Może zabrzmi to nieco dziwnie, ale Hiszpania to prawdopodobnie jedna z największych niewiadomych przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Katarze. La Roja to drużyna, która jeszcze we wrześniu potrafiła przegrywać z takimi reprezentacjami jak Szwecja czy Szwajcaria. Z drugiej strony, w kluczowym meczu Ligi Narodów z Portugalią o awans do finałów rozgrywek, Hiszpanie byli w stanie dopiąć swego i zwyciężyć. Awans z Grupy E na mundialu, w której znajdują się jeszcze Niemcy, Japonia oraz Kostaryka, powinien być zatem obowiązkiem dla zespołu z Półwyspu Iberyjskiego. Półfinał z Euro 2020 również sprawia, że oczekiwania hiszpańskich kibiców mają prawo być wysokie. Czy Hiszpania będzie w stanie uciszyć głosy licznych krytyków i przywiezie medal z Kataru?
Luis Enrique z powołaniami „w swoim stylu”
Luis Enrique jak zwykle wywołał wielką burzę wokół ogłoszonej przez siebie listy piłkarzy powołanych na mundial w Katarze. Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii wielokrotnie dał się nam poznać pod tym względem jako osoba lubiąca eksperymenty. Jego kontrowersyjne decyzje często uważane są przez niektórych dziennikarzy wręcz za szalone. Zatem i my spróbujmy ocenić racjonalność ostatnich wyborów „Lucho”.
Bramkarze
Luis Enrique zdecydował się na powołanie trójki bramkarzy, którzy regularnie pojawiali się na ostatnich zgrupowaniach reprezentacji. Są to Unai Simon (Athletic Club), Robert Sanchez (Brighton&Hove Albion) oraz David Raya (Brentford). Można powiedzieć, że obyło się w tym miejscu bez większych zaskoczeń. Niepocieszeni mogą być co najwyżej fani Davida de Gei, lecz ten przestał być częścią La Roja już dawno temu.
Obrońcy
Po lewej stronie Jordi Alba (FC Barcelona) i Jose Gaya (Valencia). Na środku: Aymeric Laporte (Manchester City), Pau Torres (Villarreal), Eric Garcia (FC Barcelona) oraz Hugo Guillamon (Valencia). Po prawej z kolei Dani Carvajal (Real Madryt) i Cesar Azpilicueta (Chelsea). Spośród wszystkich tych nazwisk, najbardziej zaskakująca jest chyba obecność 22-letniego Hugo Guillamona. Gracz Valencii gra w klubie przeważnie na pozycji defensywnego pomocnika. Luis Enrique postanowił sprawdzić go jednak w roli środkowego defensora podczas wrześniowego zgrupowania i najwyraźniej w oczach 52-latka Hugo zdał ten test pomyślnie. Selekcjoner Hiszpanii musi bardzo cenić sobie jego grę z piłką przy nodze i jakość wyprowadzenia długim podaniem. U Guillamona próżno bowiem szukać zalet fizycznych – 22-latek mierzy bowiem zaledwie 178 cm.
Choć jestem w stanie zrozumieć brak powołania dla Sergio Ramosa, to mimo wszystko brakuje mi w tej defensywie doświadczonego lidera. Nie musiałby nim być wcale Ramos, ale chociażby Raul Albiol czy Gabriel Paulista, którzy całkiem niedawno występowali w meczach kadry narodowej. Ich wiedza i przeżycia mogłyby się okazać bezcenne na wielkim turnieju jakim są Mistrzostwa Świata. To jedna z tych kwestii, które budzą słuszne wątpliwości hiszpańskich fanów i dziennikarzy.
Pomocnicy
Fundament środka pola stanowić będzie oczywiście trio z FC Barcelony: Pedri, Gavi i Sergio Busquets. Dla 34-letniego Busquetsa będzie to ostatnia wielka impreza w barwach reprezentacji Hiszpanii. To jedyny zawodnik z kadry jadącej na mundial w Katarze, który brał udział w triumfie złotego pokolenia na MŚ w 2010 roku. Tym razem, jego zadaniem będzie godne przekazanie pałeczki pomiędzy tamtą generacją piłkarzy, a utalentowaną młodzieżą która już niebawem będzie miała okazję powalczyć o swoje pierwsze trofeum w barwach narodowych.
Dalszą część pomocy tworzą: Rodri (Manchester City), Koke (Atletico Madryt), Marcos Llorente (również Atletico) oraz Carlos Soler (PSG). Oczywiście można zastanawiać się, czy powoływanie jakichkolwiek piłkarzy Atletico ma sens, biorąc uwagę słabą formę całej drużyny w ostatnich tygodniach. Jednakże nazwiska Koke czy Llorente nie mogą dziwić, jeśli spojrzymy na ich udział w meczach kadry. W ostatnich latach obaj prawie zawsze znajdowali się na liście powołanych. Rodri to jeden z najlepszych defensywnych pomocników na świecie – z kogoś takiego po prostu nie można zrezygnować. A Carlos Soler w końcu zaczął odnajdować się w Paryżu. W ostatnich 5 meczach dla PSG zdobył bowiem 3 bramki i asystę. Jego miejsce w kadrze wydaje się więc jak najbardziej uzasadnione.
Atak
Atak, gdyż mowa tu nie tylko o samych napastnikach, ale również skrzydłowych i piłkarzach pełniących uniwersalne role w ofensywie Hiszpanii. Zaliczają się do niego Ansu Fati (FC Barcelona), Dani Olmo (RB Lipsk), Nico Williams (Athletic Club), Alvaro Morata (Atletico), Marco Asensio (Real Madryt), Ferran Torres (FC Barcelona), Pablo Sarabia (PSG) i Yeremi Pino (Villarreal). Zacznijmy od piłkarzy, którzy znaleźć się tu kategorycznie nie powinni. Są to bez dwóch zdań Pablo Sarabia i Dani Olmo. Pierwszy gra ogony w PSG, a kiedy już pojawia się na boisku, to nie pokazuje absolutnie nic wartego uwagi. Drugi rzadko jest starterem w Lipsku, znajduje się pod formą, nie oferuje liczb. Krótko mówiąc, obaj nie posiadają w zasadzie żadnych argumentów, aby jechać na mundial w Katarze. Poza jednym – Enrique darzy ich swoją sympatią i regularnie powołuje ich na zgrupowania reprezentacji.
Morata i Asensio najlepszymi zawodnikami w ofensywie Hiszpanii na mundial?
Spore znaki zapytania można postawić również przy Ansu Fatim i Yeremim Pino. Młodzi skrzydłowi nie zachwycają swoją grą od dłuższego czasu. Notują skromne liczby goli i asyst. Ich największym atutem jest wiek, szybkość, niezły drybling i duże pokłady energii. Poza tym ciężko stwierdzić, czy będą w stanie zaoferować coś więcej w Katarze.
Ciut wyżej w hierarchii przydatności umieściłbym Ferrana Torresa i Nico Williamsa. Na ich korzyść przemawia nieco lepsza forma w tym sezonie, ale skuteczność w wielu sytuacjach wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Nie mogło zabraknąć oczywiście Alvaro Moraty. Fakt, że jego dorobek w postaci 5 bramek jest największym spośród wszystkich zawodników La Roja, mówi wiele o ofensywie drużyny Lucho. Morata to mimo wszystko gracz chyba najbardziej pracowity i pożyteczny na boisku przy aktualnym stylu gry Hiszpanii.
Jest też Marco Asensio, którego powołanie co prawda nie jest żadną niespodzianką. Za to forma pomocnika/skrzydłowego Realu w ostatnich tygodniach zdecydowanie zaskakuje i to pozytywnie. Sam nie spodziewałem się że to powiem, ale Asensio był ostatnimi czasy chyba najjaśniejszą postacią w zespole Królewskich. Jeśli zagra równie dobrze na mundialu, to może odegrać kluczową rolę w losach reprezentacji Hiszpanii na tym turnieju.
Niekonsekwentna dominacja
Skoro już jesteśmy przy ataku Hiszpanów… Wszystkich 8 piłkarzy ofensywnych z listy powołanych uzbierało w tym sezonie łącznie 23 gole i 17 asyst. Jak łatwo policzyć, wychodzą z tego średnio 3 bramki i asysta na jednego gracza z ataku. Niezbyt imponujący rezultat.
Przyzwyczailiśmy się już do widoku reprezentacji Hiszpanii dominującej nad rywalami posiadaniem piłki i kontrolującej wydarzenia na boisku. Tak samo, jak charakterystyczny stał się częsty brak puenty w poczynaniach podopiecznych Luisa Enrique. Pod bramką przeciwnika brakowało zdecydowania i odpowiedniego wykończenia. Nie ma niczego złego w rozkładaniu odpowiedzialności za zdobywanie goli na cały zespół. Ale ktoś musi te gole strzelać. I z tym od lat jest problem. Brak typowej „dziewiątki” jaką swego czasu byli David Villa czy Fernando Torres, jest ogromną bolączką Hiszpanów. Próba zastąpienia tej luki rozwiązaniem systemowym jest pomysłem kreatywnym, ale nie dającym gwarancji skuteczności. Jeśli Hiszpanie chcą powalczyć w Katarze o medale, będą musieli nastawić swoje celowniki najlepiej jak tylko potrafią.
Postawić kropkę nad „i”
Mistrzostwa Świata w Katarze będą zakończeniem wieloletniego projektu, którego autorem jest Luis Enrique. To będzie ostatni, decydujący sprawdzian dla kadry w erze tego szkoleniowca. Etap ten może zostać podsumowany sukcesem w postaci miejsca na mundialowym podium. Rozczarowanie i miejsce poza top 3 jest jednak może nawet bardziej prawdopodobne.
To również niepowtarzalna okazja do wyjaśnienia krytyków. Pokazania, że Lucho „widzi więcej”, a jego pomysły nie były wymysłem głupca, tylko geniusza. Hiszpania musi postawić finalny stempel. Zarówno w skali mikro, jeśli chodzi o kończenie sytuacji bramkami w meczach, jak i skali makro – udowodnić, że kadra poczyniła rozwój, a dobre zawody podczas Euro 2020 nie były dziełem szczęścia czy przypadku.