Gdy potwierdziło się, że Robert Lewandowski zostanie zawodnikiem Barcelony, niemieckie media zastanawiały się, kto zostanie nową „gwiazdą numer jeden” w Bayernie Monachium. Znaczna część głosów sugerowała Jamala Musialę. Pomocnika, który miał w tym sezonie potwierdzić nie tylko, że jest czołowym graczem Bundesligi, ale jednym z najlepszych na świecie. W dzisiejszym starciu z Wolfsburgiem 19-letni Niemiec pokazał, że tego typu przewidywania nie muszą być przesadzone.
Bayern robił wrażenie swoim automatyzmem
Niko Kovac szybko przekonał się, że jego Wolfsburg to drużyna co najmniej klasę słabsza. Nawet grając na 100%, mogą nie mieć większych szans przeciwko Bawarczykom. Wynik 2:0 moim zdaniem nie oddaje przewagi gospodarzy. Sam Sadio Mane dwukrotnie pakował piłkę do siatki – w obu przypadkach odgwizdano spalonego. Obie sytuacje pokazały jednak, że Senegalczyk doskonale odnajduje się w roli egzekutora. Nie potrzeba mu wielu miesięcy wspólnej gry, by doskonale dogadywać się z Mullerem i spółką.
To właśnie Thomas w 43. minucie praktycznie zamknął mecz, strzelając gola na 2:0. Dziesięć minut wcześniej trafił wspomniany Musiala i bawarski walec mógł się bawić. Piętka Jamala? Była. Efektowne zgaszenie piłki Kimmicha? Oczywiście. Z jednej strony, niby mecz bez historii. Od początku do końca pełna dominacja Bayernu. Z drugiej na powtórkach w slow-motion pewnie znajdziecie mnóstwo pięknych zagrań, które może nie miały większego znaczenia dla końcowego wyniku, ale pokazały, że zespół Nagelsmanna bawił się grą, a zwłaszcza – robił to Musiala.
Wolfsburg nie podjął walki o remis, ale umówmy się – gra z takim Bayernem to spore wyzwanie. Martwić może brak minut dla Jakuba Kamińskiego, który całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. Bartosz Białek – poza kadrą meczową.