784 dni. Tyle mija dziś o ostatniej wygranej walki w karierze Joanny Jędrzejczyk. Polska zawodniczka w październiku 2019 roku pokonała Michelle Waterson i wydawało się, że wraca na właściwe tory. W kolejnym pojedynku, stoczonym w marcu 2020 roku, Aśka walczyła o pas wagi słomkowej przeciwko Zhang Weili. Przegrała po nie jednogłośnej decyzji i… postanowiła czekać na kolejne starcie o pas. Na antenie „Kanału Sportowego” zadeklarowała jednak ostatnio, że chce wrócić i szykuje się do rewanżu przeciwko Chince. Czy 2 lata przerwy zakończą się spektakularnym powrotem, czy też nie powinniśmy wiele oczekiwać?
Jako osoba, która zna Joannę z czasów, zanim trafiła w ogóle do UFC, mam mieszane uczucia
Myślę, że Aśka czuje, że to ostatni moment na dalsze występy w MMA. Osiągnęła niewątpliwy sukces, stanęła na szczycie sięgając po pas mistrzowski i tego nikt jej nie zabierze. Przegrała z Rose Namajunas i skupiła się na „życiu celebrytki”? Będąc kibicem nie ukrywam niechęci do takiego zachowania, ale jako człowiek jestem w stanie zrozumieć. Jędrzejczyk swoje 5 minut wykorzystuje do granic możliwości. Gra w filmie, jest jurorem programu tanecznego, reklamuje właściwie wszystko, za co dobrze płacą. Jakkolwiek źle to nie zabrzmi – prawdopodobnie jest dziś popularniejsza i lepiej zarabia niż w czasach, gdy była mistrzynią świata.
Joanna w walce z Zheng pokazała, że dalej potrafi walczyć. Słabość personalna kobiecego MMA sprawia, że 784 dni po ostatniej wygranej wciąż może mówić o walce o pas. Gdy w rozmowie z „Kanałem Sportowym” przyznała, że Dana White proponuje jej pojedynek o tytuł, wcale nie musiała ściemniać. Mamy bowiem sytuację, w której Rose Namajunas dwukrotnie pokonała Zhang Weili. Jej następną rywalką będzie Carla Esparza. Amerykanka w przeszłości była mistrzynią tej kategorii wagowej, zdołała również pokonać wspomnianą Namajunas. Po tym jak straciła pas na rzecz Aśki, odeszła jednak w zapomnienie. Nawet 5 ostatnich zwycięstw nie sprawiło, że zrobiło się o niej głośniej. Jasne, dostanie szansę pojedynku o mistrzostwo, ale głównie dlatego, że nie ma innych kandydatek. Dana White doskonale zdaje sobie sprawę, że Carla nie generuje większego zainteresowania. W social mediach śledzi ją ponad 10 razy mniej osób niż Jędrzejczyk. Możemy krytykować Aśkę za jej celebryckie życie, ale wciąż jest o niej głośno, nawet gdy szerokim łukiem omija oktagon.
W jakiej formie wróci?
Jestem pewien, że w wysokiej. Mówimy o profesjonalistce, która zawsze otaczała się sztabem znakomitych fachowców. Kluczowe – by rzeczywiście miała już konkretny termin i mogła rozpocząc przygotowania. Póki co, mówimy bowiem o ustnej deklaracji chęci powrotu, a przecież takowe Aśka już składała w 2021 roku. Z pewnością zwycięstwo nad Zheng byłoby biletem do walki o pas, ale paradoksalnie, może się okazać, że Joanna i bez niego będzie mogła liczyć na pojedynek o pas. Esparza zostanie mistrzynią? No to idealna okazja na rewanż z Polką. Namajunas zatrzyma pas? Z braku innych kandydatek, Aśka i tak będzie brana pod uwagę.
Joanna Jędrzejczyk ma idealną okazję na powrót. Może wejść jak szefowa i do końca 2022 roku zasiąść na tronie jako nowa mistrzyni. Wszystko teraz w jej rękach. Nam pozostaje cierpliwie poczekać, aż wróci i potwierdzi swoją wielkość.