Korona Kielce była (i wciąż jest) typowana do grona czarnych koni nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Jacka Zielińskiego rozpoczęli jednak ligowe rozgrywki od falstartu. Porażka 0:2 z Wisłą Płock była tym bardziej kuriozalna, że kielczanie kończyli spotkanie w dziewiątkę. Szkoleniowiec Korony przyznał, że realizacja założeń taktycznych w takiej sytuacji była bardzo trudna.
Jacek Zieliński: Nie mam pretensji do chłopaków
Inauguracja nieudana, ale myślę, że w najczarniejszych snach nie mogliśmy przewidywać jaki scenariusz tego meczu będzie, bo jeśli się od drugiej minuty gra w dziesiątkę, a od sześćdziesiątej w dziewiątkę, to rzeczywiście trudno jest realizację tego, co się wcześniej zakładało. Nie wiem, wiadomo, ktoś może powiedzieć, że jest plan awaryjny, plan B, pewno, że tak. To zawsze wszystko fajnie z boku wygląda, natomiast na tyle na ile mogliśmy, szczególnie do utraty pierwszej bramki, myślę broniliśmy się dobrze – stwierdził Jacek Zieliński
Paradoksem jest to, że my mając dwa trzy razy piłkę, raz najpierw Nono sfaulował na czerwoną kartkę, później Kostas wyprowadzał akcję i stracił piłkę, z tego poszła sytuacja po bramce, znaczy po bramce po rzucie karnym i błędzie Budnickiego. No i trzecia też mamy piłkę, strata, druga żółta i to jest też takim paradoksem tego meczu, ale dzisiaj no… nic się praktycznie nie układało. Czasami takie sytuacje są, że nie wiem co byśmy zrobili, to nic by nie wyszło. Tak że ja nie mam pretensji do chłopaków, bo tyle ile mogli walczyli, natomiast w tak okrojonym składzie ciężko było po prostu przeciwstawić się Wiśle – dodał opiekun Korony Kielce.
Mariusz Misiura: Będziemy się powoli uczyć tej ligi
O komentarz do spotkania po meczu poprowadzony został także opiekun Wisły Płock. Na pewno cieszymy się z udanej inauguracji. Zdaję sobie sprawę, że możemy podsumować ten mecz, że wygrała Wisła 2:0, ponieważ Korona grała w dziewiątkę, ale ja uważam, że konsekwencją czerwonych kartek są ataki, które były trudne do zatrzymania przez przeciwnika, więc dla tych, którzy chcą w ten sposób podsumować ten mecz, ujmować drużynie Wisły Płock, to jak najbardziej możemy tak zrobić. Cieszy mnie to, że świetnie wchodziliśmy w pierwszą i drugą połowę, ponieważ od razu zaczynaliśmy od wysokiego pressingu, szybkiego ataku, czego konsekwencją były faule przeciwnika, konsekwencją tego były kartki, konsekwencją była gra w przewadze — oznajmił Mariusz Misiura.
Będziemy się powoli uczyć tej ligi. Bardzo się cieszę, że cel, który postawiliśmy sobie przed sezonem, nie żaden górnolotny, nie żaden na kilka kolejek, czy „jak to będzie”, tylko daliśmy pierwszy cel do osiągnięcia: wygrać jak najszybciej mecz w ekstraklasie i to się dzisiaj udało. Cel, który postawiłem teraz przed drużyną po meczu w szatni, to wygrać jak najszybciej mecz w ekstraklasie jedenastu na jedenastu, więc mamy kolejne wyzwanie do zrealizowania i to jest dla nas najważniejsze. Na pewno, tak jak mówię, gra w przewadze w pewien sposób miała duży wpływ na przebieg meczu, ale koniec końców te bramki trzeba było strzelić. Widać było u nas bardzo duże zdenerwowanie, była duża liczba zawodników, którzy do tej ekstraklasy wracali, była duża liczba zawodników, która po raz pierwszy grała przed tą publicznością w tej lidze, więc patrząc na te wszystkie towarzyszące emocje, te sytuacje, bardzo się cieszę, że potrafiliśmy wygrać ten mecz 2:0 – zakończył trener Wisły Płock.
skrót meczu: KOŃCZYLI W 11 NA 9! DUBLET PO POWROCIE DO ELITY! WISŁA PŁOCK – KORONA, SKRÓT MECZU