Za nami pierwsze mecze ligowe po przerwie reprezentacyjnej. 3. kolejka Bundesligi dostarczyła aż 35 goli, 5 czerwonych kartek i sporą dawkę emocji. Swoje spotkania wygrały Bayern Monachium, Bayer Leverkusen, RB Lipsk i Borussia Dortmund. Nie zabrakło też wyraźnych polskich akcentów, od których zaczynamy nasze podsumowanie.
Jakub Kamiński w końcu gra na miarę oczekiwań
Gra Jakuba Kamińskiego w Niemczech od początku była określana słowem „niedosyt”. W Wolfsburgu prezentował się przeciętnie, a w dwóch ostatnich sezonach (2023/24 i 2024/25) nie zdobył ani jednego gola w 45 meczach. Tymczasem w barwach 1. FC Köln stał się piłkarzem, którego wreszcie oczekiwano – konkretnym i odważnym. W 2. kolejce trafił przeciwko Freiburgowi, w meczu reprezentacji z Finlandią zanotował gola i asystę, a teraz zapewnił remis w starciu z Wolfsburgiem – klubem, z którego jest wypożyczony. Jeszcze niedawno zasadne było pytanie, czy Jakub jest piłkarzem na poziomie Bundesligi. Dziś nikt już nie ma wątpliwości. To w końcu Kamiński, który realnie wpływa na wyniki drużyny. Oby utrzymał ten kurs.
Jan Urban musi uważnie obserwować FC St. Pauli
St. Pauli to jedna z pozytywnych niespodzianek początku sezonu. Po remisie z Borussią Dortmund oraz zwycięstwach nad HSV i Augsburgiem ekipa z Hamburga jest w ligowej czołówce. Co szczególnie interesujące dla polskich kibiców – ważne role odgrywają tam Arkadiusz Pyrka i Adam Dźwigała. Pyrka został już doceniony przez selekcjonera Jana Urbana i powołany do reprezentacji, natomiast Dźwigała – mimo nie gorszych występów – pozostaje poza orbitą kadry. Selekcjoner reprezentacji Polski powinien czujnie przyglądać się rozwojowi formy obu Polaków.
Stuttgartowi brakuje lidera pokroju Grimaldo
VfB Stuttgart to już nie ta sama drużyna, która przed rokiem zdobyła wicemistrzostwo Niemiec. Dwie porażki w trzech kolejkach i problemy z utrzymaniem stabilności to jasny sygnał, że Sebastian Hoeness stracił zbyt wiele kluczowych ogniw. Zwycięstwo nad Borussią Mönchengladbach chwilowo poprawiło nastroje, ale Freiburg boleśnie obnażył problemy VfB. Owszem, Stuttgart prowadził aż do 81. minuty, lecz później stracił trzy gole i mecz wymknął się spod kontroli. Największy problem Hoenessa? Brak liderów. Takich, jak Alejandro Grimaldo w Leverkusen – zawodnika, który potrafi przesądzić losy spotkania jednym stałym fragmentem gry.
Jobe Bellingham nie podbija Dortmundu
Borussia Dortmund rozpoczęła sezon solidnie – 7 punktów w trzech kolejkach to przyzwoity wynik. Jednak największym rozczarowaniem jest anonimowy początek Jobe’a Bellinghama. 19-latek miał błyszczeć w Bundeslidze, ale póki co nie potwierdza ogromnych oczekiwań. W meczu z Heidenheim, gdzie BVB dominowało (75% posiadania piłki, 17 strzałów), Anglik pojawił się na boisku dopiero w 66. minucie i nie wniósł nic szczególnego. Trener Niko Kovač będzie zapewne dawał mu kolejne szanse, ale nie może stawiać go ponad zawodników będących w lepszej formie. Hype wokół młodszego brata Jude’a może się szybko obrócić przeciwko niemu, jeśli nie zacznie regularnie udowadniać swojej wartości.
Bayern wygląda imponująco, ale prawdziwy test dopiero nadejdzie
Bayern Monachium wszedł w sezon z wielką mocą. Wygrane 6:0 z RB Lipsk i 5:0 z Hamburgiem pokazują siłę ofensywy i szerokość kadry. Piłkarze Vincenta Kompany’ego wyglądają na jedną z najsilniejszych drużyn świata – mimo wciąż niedostępnych Musiali, Daviesa i Ito. Jednak historia uczy, że w Monachium początkowe serie zwycięstw bywają mylące. Rok temu efektowne wygrane boje poprzedzały wpadki z Aston Villą, Barceloną czy Frankfurtem. Kompany wie, że prędzej czy później przyjdą trudniejsze momenty. Pytanie brzmi: czy Bayern będzie w stanie je przetrwać bez większych strat? Jeśli tak, droga do obrony mistrzostwa powinna być autostradą.
źródło: ALL HIGHLIGHTS | BUNDESLIGA | MATCHDAY 03
Co jeszcze działo się w 3. kolejce Bundesligi?
- W meczu Unionu Berlin z Hoffenheim padło aż sześć bramek. Goście wygrali 4:2 po dublecie Asllaniego oraz trafieniach z rzutów karnych Kramaricia i Lemperle.
- Borussia Mönchengladbach została rozbita na swoim terenie przez Werder Brema (0:4). Żeby było śmieszniej, to gospodarze oddali jednak więcej strzałów (19) niż rywal (12).
- Bayer Leverkusen pokonał Eintracht Frankfurt (3:1) bo względnie słabym spotkaniu. Emocji co prawda nie brakowało, ale szczególnie po drużynie gości można się było spodziewać więcej. Leverkusen miało w swoim składzie niesamowitego Grimaldo, który strzelił dwa gole i przesądził o zwycięstwie.