Nieudany pościg Arsenalu w szalonym meczu. Koniec nadziei na tytuł?

Czerwona latarnia przyjeżdża na stadion lidera tabeli. Najczęściej takie mecze przechodzą bez historii, ewentualnie ktoś zwróci na nie uwagę przez festiwal strzelecki, jaki urządzili sobie faworyci. W obecnym sezonie Premier League nie można jednak zlekceważyć żadnego rywala, co najlepiej udowodniło dzisiaj Southampton.

REKLAMA

Kanonierzy sami zaczęli robić sobie pod górkę

Już w 1. minucie w rozegraniu piłki fatalnie pomylił się Ramsdale, którego podanie przechwycił Carlos Alcaraz i od razu uderzył na bramkę dając swojemu zespołowi prowadzenie. To nie był jednak koniec problemów zespołu Mikela Artety. Drugi strzał Southampton zaowocował drugim golem, a zdobył go były piłkarz Arsenalu, Theo Walcott, natomiast Alcaraz do gola dołożył asystę. Kanonierzy popełniali te same błędy, które kosztowały ich utratę punktów w poprzednich meczach. Brakowało im cierpliwości i spokoju w rozegraniu piłki, zbyt często grali wertykalnie, co przy dobrze zorganizowanym w defensywie rywalu prowadziło do strat i kontrataków przyjezdnych. To słabość, która w ostatnich spotkaniach prześladuje Arsenal. To nie przypadek, że ostatnie czyste konto zachowali ponad miesiąc temu.

Zespół Artety nie grał na swoim poziomie, ale nie wszystko w ich grze było złe. Na lewym skrzydle szarpał Martinelli, który regularnie wygrywał pojedynki z obrońcami, zaś na prawym nieźle spisywał się Bukayo Saka. To właśnie akcja tej dwójki (podawał Anglik, strzelał Brazylijczyk) dała Arsenalowi gola kontaktowego. Ponadto obaj boczni obrońcy Southampton po faulach na skrzydłowych rywali zostali szybko napomnieni żółtymi kartonikami, co mogło zasiać ziarno optymizmu wśród fanów Kanonierów.

Ruben Selles w przerwie zareagował wprowadzajac dodatkowego obrońcę

Bronienie w bocznych strefach dzięki asekuracji zdecydowanie się poprawiło, ale Southampton dało natomiast Arsenalowi swobodę w rozegraniu, przez co zostali zepchnięci bardzo głęboko. Mimo, że gra niemal ciągle toczyła się w tercji atakowanej przez gospodarzy to nie potrafili oni przełamać skomasowanej obrony Świętych. Przez dwa kwadranse drugiej połowy oddali tylko 1 strzał. Goście za to raz wyszli z atakiem, wywalczyli rzut rożny i Caleta-Car podwyższył prowadzenie. Wydawało się, że jest już po meczu, ale Arsenal wrócił zza światów. W 88. minucie Odegaard strzałem zza pola karnego dał gola kontakowego, a 2 minuty później Saka doprowadził do remisu. Na więcej już czasu nie starczyło.

Remis Arsenalowi niewiele zmienia. To jeszcze nie koniec nadziei na mistrzostwo, ale aby z powrotem wrócić na pole position podopieczni Mikela Artety muszą wygrać w środę na Etihad Stadium. Niemniej jednak, Arsenal musi przede wszystkim poprawić grę. Tracąc co mecz tyle goli nie da się ciągle wygrywać.

Arsenal 3:3 Southampton (Martinelli, Odegaard, Saka – Alcaraz, Walcott, Caleta-Car)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ