Dwadzieścia dni temu Robert Dobrzycki był gościem programu Liga+ Extra na antenie Canal+ Sport. W trakcie gry „pomidor”, w której zaproszony gość może odpowiadać wyłącznie „tak” lub „nie”, właściciel Widzewa Łódź zaprzeczył, jakoby klub był zainteresowany zatrudnieniem Kamila Grosickiego. Dziś temat wraca. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przekonuje, że to właśnie Grosik znajduje się na liście życzeń Widzewa, a alternatywą dla niego miałby być Przemysław Płacheta. Brzmi znajomo, bo w Łodzi niejednokrotnie już słyszeliśmy deklaracje, które z czasem traciły na aktualności.
Kamil Grosicki zimą w Widzewie? Scenariusz mało realny
Doniesienia te wydają się jednak co najmniej dyskusyjne. Przede wszystkim Kamil Grosicki zimą niemal na pewno nie zmieni klubu. Obowiązuje go kontrakt z Pogonią Szczecin do końca sezonu 2025/26. Owszem, kwestia jego przedłużenia nie jest przesądzona i można zakładać, że doświadczony skrzydłowy będzie chciał sprawdzić rynek, licząc na klasyczną licytację „kto da więcej”. W tym miejscu Widzew faktycznie ma argumenty finansowe. Klub z Łodzi może pozwolić sobie na zaproponowanie wyższej pensji niż Pogoń. Pojawia się jednak pytanie zasadnicze. Czy byłby to ruch racjonalny, czy raczej przepłacenie za zawodnika w zaawansowanym jak na realia Ekstraklasy wieku?
Na dziś trudno jednoznacznie określić, o co Widzew będzie walczył na koniec sezonu oraz w rozgrywkach 2026/27. Jeśli łodzianie zaliczyliby wyjątkowo udaną wiosnę i realnie włączyli się do walki o miejsca dające prawo gry w europejskich pucharach, większe wydatki na wzmocnienia miałyby swoje uzasadnienie. Możliwy jest jednak także inny scenariusz. Właściciel klubu może zwyczajnie nie przywiązywać dużej wagi do „opłacalności” poszczególnych kontraktów. Jeśli osoby odpowiedzialne za pion sportowy uznają, że Grosicki jest wart gwiazdorskiej pensji, może ją otrzymać — nawet jeśli Widzew w kolejnym sezonie rywalizowałby wyłącznie na krajowym podwórku.
Niewiadomych jest wiele, a niedawna wypowiedź Roberta Dobrzyckiego w praktyce niczego nie przesądza. Historia pokazuje, że w Widzewie deklaracje o braku planów na zmiany potrafiły kończyć się nagłymi decyzjami personalnymi. W klubie ścierają się różne wizje, a solidne zaplecze finansowe pozwala na ich realizację. To jednak działa także w drugą stronę. Inne kluby oraz agenci zawodników doskonale zdają sobie sprawę z możliwości finansowych Widzewa. Efektem są wyższe oczekiwania i ryzyko systematycznego przepłacania. Póki co toczyły się jedynie rozmowy między Grosickim a Pogonią Szczecin. Widzew Łódź teoretycznie jeszcze nie wkracza do akcji, ale daje sygnał gotowości. To z kolei zaburza negocjacje Portowców z zawodnikiem. Łodzianie psują rynek? Z pewnością generują spore zamieszanie.
Widzew Łódź zaskakuje coraz bardziej
Zainteresowanie Kamilem Grosickim samo w sobie nie jest nierozsądne. Nierozsądna może okazać się jedynie skala ewentualnej oferty finansowej. Pogoń Szczecin chce zatrzymać Grosika, ale nie za wszelką cenę. Widzew Łódź sprawia wrażenie klubu, który nie nakłada na siebie takich ograniczeń. Coraz więcej wskazuje na to, że temat Przemysława Płachety nie dotyczy zimowego okna transferowego, a raczej lata — i to tylko w przypadku, gdy Grosicki zdecyduje się pozostać w Szczecinie.
Jedno pozostaje pewne. W Łodzi działają dynamicznie. A to, co dziś wygląda na konkretny plan, jutro może zostać zastąpione inną koncepcją. Po ruchach Widzewa na rynku transferowym można spodziewać się wszystkiego. Za kilka miesięcy mogą odpuścić sobie zainteresowanie Grosickim, albo ruszyć pełną parą i zaproponować pensję, której nikt inny w lidze nie zaoferuje. To jednocześnie intryguje oraz niepokoi.
