W sobotnie popołudnie oficjalna strona internetowa Celtiku Glasgow poinformowała, że szkocki klub doszedł do porozumienia z Legią Warszawa w sprawie wykupu Josipa Juranovicia za 3 miliony euro. Tym samym Chorwat opuszcza „Wojskowych” po zaledwie jednym sezonie.
Tyle jednak wystarczyło, by „Jura” zaprezentował się ze swojej najlepszej strony
O ile na początku mogła irytować jego bierność w ofensywie – zwłaszcza porównując jego grę do Marko Vesovicia – o tyle im dalej w las, tym coraz lepsze występy Josipa. W końcu Juranović osiągnął taką formę, że był regularnie powoływany do reprezentacji, a także pojechał na mistrzostwa Europy, na których rozegrał dwa mecze. Zarówno przeciwko Szkocji, jak i Hiszpanii wypadł bardzo dobrze, co niejako stanowiło międzynarodową weryfikację jakości 26-latka.
Grając w Legii wyrobił sobie markę solidnego prawego wahadłowego
Umie podłączyć się z przodu i dorzucić na nos w pole karne, ale przy tym nie zapomina o obowiązkach defensywnych. Nie bez kozery znalazł się w kadrze wicemistrzów świata na tegoroczne Euro. W Celtiku o miejsce w wyjściowym składzie będzie rywalizował z Anthonym Ralstonem, 22-letnim pięciokrotnym reprezentantem Szkocji. I na pewno nie jest na straconej pozycji.
Legia zaś ma niemały problem z obsadą prawej strony na czwartkowy rewanż ze Slavią Praga
Sprowadzony przed sezonem Mattias Johansson choruje bowiem na mononukleozę. Do treningów ma wrócić za około tydzień po, ale to wciąż data przypuszczalna – wszystko zależy od wyników badań krwi. Na tej pozycji kilka razy próbowany był już Kacper Skibicki. Tyle że w ostatnim spotkaniu Kacper opuścił murawę z powodu urazu łokcia, a jego odpoczynek ma potrwać od kilku do… kilkunastu dni. W stołecznej kadrze nie ma aktualnie zdrowego, nominalnego prawego wahadłowego. Tutaj więc rodzi się pytanie – czy nie można było wynegocjować z Celtikiem, aby Juranović rozegrał wspomniany drugi mecz ze Slavią i dopiero po tym dołączył do „The Bhoys”?