Niebo jest niebieskie, słońce wstaje każdego poranka, Napoli i Milan wygrywają swoje ligowe mecze. Obie ekipy są w wybornej formie, a Napoli po 11 rozegranych spotkaniach nie ma na swoim koncie nawet jednej porażki. Rossoneri przegrali co prawda raz, ulegając… właśnie Napoli! Tak czy siak ich ligowa forma również może imponować, a aktualnie ciężko wskazać wyraźniejszych faworytów do mistrzowskiego tytułu od tej dwójki.
Oczywiście, kryzys zarówno Azzurrich, jak i mistrzów Włoch w końcu przyjdzie. Są jednak najbardziej wyrównanie grającymi drużynami w Serie A, które potrafią wyszarpać trzy punkty nawet w pojedynkach, w których gra ewidentnie się nie klei. To może napawać optymizmem kibiców obu ekip, a także zwiastować zaciętą i trudną walkę o Scudetto!
Atalanta i Udinese z pierwszymi porażkami
W trzech ostatnich kolejkach Udinese, Lazio oraz Atalanta zagrały swoisty turniej „każdy na każdego”. Najpierw Udinese zremisowało z Atalantą, by kolejkę później powtórzyć to samo z Lazio. Teraz obie „niebieskie” ekipy musiała zmierzyć się przeciwko sobie, a górą z tego starcia wyszły rzymskie orły. Atalanta po raz pierwszy w tym sezonie musiała zejść z boiska na tarczy, przegrywając z drużyną ze stolicy w pełni zasłużenie.
Mimo tego ekipa z Bergamo dalej znajduje się na czwartym miejscu, mając dwa punkty przewagi nad piątą Romą. Mecz z Lazio kompletnie nie ułożył się po ich myśli, a zawodnicy trenera Sarriego brutalnie wypunktowali swojego rywala w grze o Ligę Mistrzów. Atalanta nie powinna załamywać rąk, ale porażki z bezpośrednimi rywalami w walce o najwyższe cele mogą mścić się na koniec sezonu podwójnie.
Udine chciało przerwać passę trzech meczów bez zwycięstwa, ale na drodze stanęło im… Torino. Byki nie zagrały wybitnie, ale rewelacja obecnego sezonu Serie A zdecydowanie nie zagrała tak, jak przyzwyczaiła do tego fanów włoskiego Calcio. Porażka musiała kiedyś przyjść i bardzo ważna będzie teraz reakcja Udinese na ową wpadkę. Mecz ze słabiutkim Cremonese po prostu należy wygrać.
Sampdoria wreszcie wygrywa
Sytuacja drużyny z Genui wyglądała tragicznie. Brak zwycięstwa, siedem porażek i ledwie trzy remisy w pierwszych 10. kolejkach. Mecz z Cremonese, czyli drugą najgorszą ekipą Serie A, miał być dla nich najważniejszym i „ostatecznym” testem. Sampdoria nie zagrała wybitnie, ale beniaminek sam przegrał sobie ten mecz. Niewykorzystany karny, mnóstwo niecelnych uderzeń. Niedoświadczenie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym we Włoszech bardzo boleśnie zemściło się na drużynie trenera Alviniego.
Do bezpiecznego 17. miejsca gracze Stankovicia tracą jeszcze dwa punkty. Dalej ich gra wygląda fatalnie, ale zwycięstwa i kompletu punktów zarówno zawodnicy jak i kibice potrzebowali bardziej od tlenu. Trudno sądzić, żeby Sampdoria poszła za ciosem w meczu z Interem czy Fiorentiną, ale wreszcie na horyzoncie pojawiło się słabo świecące słońce. Gorzej niż teraz już raczej nie będzie…
Juventus wstaje z kolan?
Sytuacja Juventusu wygląda nieco inaczej. Po dwóch przegranych meczach z rzędu, Bianconeri wygrali z Empoli i Torino. Przeciwnicy nie byli wymagający, a starcie z Torino zostało poniekąd „przepchnięte”. Juve potrzebuje jednak złapać teraz więcej pewności siebie, a dwa wygrane mecze zdecydowanie mogą w tym pomóc. Ciężko mówić o ogromnej zwyżce formy, ale zdecydowanie widać w grze ekipy z Turynu pewne pozytywy. Rozbicie Empoli aż 4:0 może dawać jakieś nadzieje na starcie z portugalską Benficą!
Inter wraca do normalności
W ostatnich pięciu spotkaniach Nerazzurri wygrali aż cztery raz, remisując jedynie z Barceloną w Lidze Mistrzów. Kryzys drużyny z Mediolanu zdaje się być zażegnany, a Inzaghi ugasił pożar w swojej drużynie niemal w ostatniej chwili. Niedługo na naszej stronie pojawi się obszerny tekst podsumowujący dokonania Interu w obecnym sezonie. Awans z grupy w Lidze Mistrzów wydaję się być zwykłą formalnością. Już w środę wystarczy „jedynie” wygrać z Victorią Pilzno, a wtedy „europejskie minimum” stanie się faktem.
Godnym podkreślenia już teraz jest ostatnia forma Lautaro. Argentyńczyk czaruje wszystkich kibiców Serie A, wznosząc się na najwyższy z możliwych poziomów. Zwycięstwo w pojedynku z Fiorentiną, w bardzo dramatycznych okolicznościach, w dużej mierze Inter zawdzięcza właśnie Martinezowi. Samo spotkanie oglądało się wręcz genialnie i było ono najlepszą z możliwych reklam Serie A!