.jpg){kind=link}
Przed rozpoczęciem spotkania Inter wydawał się murowanym faworytem tego spotkania. Parma od niedawna powróciła na poziom zaplecza Serie B, a mecz z Nerazzurrich wydawał się dla nich bardzo ciężką przeprawą. Mecz od początku był pod kontrolą gospodarzy, ale goście nie zamierzali oddać go bez walki.
Parma o krok od awansu
Mimo roli faworyta Inter nie wszedł w mecz tak, jak powinien. Nieoczekiwanie to Parma wyszła na prowadzenie, gdy w 38 minucie Juric nie dał najmniejszych szans Onanie. Zawodnik został wprowadzony na boisko ledwie dwanaście minut wcześniej, zastępując kontuzjowanego Mana. Fenomenalnie wywiązał się ze swojego zadania i szybko dał swojej ekipie upragnione prowadzenie.
Do końca meczu Inter próbował odwrócić losy pojedynku, ale czas nieubłaganie płynął, a wicemistrzowie Włoch nie znajdywali sposobu na bramkę strzeżoną przez Buffona. Gdy wydawało się, że sensacja w Mediolanie stanie się faktem, w 88 minucie Martinez zdobył wyrównującego gola. Mecz rozpoczął się od nowa, a Nerazzurri dostali dodatkowe trzydzieści minut na odwrócenie losów rywalizacji.
W dogrywce nie było łatwo
Mimo bramki zdobytej przez czarno-niebieskich w 110 minucie dogrywka wcale nie była łatwą przeprawą. To Parma wykreowała sobie więcej sytuacji, ale Acerbi wykorzystał błąd Buffona pakując futbolówkę do siatki. Inter wyszedł z tej dogrywki zwycięsko, ale ekipa z zaplecza Serie A nie ma się czego wstydzić. Przy odrobinie większej ilości szczęścia to bowiem Parma świętowałaby dziś awans do kolejne rundy.
Inter wykonał swoje zadanie, ale był to bardzo ciężki mecz, który dodatkowo przysporzył im niepotrzebnej dogrywki. Ekipa z Mediolanu może cieszyć się z cennego „zwycięstwa”, ale dodatkowe trzydzieści minut w nogach zawodników nie jest niczym optymistycznym, szczególnie przy tak napiętym terminarzu. Wygrana ta może okazać się bardzo bolesna w skutkach, a drużyna ze stolicy mody musi takie mecze zamykać znacznie wcześniej.