Po sześciu latach przerwy Jagiellonia Białystok wróciła do europejskich pucharów. Po raz pierwszy grała jednak w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Obawa przed wstydliwą wpadką z mistrzem Litwy? Nic z tego! Duma Podlasia już w pierwszej połowie załatwiła mecz z FK Panevezys. Awans wydaje się jedynie kwestią formalności.
Jesus „wybawił” kolegów od strzelania goli
Pierwszą szansę Jagiellonia miała już po 4 minutach gry. Afimico Pululu wystawił piłkę do nabiegającego Nene, ale ten z okolic szesnastego metra przestrzelił nad bramką. Minął równo kwadrans, a Jagiellonia mogła cieszyć się ze zdobytej bramki. Po wznowieniu gry z autu Pululu fantastycznie uruchomił Kristoffera Hansena, a ten przytomnie zgrał do Jesusa Imaza, który otworzył wynik spotkania. W 21. minucie mogło być już 2:0 dla Dumy Podlasia. Imaz popisał się przeglądem pola i posłał bardzo dobre podanie do Marczuka, którego od radości z gola dzieliła jedynie skuteczna interwencja golkipera. Hiszpański bohater dzisiejszego spotkania huknął tuż sprzed pola karnego i w 28. minucie podwyższył wynik. Jagiellonia poczuła się pewnie, a już minutę później Pululu podjął się indywidualnego rajdu i wystawił piłkę… Oczywiście, że do Jesusa Imaza, który skompletował hat-tricka! Deklasacja, a przecież rezultat mógł być jeszcze wyższy.
Formalność w drugiej połowie
Drugą odsłonę spotkania po prostu trzeba było dograć. Jagiellonia miała korzystny wynik, a gospodarze zdawali się nie mieć pomysłu, ani wiary w możliwość odrobienia strat. Adrian Siemieniec sukcesywnie ściągał graczy pierwszego składu. Z boiska zeszli m.in. Dominik Marczuk, Nene czy też Afimico Pululu. Jedną z lepszych okazji miał wprowadzony na boisko Lamine Diaby-Fadiga. Wynik spotkania w 80. minucie ustalił Kristoffer Hansen. Norweg zrobił użytek z podania Sacka.
4:0, kwestia awansu do kolejnej rundy rozstrzygnięta. W środę 31 lipca Jagiellonia przy Słonecznej rozegra rewanż. Jeżeli utrzyma korzystny rezultat, najprawdopodobniej zagra z Bodo/Glimt, które również 4:0 ograło RFS Ryga.