Invest In Szczecin Open: 40-15 i… koniec. Nie znamy ostatniego ćwierćfinalisty turnieju 

Szalony to był (i wciąż jest) mecz pomiędzy Thiago Agustinem Tirante a Jozefem Kovalikiem. Panowie zafundowali polskim kibicom kawał świetnego tenisa, tocząc niesamowity, prawie trzygodzinny bój w drugiej rundzie imprezy. Jednak przez intensywne opady deszczu nie zdołali oni dokończyć spotkania, co oznacza, że dopiero jutro poznamy ostatniego ćwierćfinalistę szczecińskiego challengera. 

Niezwykły mecz pomiędzy Tirante a Kovalikiem, przerwany został przy piłce meczowej dla Argentyńczyka, który jutro wyjdzie na kort, aby postawić kropkę nad i. Nie będzie to jednak takie proste, ponieważ pojedynek został zawieszony w tracie gema serwisowego Słowaka. I z całą pewnością nie odda on swojego podania bez walki. W całym spotkaniu obaj zawodnicy prezentowali się z najlepszej strony i nie oddawali niczego za darmo. 

REKLAMA

Rozgrywali spektakularne akcje, fantastyczne skróty, loby, passing-shoty, czy piękne zagrania przy siatce. To wszystko elektryzowało polską publiczność zgromadzoną w ten czwartkowy wieczór na korcie numer 1. A do tego wszystkiego dochodziły jeszcze elementy spoza kortu, ponieważ podczas tego argentyńsko-słowackiego starcia miały miejsce sytuacje, które utrudniały panom rozgrywanie meczu w spokojnych warunkach. 

Deszcz, muzyka i rozmowy 

Szczególnie emocjonalnie reagował dziś Jozef Kovalik, który swoją drogą w drugim secie był już na skraju odpadnięcia z imprezy. Słowak przegrywał już w pewnym momencie 2:4 i jego jedynym ratunkiem było odebranie serwisu Tirante, który był w tym aspekcie bezbłędny.  

Jednak chwilę wcześniej (w gemie numer pięć) z pomocą Argentyńczykowi przyszło coś bardzo niespodziewanego, co bardzo rozproszyło jego przeciwnika. Z innej strefy turnieju bowiem zaczęła lecieć głośna muzyka i nikt nie był w stanie nic z tym zrobić. Widocznie rozpraszało to Kovalika, który z wyraźną dezaprobatą sugerował sędziemu głównemu, że nie może grać w takich warunkach. Po dwóch z rzędu przegranych punktach zaczął on coraz wyraźniej zgłaszać pretensje a propos utrudniającego mu grę hałasu. 

Po chwili, po wiadomości arbitra do obsługi turnieju udało się opanować sytuację i mecz mógł być kontynuowany w komfortowych warunkach. Ale Słowak gema i tak przegrał, tracąc swoje podanie. Oznaczało to, że Argentyńczyk jest już o krok od końcowego triumfu i wystarczy mu jeszcze tylko dwukrotnie utrzymać swój serwis. 

Nic bardziej mylnego. Od stanu 2:4, Jozef Kovalik wygrał cztery kolejne gemy i wyrównał wynik pojedynku na 1:1 w setach. 

W trzeciej partii natomiast o krok od zwycięstwa był właśnie Słowak, który przełamując Tirante na 5:4 zapewnił sobie prawo do podawania na mecz. Ale wtedy on nie poradził sobie z presją i Argentyńczyk zdołał odrobić stratę i doprowadzić do remisu 5:5. 

Tym razem Kovalik również zgłaszał pretensje w stronę sędziego. Ale teraz chodziło o głośne rozmowy obsługi technicznej kortów z kortu obok. Bardzo zirytowało to Słowaka, który po raz kolejny dał pokaz swoich negatywnych emocji. Było to jednak całkowicie zrozumiałe biorąc pod uwagę, że był to kluczowy i decydujący moment całego meczu. 

Jedna piłka od zwycięstwa 

W dwunastym gemie natomiast, kiedy to Jozef Kovalik serwował, aby utrzymać się w spotkaniu zaczął padać deszcz. Ale ku jego zdziwieniu i zdziwieniu wielu szczecińskich kibiców, pojedynku nie przerwano i panowie musieli grać dalej. Wyraźnie nie podobało się to Słowakowi, który zmuszony był serwować pomimo dużych opadów deszczu. 

REKLAMA

Przy wyniku 15:30 popełnił on podwójny błąd serwisowy, po czym zaczął krzyczeć w kierunku arbitra. Powiedział, że nie zamierza grać w takich warunkach, ponieważ nic nie widzi, a wcześniejszy błąd był spowodowany kroplami deszczu, które przy podrzucie piłki wpadły mu do oczu. 

Po tej małej awanturze sędzia główny zdecydował się jednak przerwać spotkanie i zarówno panowie: Kovalik i Tirante, jak i wszyscy kibice opuścili kort. W samą porę, ponieważ opady zaczęły się robić coraz bardziej intensywne i z całą pewnością nie była to pogoda do gry w tenisa. A już na pewno nie na zawodowym poziomie. 

Oznacza to, że będąc zaledwie jedną piłkę od zwycięstwa Thiago Agustin Tirante musi poczekać do jutra, by oficjalnie zakończyć mecz. Do tego czasu jednak sprawa awansu do ćwierćfinału szczecińskiego challengera pozostaje otwarta i Jozef Kovalik wciąż ma szansę odwrócić wynik i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. 

Zawodnicy powrócą na kort numer jeden już jutro o godzinie 13:00 i po krótkiej rozgrzewce przekonamy się który z nich zostanie ósmym i jednocześnie ostatnim ćwierćfinalistą turnieju. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,211FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ