Jagiellonia idzie w ślady rywali! Wyścig żółwi o mistrzostwo trwa

Jagiellonia Białystok jest na dobrej drodze do zdobycia pierwszego, historycznego tytułu mistrza Polski. Aby jeszcze bardziej się do tego zbliżyć, potrzebne było pokonanie na wyjeździe Stali Mielec, zważywszy na zwycięstwo Śląska. Choć Jaga była w tym starciu zdecydowanym faworytem, to na jej niekorzyść przemawiała statystyka bezpośrednich pojedynków ze Stalą na wyjeździe. Otóż zespół z Podlasia jeszcze ani razu nie pokonał Stali na jej terenie. Podopieczni Adriana Siemieńca złapali drobną zadyszkę, zdobywając w ostatnich 4 meczach ledwie 5 punktów. Jednakże żaden z rywali z tego nie skorzystał i Jaga nieprzerwanie od 25. kolejki prowadzi w tabeli. W jeszcze gorszej dyspozycji są podopieczni Kamila Kieresia. Mielczanie nie byli w stanie wygrać meczu od 10 marca i mieli serię 6 meczów bez zwycięstwa. Wiele więc wskazywało na to, że ta niechlubna seria zespołu z Podkarpacia będzie miała swoją kontynuację.

Hegemonia Jagi i chwila przełamania

Początek pierwszej połowy był niezwykle wyrównany i zacięty. Gra jednak nie obfitowała w liczne strzały i niebezpieczne wypady pod bramkę przeciwnika, lecz toczyła się w głównej mierze w środkowej strefie boiska. Trudno było wskazać stronę wyraźnie Po dominującą, nawet pomimo wyraźnej przewagi Jagi w posiadaniu piłki. Białostoczanie zdołali się jednak przełamać w 12. minucie. Po podaniu Dominika Marczuka uderzał Afimico Pululu, lecz jego strzał został zatrzymany. Po Angolczyku poprawiał Nené i tym razem mu się udało – Jagiellonia otworzyła wynik.

REKLAMA
źródło: Canal+ Sport/X

Już po chwili podopieczni Adriana Siemieńca mogli podwoić swoje prowadzenie – Jesús Imaz trafił jednak w poprzeczkę w 16. minucie. Po trafieniu Portugalczyka zespół z Podlasia zdominował swojego przeciwnika i to on uparcie dążył do podwyższenia wyniku. Piłkarze Jagiellonii czuli się w Mielcu dobrze i rozgościli się na połowie przeciwnika. Gospodarze jednak nie stawiali szczególnie dużego oporu. Do pewnego czasu. Dopiero w 23. minucie Zlatan Alomerović mógł poczuć się zagrożony, lecz Krzysztof Wołkowicz uderzył niecelnie. Natomiast w 35. minucie Stal zaatakowała po raz drugi, tym razem skuteczniej. Po dograniu Łukasza Gerstensteina, akcję głową wykończył Ilja Szkurin. Stal doprowadziła do wyrównania, a sam Białorusin zdobył w tym sezonie już 15. bramkę.

źródło: Canal+ Sport/X

Jaga jeszcze przed przerwą próbowała ponownie wysunąć się na prowadzenie. Momentem kulminacyjnym tych starań był strzał Nené w 44. minucie – Portugalczyk huknął ze sporego dystansu. To mogła być przepiękna bramka, gdyby przymierzył minimalnie celniej. Lepszej akcji białostoczanie do przerwy sobie nie wypracowali i do szatni zeszli przy remisie.

Jedno jest pewne – w tym roku wyłonimy najsłabszego mistrza Polski od lat

Walcząca o wygraną Jagiellonia zaatakowała tuż po gwizdku. Mogło być 1:2, lecz świetne podanie zostało koncertowo zmarnowane przez Dominika Marczuka – sytuacja dość podobna do tej w ostatnim starciu z Pogonią. Niewykorzystana okazja szybko się zemściła. W 48. minucie Stal wyprowadziła atak, który trwał dość długo, co wywołało niemałe zamieszanie w polu karnym. Piłkę w powietrzu odnalazł Mateusz Matras, uderzył ją głową i umieścił w siatce. Stal nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W 55. minucie Łukasz Gerstenstein oddał mocny, płaski strzał, który został odbity przez Alomerovicia nieco za późno. A mogło być nawet 4:1, gdyby tylko Piotr Wlazło przymierzył kilka centymetrów niżej.

źródło: Canal+ Sport/X

Jagiellonia miała problemy z ligowym średniakiem. Często ten zespół był chwalony, głównie dzięki ofensywnej grze, przynoszącej mnóstwo bramek. Ponadto Jaga długo była wręcz nietykalna na własnym terenie. A w Mielcu? Wszystko szło nie tak, jak trzeba. Jagiellonia stoi przed szansą na historyczny tytuł, tak dużej okazji nie miała jeszcze nigdy. I marnotrawiła ją wręcz widowiskowo. W drugiej części spotkania zostali przyćmieni przez mielczan, co dla zespołu aktywnie walczącego o tryumf jest wstydem. Na wiele nie pozwalała też obrona Stali, która podbudowana okazałym prowadzeniem skutecznie odpierała wszelkie ataki przeciwników. Jaga z niewątpliwie najlepszą ofensywą w lidze musiała wręcz zdobyć 3 punkty. Jednakże to, co sobą reprezentowali w drugiej części spotkania, nie miało prawa dać im choćby remisu. Podopieczni Adriana Siemieńca na boisku byli cieniem samego siebie.

Chwilowy powrót nadziei białostoczan

Mimo to nadzieja dla białostoczan powróciła. W 75. minucie po dograniu Michala Sáčka do bramki trafił Pululu. Tej bramki mało kto się spodziewał, biorąc pod uwagę mizerną dyspozycję Jagi. Jednakże to wciąż oznaczało zdobycie gola kontaktowego i powrót gości do gry. Potem lider Ekstraklasy postawił wszystko na jedną kartę i zdominował Stal, spychając ją w głąb jej połowy. Ilość czasu nie była jednak współmierna do chęci i białostoczanie wrócili do siebie na tarczy.

źródło: Canal+ Sport/X

Kolejny mecz, kolejne potknięcie drużyny z czołówki. Jagiellonia wpisała się w obecne, ekstraklasowe trendy i również stracili punkty z drużyną ze środka lub dołu tabeli. Z tego zwycięstwa Stali ucieszyli się kibice nie tylko w Mielcu, ale też i we Wrocławiu, bowiem Śląsk ma szansę w następnej kolejce powrócić na pozycję lidera. W przyszłej turze Jagiellonia zmierzy się z Koroną, zaś Śląsk podejmie Cracovię. Tutaj podopieczni Adriana Siemieńca już punktów zgubić nie mogą, lecz podobna presja ciąży także na wrocławianach. Stal natomiast przesunęła się w tabeli o 2 miejsca do góry, na 9. pozycję.

Stal Mielec – Jagiellonia Białystok 3:2 (Szkurin 35′, Matras 48′, Gerstenstein 55′ – Nené 12′, Pululu 75′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ