Sobota z Bundesligą zdawała się mieć wyraźnych faworytów. Rzeczywistość okazała się jednak zdecydowanie odmienna od przewidywań, a jeśli ktokolwiek przewidział wpadki wicemistrza Niemiec i jednego z pretendentów do tytułu w obecnym sezonie, oraz zwycięstwa obu beniaminków — mógł wzbogacić się o pokaźne pieniądze.
Eintracht Frankfurt — FSV Mainz 1:3
Drużyna z Moguncji po raz kolejny zaskoczyła faworyta. Piłkarze Bo Henriksena na przestrzeni miesiąca pokonali Borussię Dortmund, Bayern Monachium, a teraz także Eintracht Frankfurt. Wypada jednak uczciwie przyznać, że największą rolę w sobotnim zwycięstwie odegrał bramkarz Eintrachtu — Kauã Santos. Swego czasu nazwaliśmy Brazylijczyka jednym z najciekawszych prospektów w Bundeslidze, jednak jego występ przeciwko Mainz był po prostu kompromitacją. Kuriozalna wpadka przy pierwszym golu, który został zresztą zapisany jako trafienie samobójcze Santosa. Następnie niepewna interwencja, dzięki której gola strzelił Paul Nebel. W drugiej połowie fatalne wybicie piłki skutkujące jeszcze jedną bramką dla Mainz. Dodajmy być może kluczową kwestię — Eintracht od 21. minuty i czerwonej kartki dla Nadiema Amiriego grał w przewadze jednego gracza. A mimo to poległ!
Holstein Kiel — Augsburg 5:1
Drużyna Tymoteusza Puchacza zdawała się zdecydowanie odstawać poziomem od reszty drużyn Bundesligi. 14 kolejek ligi niemieckiej przyniosło zresztą ledwie 5 punktów. Augsburg znajdował się blisko strefy spadkowej, jednak wydawał się zespołem o nieporównywalnie wyższej jakości sportowej. Tymczasem starcie obu drużyn zakończyło się pogromem w wykonaniu beniaminka. Dodatkowo ten mecz zapisze się jako najwyższe zwycięstwo Holstein Kiel w historii jego występów w Bundeslidze, a samo Holstein jest pierwszym ligowym debiutantem od 16 lat, który zdobył w meczu aż 5 goli. Rosenboom, dwukrotnie Harres oraz dwukrotnie Machino zapisali się w historii Kilonii. Co ciekawe, to Augsburg oddał dwa razy więcej strzałów, ale musiał uznać wyższość rywala. Tymek Puchacz niestety oglądał wielki sukces swoich kolegów jedynie z ławki rezerwowych.
Werder Brema — Union Berlin 4:1
Union Berlin z kolejki na kolejkę prezentuje się coraz słabiej. O ile na początku sezonu drużyna ze stolicy Niemiec mogła się podobać chociażby z powodu solidnej gry defensywnej (a przynajmniej z tego, że nie tracili wielu bramek), o tyle mniej więcej od końca października trudno komplementować Union. Werder Brema nie miał większego problemu w wypunktowaniu rywala, rozgrywając bardzo dobre zawody. Brema dość nieoczekiwanie kończy rok bardzo blisko czołówki. Werder w 15 kolejkach uzbierał 25 punktów — ledwie 2 mniej niż Eintracht Frankfurt oraz RB Lipsk i 2 punkty więcej niż VfB Stuttgart.
Hoffenheim — Borussia M’gladbach 1:2
65% posiadania piłki Wieśniaków, 18 oddanych strzałów i aż 3.1 xG. Co z tego, skoro Borussia M’gladbach zadała dwa ciosy i oba okazały się idealnie wymierzone? Hoffenheim nie rozegrało złego spotkania, jednak rok kończy tuż ponad strefą spadkową, a punktami zrównało się z nimi St. Pauli. Borussia M’gladbach, chociaż w sobotnim meczu była momentami dominowana przez rywala, dopisała cenne punkty, które pozwalają zbliżyć się do czołówki. Strata do Eintrachtu Franfkurt czy RB Lipsk to ledwie 3 punkty. Wiosna może być niezwykle ciekawa dla Źrebaków.
VfB Stuttgart — St. Pauli 0:1
Beniaminek pokonał wicemistrza Niemiec na jego terenie. Ba! Zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, gdyby Johannes Eggestein (strzelec jedynego gola) nie przekombinował rzutu karnego, który kuriozalnie zmarnował. Stuttgart oddając aż 25 strzałów wypracował niższe xG niż St. Pauli, a mimo posiadania piłki rzędu 73% nie zdołał ani razu wpakować jej do bramki przeciwnika. Porażka z beniaminkiem jest smutnym podsumowanie mocno rozczarowującej jesieni. Niestety, w przypadku problemów zdrowotnych Deniza Undava i gorszej formy Enzo Millota, Stuttgart stał się bundesligowym średniakiem. Wszyscy spodziewali się, że powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu będzie piekielnie trudne, ale aktualna pozycja w ligowej tabeli – 9. miejsce — to mimo wszystko słaby wynik.