Wypada współczuć każdemu, który z wyprzedzeniem zaplanował sobie oglądanie derbów Turynu z myślą, że obejrzy wspaniałe widowisko. Spotkanie Juventusu z Torino oglądało się po prostu fatalnie, a Bianconeri mimo zdobycia kompletu punktów nie powinni się zbytnio cieszyć.
Brak pomysłu na… cokolwiek
Patrząc na grę ekipy trenera Allegriego próżno jest szukać jakiegokolwiek logicznego planu na grę. Nawet gdy Juve dochodziło już do jakichś przypadkowych sytuacji strzeleckich, to fenomenalną formą wykazywał się bramkarz gospodarzy. Milinkovic-Savic dwoił się i troił, by w rzadkich, ale jakże newralgicznych momentach tego meczu trzymać Torino w grze.
Goście posiadali optyczną przewagę, a Byki nie potrafiły zbytnio zagrozić swoim rywalom. Tak naprawdę, biało-czarni zwycięstwo zawdzięczają… słabości swoich rywali. Ostatnie czyste konto w derbach Turynu drużyna trenera Juricia zachowała w 2008 roku. Mimo tragicznej dyspozycji Juve ewidentnie posiada patent na swoich derbowych rywali. To sprawdziło się również dziś. Juventus nie zachwycił, ale Torino kompletnie nie potrafiło wykorzystać słabej dyspozycji utytułowanego przeciwnika.
Polacy niewidoczni
Wojciech Szczęsny, prócz jednej dobrej interwencji „na refleks” był praktycznie bezrobotny. Nie był to zły występ Polaka, ale po takiej grze w wykonaniu Torino, bardzo trudno byłoby pochwalić go za cokolwiek. Arkadiusz Milik pojawił się na murawie chwilę przed bramką dla Juve, ale również w żaden szczególny sposób nie wyróżnił się swoim krótkim pobytem na murawie. Karol Linetty? Powalczył w środku pola i standardowo dla siebie — nie rzucał się w oczy.
Vlahović z kolejnym golem
To chyba jedyny pozytywny aspekt, z którego fani najbardziej utytułowanej włoskiej ekipy mogą się cieszyć. Mimo ogólnego kryzysu pozyskany z Fiorentiny napastnik kolejny raz wpisał się na listę strzelców. Nie była to najpiękniejsza bramka w karierze serbskiego napastnika. Vlahović dobrze odnalazł się w polu karnym, wpychając futbolówkę z bliskiej odległości po zamieszaniu przy rzucie rożnym. Bramkarz Byków był bezradny w tej sytuacji, Dusan znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, co zadecydowało o losach rywalizacji.
Młody napastnik to jeden z najlepszych transferów, jakie Juve zrobiło ostatnimi czasy. Bianconeri nie strzelają zbyt wielu goli, ale Vlaho trafia ZA KAŻDYM RAZEM, gdy zespół Allegriego wygrywa swoje spotkanie. Ewidentnie jego trafienia dają impuls i w dużej mierze to od jego trafień zależne są wyniki drużyny z Turynu. Strach pomyśleć, jak nisko w tabeli były ten zespół, gdyby nie bramki strzelane przez Serba.