Holandia długo grała na zaciągniętym ręcznym. Finalnie to bez znaczenia

W ostatnim ćwierćfinale EURO grały drużyny, które przed turniejem mało kto stawiał w gronie potencjalnych półfinalistów. W sobotę było już jednak pewne, że Holandia lub Turcja zmierzy się z Anglią i powalczy o medale Mistrzostw Europy. To Oranje byli zdecydowanym faworytem meczu, ale długimi fragmentami byli zmuszeni do rozpaczliwej obrony…

Holandia dominowała, ale brakowało zaskoczenia

To piłkarze Ronalda Koemana od początku meczu ruszyli do ataku, co nie mogło być niczym dziwnym. W końcu właśnie oni byli faworytami spotkania z Turkami, a zatem chcieli jak najszybciej zadać im pierwszy cios. Minuty mijały, a Holendrzy nie potrafili jednak przekuć obecności na połowie rywali w nic konkretnego. Brakowało im strzałów, a szczególnie uderzeń celnych, bez których otwarcie wyniku było niemożliwe. Czas pokazał, że po raz pierwszy celnie przymierzyli oni dopiero w 57. minucie.

REKLAMA

Wcześniej jednak stało się coś o wiele ważniejszego, bowiem to Turcja wyszła na prowadzenie. W 35. minucie piłkę głową do bramki przeciwników wpakował Samet Akaydin. Znacznie większy udział przy golu miał jednak Arda Güler. To wybitne dośrodkowanie młodej gwiazdy Turków sprawiło, że jego kolega z drużyny musiał już jedynie zwieńczyć dzieło. Udało mu się to, a Turcja wygrywała, czego nie zamierzała zmieniać aż do końca spotkania.

Źródło: TVP SPORT (@sport_tvppl) / X

Gdy Holandia dążyła do wyrównania, Turcja miała kolejne szanse

Wobec niekorzystnego wyniku, piłkarzom z Beneluksu jeszcze bardziej zależało na rozwiązaniu worka z bramkami. Problem polegał na tym, że holenderskie rozegranie piłki było bardzo powolne, a dzięki dyscyplinie Turków pod ich bramką było bardzo ciasno. Najgroźniejsi zawodnicy Koemana byli podwajani, a nawet potrajani, byle tylko nie zdołali uwolnić się i pokazać indywidualnego błysku.

Jednocześnie Turcy także meldowali się pod bramką strzeżoną przez Barta Verbruggena. Często korzystali z dobrych warunków fizycznych, posyłając dośrodkowania i walcząc ze swoimi przeciwnikami w powietrzu. Próbowali swoich sił również uderzając z dystansu, co przynajmniej dwukrotnie mogło zakończyć się podwyższeniem wyniku. W drugiej połowie Arda Güler do wcześniejszej asysty mógł dołożyć bramkę, bowiem strzelił z rzutu wolnego, a piłka odbiła się od słupka. Piłkarz Realu Madryt kopnął futbolówkę tak finezyjnie, że nabrała ona niesamowitej rotacji i mogła zatrzepotać w siatce tuż nad murawą.

Źródło: TVP SPORT (@sport_tvppl) / X

Kolejną groźną okazję miał Kenan Yildiz, który dopadł do piłki odbitej przed pole karne i także nie myślał, tylko skierował ją w kierunku bramki. W tym przypadku największym atutem uderzenia była nie jego celność, lecz siła, która sprawiła golkiperowi Holendrów mnóstwo problemów.

Po raz kolejny zadecydował stały fragment

Drugiego gola w meczu strzeliła jednak Holandia, a konkretnie zrobił to Stefan de Vrij. Defensor Oranje główkował po dośrodkowaniu autorstwa Memphisa Depaya, a obie bramki meczu padły po stałych fragmentach. Podobieństw było więcej, gdyż w obu przypadkach piłkarze trafiali nie bezpośrednio po kopnięciach ze stojącej piłki. Przy golu Turków pierwsze dośrodkowanie zostało wybite, a dopiero jego ponowienie przyniosło skutek bramkowy. Z kolei w sytuacji z 70. minuty, po której Holendrzy doprowadzili do remisu, rzut rożny został rozegrany krótko, a dopiero po pierwszym podaniu po ziemi piłka została skierowana na głowę de Vrija.

Źródło: TVP SPORT (@sport_tvppl) / X

Holandia nie chciała dogrywki

W końcówce meczu 7. drużyna rankingu FIFA starała się pójść za ciosem, robiąc wszystko, by rozstrzygnąć mecz już po 90 minutach. Stało się to możliwe dzięki okazji z 76. minuty, po której piłkę do własnej bramki wpakował Mert Müldür. Nawet bez jego niefrasobliwego zagrania, gol zapewne padłby po trafieniu Cody’ego Gakpo. Został on jednak uprzedzony przez Turka, co nie jest jednak istotne w kontekście końcowego rezultatu spotkania. Tak samo, jak ataki Turków w końcowych minutach meczu, które – choć były bardzo groźne – nie zmieniły wyniku.

Źródło: TVP SPORT (@sport_tvppl) / X

Wszystkich Holendrów zapewne interesuje tylko to, że pomimo przegrywania do 70. minuty, ostatecznie to oni zagrają w półfinale EURO. Tam czeka już na nich Anglia, która jednak wydaje się być drużyną zdecydowanie możliwą do pokonania. Być może sprawdzi się więc scenariusz, o którym pisaliśmy już wcześniej – Holandia może sprawić na tych Mistrzostwach Europy ogromną niespodziankę.

Holandia 2:1 Turcja (70′ Stefan de Vrij, 76′ Mert Müldür (sam.) – 35′ Samet Akaydin)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ