Im mniej piłki, tym lepiej. Brighton ma problem, gdy jest faworytem

Od momentu zatrudnienia Grahama Pottera Brighton jest utożsamiany z zespołem chcącym posiadać piłkę, grającym ofensywny i atrakcyjny futbol. To właśnie w tym celu już ponad sześć lat temu został zatrudniony obecny selekcjoner reprezentacji Szwecji. Gdy został on wykupiony przez Chelsea, Mewy objął Roberto De Zerbi, trener jeszcze bardziej zafiksowany na punkcie posiadania piłki. Trend ten stara się jednak odwrócić obecny szkoleniowiec Fabian Hurzeler, który na The Amex pracuje już prawie półtora roku. 32-latek zmienił sposób gry zespołu. Brighton znacznie lepiej radzi sobie przeciwko silniejszym, jednak nadal ma problemy w meczach, w których jest faworytem.

Niższe posiadanie piłki

Za kadencji Hurzelera Brighton stało się zdecydowanie bardziej elastyczne. Pod wodzą De Zerbiego oraz Pottera Mewy z każdym chciały grać otwarty futbol i kontrolować mecz poprzez posiadanie piłki. Niemiecki szkoleniowiec z kolei nie widzi problemu, aby jego zespół oddał piłkę rywalowi, ustawił się w średnim pressingu i grał bardziej bezpośrednio. Taki sposób gry Mewy stosują przeciwko czołowym ekipom w lidze i wielokrotnie się to sprawdza. Zmianę podejścia nowego trenera widać też w statystyce posiadania piłki. W poprzednim sezonie Brighton było średnio przy futbolówce przez 52,3% czasu, co jest najniższym wynikiem od sezonu 2020/21. W obecnej kampanii wskaźnik ten jest jeszcze niższy (51,5%).

REKLAMA

Od rozgrywek 2019/20, a więc momentu zatrudnienia Pottera, jedynie w dwóch pierwszych sezonach, kiedy ich potencjał kadrowy był znacznie niższy niż obecnie, Brighton miało niższe posiadanie piłki niż w ubiegłej kampanii. Dla porównania w dwóch wcześniejszych sezonach Mewy były przy piłce przez około 60% czasu. Był to kolejno trzeci oraz czwarty najwyższy wynik w lidze. Za kadencji Hurzelera pod tym względem są z kolei w środku stawki. Niemiec stawia na bardziej bezpośrednią grę, chcąc jak najszybciej przedostać się pod bramkę rywala. Świadczy o tym m.in. spadek celności podań czy też piąty najlepszy wynik pod względem średniej szybkości ataku w trwającym sezonie.

Brighton w meczach, w których ma piłkę

Pod wodzą Hurzelera Brighton stało się ekipą niewygodną dla każdego z czołówki. W poprzednim sezonie Premier League nie dali się pokonać żadnej drużynie z Big Six na własnym stadionie, notując pięć zwycięstw i jeden remis. Z kolei na wyjazdach przeciwko tym ekipom ulegli jedynie dwukrotnie – przeciwko Liverpoolowi (1:3) i Chelsea (2:4). W obecnym sezonie natomiast mają już na rozkładzie Manchester City (2:3) oraz The Blues (3:1). Doliczając do tego jeszcze remis z Tottenhamem (2:2) Brighton zdobył siedem punktów w trzech meczach, w których miał najniższe posiadanie piłki w tym sezonie.

Mewy czują się komfortowo, gdy nie są faworytem i zmuszą przeciwnika do gry w ataku pozycyjnym. Problem jednak zaczyna się wówczas, gdy to oni sami są w takiej sytuacji. Z siedmiu meczów ligowych, w których Brighton miało powyżej 55% posiadania piłki, wygrali tylko jedno – z Brentfordem (2:1). Na siłę można tutaj dorzucić jeszcze dwie wygrane w Carabao Cup z Oxford i Barnsley, niemniej jednak byli to rywale z niższych klas rozgrywkowych, których Mewy miały obowiązek pokonać. Nie zmienia to faktu, że w tych siedmiu meczach Mewy zdobyły tylko sześć punktów. Natomiast w siedmiu spotkaniach, w których byli przy piłce przez mniej niż 50% czasu, przegrali tylko raz, zgarniając 14 „oczek”.

W poprzednim sezonie wyniki Brighton względem posiadania piłki kształtowały się podobnie. Z 14 meczów, w których byli przy piłce przez ponad 55% czasu wygrali zaledwie dwa, a aż siedem przegrali, w tym m.in. 0:7 z Nottingham. Z kolei z 15 spotkań z posiadaniem piłki co najwyżej 45%, wygrali dziewięć i ponieśli tylko jedną porażkę. Pod wodzą Fabiana Hurzelera Brighton znacznie lepiej punktuje w starciach, w których nie jest zmuszone grać w ataku pozycyjnym.

Brak efektywności w ataku pozycyjnym

Problemy Brighton dobrze obrazowało niedzielne starcie ostatniej kolejki przeciwko West Hamowi (1:1). Nuno Espirito Santo ustawił swój zespół w niskim bloku w formacji 5-2-3/5-3-2. Zespół Hurzelera został zmuszony do gry w ataku pozycyjnym i przez długi czas nie miał pomysłu, jak sforsować obronę rywali. Mewy miały 68% posiadania piłki oraz wymieniły ponad dwa razy więcej podań. Niemniej jednak nie przełożyło się to na większe zagrożenie pod bramką West Hamu. Pierwszy celny strzał oddali dopiero w 89. minucie i łącznie to Młoty miały więcej takich prób (5 do 4). Biorąc pod uwagę wskaźnik xG (gole oczekiwane) oba zespoły również miały podobny wynik (2,1 – 1,71 na korzyść Brighton według danych ze strony Understat).

Mewy nie tylko miały problem z kreowaniem sytuacji, ale również pozwalały rywalom w łatwy sposób tworzyć zagrożenie pod ich bramką. West Ham nastawił się na dalekie podania, zbieranie drugich piłek oraz szybkie ataki. Ich celem było zagranie piłki za linię obrony do Crysciencio Summerville’a lub Jarroda Bowena, którzy w tym meczu tworzyli dwójkę napastników, i wykorzystanie ich szybkości. Zważywszy na to, jak rzadko West Ham był przy piłce, dopuszczenie ich do 14 strzałów, z czego aż 12 z pola karnego, nie wystawia podopiecznym Hurzelera najlepszej laurki. Mimo, że gra toczyła się głównie na połowie West Hamu, to ciężko stwierdzić, aby Brighton miało ten mecz pod kontrolą.

Brighton już nie raz to przerabiało

Mimo wszystko, to nie tak, że wraz z przyjściem Fabiana Hurzelera Mewy zatraciły umiejętność gry w ataku pozycyjnym. W poprzednich sezonach wyniki Brighton w meczach z najwyższym posiadaniem piłki również nie były dobre. W rozgrywkach 2023/34 z 10 takich spotkań wygrali dwa, w tym jedno przeciwko grającemu w osłabieniu od 13. minuty Sheffield United. Kampanię wcześniej z 10 takich starć zwyciężyli w trzech, w tym raz przeciwko czwartoligowemu Grimsby Town w Pucharze Anglii. Z kolei biorąc pod uwagę trzy pierwsze sezony Grahama Pottera wygrali tylko osiem z 34 spotkań, w których byli przy piłce przez więcej niż 60% czasu.

Problemy Brighton w meczach, w których zespół jest faworytem nie są więc nowością. Pod wodzą Hurzelera Mewy mają pomysł na grę w ataku pozycyjnym. Skrzydłowi przeważnie odpowiedzialni są za zapewnianie szerokości, natomiast boczni obrońcy schodzą do środka, szukając miejsca w półprzestrzeniach. Pod względem zachowania odpowiedniej struktury czy wymienności pozycji Brighton nie ustępuje nawet najlepszym zespołom. Problem jednak w tym, że aby skutecznie grać w ataku pozycyjnym najważniejsza jest jakość w ostatniej tercji boiska. I z tym zresztą zmaga się większość zespołów z podobnej półki, którym przeciwnik odda piłkę. Pod tym względem Brighton nie jest wyjątkiem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,669FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ