Listopadowa przerwa reprezentacyjna dała wyczekiwany oddech Mikelowi Artecie. W ostatnich czterech ligowych meczach jego zespół nie wygrał ani razu przegrywając z Bournemouth (0:2) i Newcastle (0:1) oraz dzieląc się punktami z Liverpoolem (2:2) i Chelsea (1:1). Na łatwiejsze testy Arsenal będzie musiał jednak poczekać, ponieważ dziś na Emirates Stadium przyjechało Nottingham Forest, które dotychczas zgromadziło tylko punkt mniej od Kanonierów.
Zespół Artety rozpoczął jakby chciał pokazać, że gorszy moment jest już za nimi
Po pierwszym kwadransie Arsenal objął już prowadzenie i był to rezultat zasłużony. Do siatki trafił Bukayo Saka, który mocnym strzałem zakończył kombinacyjną akcję z Martinem Odegaardem. Pod nieobecność Norwega zawiązywania takiej małej gry w okolicach pola karnego rywali właśnie brakowało. Kombinacyjna gra była zresztą wizytówką dzisiejszego Arsenalu. W samej pierwszej połowie przeprowadzili już więcej tego typu ataków niż w kilku poprzednich meczach razem wziętych.
Mikel Arteta nastawił dzisiaj zespół na grę bardzo płynną. Piłkarze mieli dużą swobodę w poruszaniu się, często wymieniali się pozycjami, a to sprawiło, że w ofensywie wyglądali świetnie. Najczęściej przenosili piłkę pod bramkę kierując akcję pod linię boczną, a stamtąd z łatwością znajdowali drogę na wejście w pole karne rywala. Choć Arsenal w tym sezonie bardzo rzadko gra z taką swobodą w posiadaniu piłki, to nie był to pierwszy taki przypadek. Podobną strategię Arteta zastosował na mecz z Leicester i na tej podstawie możemy wnioskować, że kluczowi do takiej taktyki dla hiszpańskiego trenera są boczni obrońcy, a Riccardo Calafiori (częściej) i Jurrien Timber (rzadziej) od początku sezonu zmagali się z problemami zdrowotnymi.
Gospodarze potrzebowali udokumentować przewagę kolejnym golem
Udało im się to już 7 minut po przerwie, gdy Bukayo Saka wycofał piłkę przed szesnastkę do Thomasa Parteya, a Ghańczyk umieścił piłkę w siatce. Mając dwubramkowe prowadzenie podopieczni Mikela Artety przyjęli bardziej defensywną postawę. Nottingham Forest częściej przejmowało posiadanie piłki i było zmuszone do ataku pozycyjnego, natomiast ten sposób ataku nie jest ulubionym zespołu Nuno Espirito Santo, więc zagrożenie pod bramką Davida Rayi było okazjonalne. W 86. minucie Kanonierzy jeszcze podwyższyli wynik na 3:0, a bezpośredni udział przy bramce miało dwóch zmienników – asystował Sterling, a do siatki trafił Nwaneri. Ta dwójka zastąpiła bohaterów tego spotkania, czyli Sakę i Odegaarda.
Arsenal zagrał tak, jakby chciał wysłać konkurencji wiadomość: mieliśmy problemy, straciliśmy już sporo punktów, margines błędu jest niewielki, ale nadal jesteśmy w grze o tytuł. Nottingham Forest to w tym sezonie jeden z najlepiej broniących zespołów, a dziś na tle Kanonierów wyglądali jak drużyna walcząca o utrzymanie.
Arsenal 3:0 Nottingham (15′ Saka, 52′ Partey, 86′ Nwaneri)
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej