Za nami bardzo ciekawa kolejka włoskiej ekstraklasy. Były w niej potknięcia, kontrowersje i pokaz siły tych największych. Są drużyny, które wyrastają na czarnego konia całych rozgrywek. Wielkich emocji nie zabrakło w starciu Atalanty z Milanem. Działo się, dlatego czas to podsumować.
Napoli to drużyna w rozsypce
Jeszcze kilka miesięcy temu Napoli wygrywało mistrzostwo Włoch i bez wątpienia było wtedy jedną z najlepszych ekip w całej Europie. Jednak wszystko się posypało po odejściu Luciano Spalettiego. Zastąpił go Rudi Garcia, który nie do końca odnalazł się w tym klubie. Francuz został zwolniony po zaledwie 16 meczach w roli szkoleniowca drużyny z południa Włoch. Wrócił Walter Mazzarri. Przyjął rolę strażaka i próbuje jakkolwiek pobudzić ten zespół do ponownego wygrywania. Nie jest to jednak takie łatwe. Mecze z Juventusem, a wcześniej z Interem dobrze pokazały, że „Azzurri” to zespół, który nie do końca wie jak chce grać i po co tak naprawdę znajduje się na boisku. Jest chęć do atakowania, lecz nie ma w tym wszystkim tego żaru, którym jeszcze imponowali neapolitańczycy w zeszłym sezonie. Braki są widoczne na wielu płaszczyznach.
Inter i Juventus to poukładane zespoły, które wiedzą jak i co chcą grać. Po Napoli tego nie widać i wygląda to wszystko bardzo mizernie. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie czego zbierać z tego sezonu. Możliwe, że już na początku nowego roku Napoli nie będzie się liczyć w walce o żadne istotne trofeum. Na ten moment wygląda to tak, że poprzedni sezon mistrzowski był wypadkiem przy pracy i geniuszem trenerskim Luciano Spalettiego. Napoli znowu wraca do bycia drużyną jedynie walczącą o zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów. Tak grający mistrz Włoch o ponownym scudetto może jedynie pomarzyć.
Juventus – Napoli 1:0
W Lazio brakuje wszystkiego?
Lazio fatalnie zaczęło sezon ligowy. „Biancocelesti” po prostu nie wygrywali spotkań i osuwali się w ligowej tabeli. W pewnym momencie ekipa Sarriego zaczęła wracać na właściwe tory, lecz brakowało w tym wszystkim jakości i polotu z jakiej znane są zespoły prowdzone przez włoskiego szkoleniowca. Mecz z Hellasem bardzo dobrze pokazał wszelkie problemy tej ekipy. Brakuje kreatywności w fazach ataku. Przez to niwelowane są atuty takiego super snajpera jakim bez wątpienia jest Ciro Immobile.
Ekipa Sarriego grała w przewadze jednego zawodnika ponad 15 minut. Grali z zespołem, który przed meczem znajdował się w strefie spadkowej, a i tak nie potrafili tego spotkania wygrać. Strzelili tylko jednego gola w całym meczu. Gra się nie kleiła, a zespół ewidentnie bazuje na indywidualnościach. W 15. spotkaniach Lazio straciło 16 bramek i tyle samo strzeliło. O ile do obrony jakoś bardzo nie można się przyczepić to ewidentnie ta drużyna ma problemy z atakowaniem. Widać, że za priorytet postawiona została Liga Mistrzów, gdzie Lazio zajmuje 2. miejsce w Grupie E z 10 pkt na koncie. Podopieczni Sarriego zapewnili sobie tym samym udział w fazie pucharowej prestiżowych rozgrywek. To jednak wyraźnie odbiło się na dyspozycji „Aquilottich” w Serie A.
Hellas Verona – Lazio Rzym 1:1
Quo Vadis Milanie?
Atalanta do spotkania z piłkarzami Stefano Piolego przystępowała jako drużyna, notująca serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Wcześniej zagrała fatalny mecz z Torino i wydawało się, że mecz z Milanem może być dla nich kolejną kompromitacją. Nic bardziej mylnego. Atalanta grała jak z nut i może mieć pretensje tylko do siebie, że dopiero w doliczonym czasie gry ustaliła wynik spotkania. Ale za to w jakim stylu!
Milan trapią kontuzje. Na każdej płaszczyźnie brakuje liderów, a najbardziej obolała jest formacja obronna. Jednak nie można tego wszystkiego zwalać na absencje. Ekipa Piolego ewidentnie przestała się rozwijać. Nie widać pomysłu na zażegnanie kryzysu. Ucieka Liga Mistrzów, a w rozgrywkach ligowych po niezłych meczach przychodzą fatalne. Milan zmierza donikąd i nie do końca wiadomo jak temu wszystkiemu zaradzić. Pioli walczy i tego odmówić mu nie można. Tylko wygląda to tak, jakby piłkarze przestali się już stawiać za szkoleniowcem, a to jest najgorsze co może spotkać trenera. Wtedy trzeba się pożegnać i szukać czegoś nowego. W każdym bądź razie Milan w tym sezonie na pewno nie będzie walczył o mistrzostwo Włoch. Realnym celem wydaje się co najwyżej rywalizacja o miejsce w top 4. Choć i to wcale łatwym zadaniem nie będzie.
Atalanta – AC Milan 3:2
Inter idzie jak po swoje
Drużyna Simone Inzaghiego wydaje się jeszcze silniejszym zespołem niż w poprzednim sezonie. Wtedy wydawało się, że sięgnęła szczytu wygrywając puchar Włoch i awansując do finału Champions League. To jak poukładał to wszystko Inzaghi jest imponujące. Obrona jest niemal nie do przejścia. Napastnicy i wahadłowi robią na boisku co chcą i dążą do strzelania kolejnych bramek. To na ten moment jedna z najlepiej zorganizowanych drużyn w całej Europie. Szeroka ławka, która nie odstaje jakością na innych pozycjach. Inzaghi może spać spokojnie, bo zawsze znajdzie piłkarza, który nie będzie odstawał poziomem od drugiego. „Nerazzurri” ponieśli w tym sezonie jak na razie tylko jedną porażkę. Poza tym pewnie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa i nic na to na razie nie wskazuje, by kolejne tygodnie sprawiły osłabienie pozycji Interu. Ta drużyna jest po prostu za mocna i w Serie A ciężko znaleźć drugi tak dobrze poukładany zespół.
Inter – Udinese 4:0
Dni prawdy przed Jose Mourinho
Roma po fatalnym początku sezonu zaczęła wracać na dobre tory. Duet Romelu Lukaku zaczął siać postrach dla innych zespołów, a „Giallorossi” wspinali się w ligowej tabeli. Wszystko wróciło do normy, gdy po wymęczonym remisie z Fiorentiną podopieczni Mourinho zajmują aktualnie 4. miejsce w tabeli. Jednak teraz przed Romą, a również przed Jose Mourinho terminarz prawdy. Nie jest tajemnicą, że jeszcze kilka miesięcy temu pozycja portugalskiego szkoleniowca nie była zbyt pewna. Jak w starym dobrym małżeństwie kryzys został zażegnany.
W futbolu takich dołków może być jednak wiele i trzeba gasić pożary często. Teraz przed Romą wyzwanie utrzymania czwartego miejsca na dłużej. Terminarz nie jest jednak łaskawy. Bologna, Napoli, Juventus , Atalanta i Milan. Wszystkie drużyny z czołówki tabeli. Jeżeli Roma poważnie myśli o pozostaniu na miejscu gwarantującym grę w rozgrywkach Champions League to musi zrobić wszystko, by zdobyć w tych pięciu spotkaniach możliwie jak najwięcej punktów. W przeciwnym razie na Stadio Olimpico może zrobić się gorąco.
Roma – Fiorentina 1:1
Co jeszcze wydarzyło się w tej kolejce?
- Torino po pokonaniu Atalanty bezbramkowo zremisowało z Frosinone. Oba zespoły prezentują przeciętną formę. Jednak są to zespoły, z którymi jak najbardziej trzeba się liczyć, ponieważ są w stanie pokonać każdego. Nie bez powodu zajmują miejsca w środku ligowej tabeli.
- Taką ekipą jest również Monza, która po pokonaniu Genoi (1:0) awansowała na 9. miejsce wyprzedziła Lazio. Największe sukcesy Genoi to na ten moment pokonanie obu ekip ze stolicy Włoch.
- Rewelacja rozgrywek jaką bez wątpienia jest Bologna Thiago Motty wygrała z Salernitaną (2:1). Do meczu Romy, Bologna zajmowała 4. miejsce w tabeli. Za tydzień obie ekipy będą miały przyjemność ze sobą rywalizować. Zapowiada się ciekawe spotkanie. Bologna przegrała w tym sezonie jak dotychczas dwa spotkania. Ich sukces bierze się przede wszystkim z faktu, że ta drużyna mało przegrywa, a potrafi wygrywać z tymi najsłabszymi. Po prostu robią swoje.
- Empoli po remisie z Lecce nie zdołało wydostać się ze strefy spadkowej. Jednak ma tyle samo punktów co 17. w tabeli Udiense. Punkt po punkcie i może ekipie Bartosza Bereszyńskiego uda się wypłynąć na powierzchnię.
- Cagliari dość sensacyjnie wygrało domowe spotkanie z Sassuolo. Przez to ekipa Claudio Ranieriego wydostała się ze strefy spadkowej i wyprzedziła wcześniej wspomniane Udinese. Dwa gole dla Cagliari padły w doliczonym czasie gry. Najwidoczniej Sassuolo potrafi tylko dobrze grać z zespołami z czołówki.