16 marca Arsenal przegrał ze Sportingiem jednocześnie odpadając z Ligi Europy. To nie był jednak jedyny cios, jaki otrzymał zespół tamtego dnia. W trakcie meczu kontuzji doznał William Saliba, co – jak się okazało – ma ogromny wpływ na losy tytułu. Wejście do składu Roba Holdinga udowodniło prawdziwość piłkarskiego powiedzenia o tym, ze drużyna jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo.
Liczby z Salibą i bez niego
O ile dwa pierwsze mecze Arsenal pewnie wygrał (po 4:1 z Crsytal Palace i Leeds na własnym stadionie), tak później zaczęły się schody i straty punktów, które mogą zaważyć na walce o mistrzostwo Anglii. Najpierw remis 2:2 z Liverpoolem na Etihad, następnie taki sam rezultat na London Stadiun przeciwko West Hamowi, a w ostatniej kolejce remis 3:3 z ostatnim w tabeli Southampton przed własną publicznością. Różnica w grze defensywnej z Williamem Salibą w wyjściowej jedenastce, a bez niego jest ogromna. Spójrzmy na liczby:
Statystyka | Z Williamem Salibą | Bez Williama Saliby |
Stracone gole/mecz | 0,9 | 1,8 |
Punkty/mecz | 2,4 | 1,8 |
Strzały przeciwników/mecz | 8,3 | 12,2 |
„Duże”okazje (big chances) rywali/mecz | 1,5 | 3 |
Kontakty z piłką w polu karnym rywali/mecz | 16,9 | 25,2 |
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Francuz wypadł w momencie, kiedy defensywa Arsenalu nie wyglądała już tak pewnie jak wcześniej. Po Mistrzostwach Świata Arsenal nie broni już tak dobrze, jak w pierwszej części sezonu. Od powrotu do gry do momentu kontuzji Saliby Arsenal stracił 14 goli w 13 meczach, a średnia wartość straconych goli oczekiwanych (xGC) wynosiła 1,21 na spotkanie. Sygnały ostrzegawcze zespół Mikela Artety dostawał więc już wcześniej. Jednak dopiero podczas absencji 22-latka zaczęło przekładać się to negatywnie na tabelę.
Rob Holding nie wskoczył w buty Williama Saliby
Gra w defensywie to nie jedyny aspekt, w którym brak Saliby jest odczuwalny. Młody Francuz również bardzo swobodnie czuje się z piłką przy nodze, co jest jednym z wymagań do gry u Mikela Artety. Zastępujący go Rob Holding w tym elemencie jest o wiele gorszy. Anglik jest jedną z niewielu pozostałości z poprzedniej ery Kanonierów i swoją charakterystyką nie pasuje do obecnego sposobu gry Arsenalu. Holding nie jest złym środkowym obrońcą. W poprzednim sezonie Artecie zdarzało się wykorzystywać jego umiejętności gry w powietrzu i ustawienia się w polu karnym wprowadzając go na końcówki meczu, aby pomógł utrzymać korzystny wynik. 27-latek mógłby się odnaleźć w przykładowym West Hamie czy Brentford, jednak w drużynie, która stawia na futbol oparty na posiadaniu piłki i wysokim pressingu staje się problemem.
Słabe punkty Roba Holdinga rozregulowują dotychczas sprawnie działające mechanizmy. Są jak piasek, który wtargnie się do maszyny i nagle zaczyna coś zgrzytać. Anglik często spowalnia budowanie akcji zbyt długo przetrzymując piłkę. Brakuje mu przeglądu pola i techniki, aby zagrać podanie napędzające atak, prze co częściej niż nominalni stoperzy Arsenalu ucieka się do dalekich podań. 27-latek prawie dwa razy częściej wykonuje takie zagrania (17% wszystkich podań) od Gabriela (10,6%) i Saliby (9,5%). Dalekie zagrania częściej prowadzą natomiast do strat futbolówki i w efekcie utraty kontroli nad meczem. A tego Mikel Arteta chce unikać jak ognia.
Arsenal gorzej pressuje
Skoro już jesteśmy przy kontrolowaniu spotkania to jednym z elementów, który do tego prowadzi jest kontrpressing, czyli próba jak najszybszego odzyskania piłki zaraz po jej stracie. I tutaj, niestety, obecność Holdinga również utrudnia Arsenalowi zadanie. Środkowi obrońcy pełnią ważną rolę, ponieważ ich zadaniem jest skrócenie pola gry i zawężenie przestrzeni. Przy tak ryzykownym sposobie gry brak szybkości 27-latka jest sporym problemem, więc Holding często ustawia się trochę niżej i daje sobie 2-3 metry zapasu. Jak wyliczył portal The Athletic, średnia wysokość ustawienia linii obrony pod nieobecność Saliby spadła o 1,5 metra.
Zachowawczość w grze Holdinga dobrze obrazuje drugi gol Southampton w ostatnim meczu, kiedy po stracie piłki przez Parteya znajdował się kilka metrów niżej od Gabriela, czym pozwolił Alcarazowi (który zaliczył asystę) spokojnie przyjąć kierunkowo i obrócić się w stronę bramki Arsenalu. Gdyby znajdował się w linii z Gabrielem mógłby przykleić się do rywala i wyhamować kontratak. Tak właśnie powinien grać środkowy obrońca wedle założeń Mikela Artety.
Gra niżej ustawioną linią obrony powoduje słabszy kontrpressing, a ten element jest kluczową bronią zespołów nastawionych na utrzymywanie się przy piłce na połowie rywala i dominację. Gdy drużyna dobrze reaguje po stracie piłki to rywal rzadziej przeprowadza kontrataki, a sama dzięki dłuższemu utrzymywaniu się przy piłce powinna teoretycznie stwarzać więcej okazji bramkowych. To wszystko działa jak efekt kuli śnieżnej. Sposób gry Arsenalu wymaga specyficznych umiejętności i jeśli jeden zawodnik ich nie spełnia to zaczyna robić się kłopot. W tym przypadku powiedzenie, że drużyna jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo sprawdza się całkiem dobrze.
Spadek formy innych zawodników
Problemy Arsenalu oczywiście nie sprowadzają się tylko do Holdinga, ponieważ niektórzy zawodnicy w ostatnich meczach również są w gorszej dyspozycji. Niemniej jednak, można trafić na analizy, z których wynika, że ma to związek z… obecnością Anglika w składzie. Spora krytyka za niedawne straty punktów spadła na Thomasa Parteya, jednak jeśli cała linia obrony gra trochę niżej to środek musi pokryć więcej przestrzeni, więc być może z tego po części wynikała gorsza gra Ghańczyka? W ostatnim starciu z Southampton Thomas także często wklejał się w linię obrony w fazie budowania akcji wspomagając Holdinga w rozegraniu.
Kolejnym graczem, którego rola trochę się zmieniła przy Holdingu jest Ben White. Etatowy prawy obrońca Kanonierów od Saliby otrzymywał prawie dwa razy więcej podań na mecz, więc siłą rzeczy obecnie prawa strona jest mniej efektywna. White nie podłącza się też tak często do akcji ofensywnych mając świadomość, że musi zapewniać wsparcie Holdingowi. To zaś przekłada się na gorsze statystyki Bukayo Saki (piątkowy mecz z Southampton był pierwszym dobrym występem Saki po kontuzji Saliby). Według wyliczeń portalu Sky Sports (jeszcze przed meczem ze Świętymi) jego liczba strzałów, strzałów celnych i wykreowanych szans spadła blisko dwukrotnie.
Arsenal ma problem. Czy Arteta go rozwiąże?
We wspomnianym na początku tekstu rewanżowym meczu ze Sportingiem Arsenal stracił nie tylko Salibę, ale także Takehiro Tomiyasu. Jest to o tyle pechowy scenariusz, że uniwersalny Japończyk w razie potrzeby mógłby wskoczyć na środek obrony lub Arteta wróciłby do ustawienia z poprzedniego sezonu, czyli White jako stoper, a Tomiyasu na prawej stronie defensywy. Arteta na razie nie stosuje też wariantu z Jakubem Kiwiorem, ponieważ oprócz tego, że brakuje mu doświadczenia to jest on lewonożny, co również utrudniałoby zespołowi płynne konstruowanie akcji.
Wiemy już, że William Saliba nie zdąży wyleczyć się na środowy mecz z Manchesterem City, który jest decydujący, jeśli Arsenal chce podtrzymać szansę na tytuł. Arteta musi mieć teraz spory ból głowy zastanawiając sie nad zestawieniem defensywy, ponieważ wariant z Holdingiem ewidentnie nie działa, a innych opcji, które zwiększałyby szansę na zatrzymanie rozpędzonego Manchesteru City nie widać.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej