HAT-TRICK MBAPPE! Manchester City bez argumentów

Tydzień temu na Etihad Stadium emocji było co niemiara i niczego innego nie oczekiwano od meczu na Santiago Bernabeu. Real Madryt u siebie czuł się dobrze, co było widać od samego początku. Manchester City natomiast miał jeden zasadniczy problem – grał przeciwko Kylianowi Mbappe.

Jak w pierwszym meczu można było do Kyliana mieć dużo pretensji za niewykorzystane sytuacje, ale w Madrycie już nie pozostawił złudzeń. Francuski napastnik od początku meczu włączył tryb bestii. Już w 4. minucie kompleksowo obsłużył go Raul Asencio, a sam Mbappe przelobował Edersona. Warto tu pochwalić naprawdę kapitalne podanie od hiszpańskiego stopera, zaś skarcić Rubena Diasa. Portugalczyk nie dogonił rywala, a przy próbie ratowania sytuacji wybiciem głową się wywalił.

REKLAMA

Początek meczu był więc tąpnięciem dla Obywateli, a chwilę później z urazem z boiska zszedł John Stones. Ale to chyba nie w linii defensywnej leżał problem, bo cała drużyna Manchesteru po prostu nie wyglądała. Przegrywali środek pola, nie tworzyli zagrożenia pod bramką Thibauta Courtois, a także dawali się zaskakiwać pod swoim polem karnym. Niecelnie próbował po rożnym Jude Bellingham, obok bramki uderzał też z dystansu Fede Valverde.

Sytuację miał też Mbappe, ale trafił prosto w Edersona. W 33. minucie Brazylijczyk nie miał już jednak szans na skuteczną interwencję. Bellingham uruchomił Viniciusa Juniora, ten podał w poprzek do Rodrygo. Niby zagranie było lekko niecelne, ale jego kolega sobie poradził. Krótkie zagranie do Mbappe, Francuz wysłał Gvardiola do z powrotem do Zagrzebia i umieścił piłkę przy krótkim słupku. Napastnik Królewskich wydawał się nie do zatrzymania.

Piłkarzom Realu wychodziło dzisiaj wszystko. Nie dali nawet na chwilę poczuć rywalom, że mają szansę na cokolwiek więcej, niż walkę o jak najmniejszy wymiar kary. Prócz gospodarzy nad ekipą z Anglii znęcał się także realizator, który co chwilę pokazywał na ekranie niepocieszonego Pepa Guardiolę. A Mbappe szalał w najlepsze. W 61. minucie francuski napastnik dostał piłkę na skraju pola karnego i z gracją oraz niespotykaną łatwością minął rywala, a następnie uderzył lewą nogą z dystansu. To wyglądało, jakby Mbappe miał przed sobą plastikowych manekinów służących do treningów, a sam był nie na meczu Ligi Mistrzów, tylko w Valdebebas.

Nawet przy 3:0 Real nie spuszczał z tonu, a City wciąż nie mogło stworzyć sobie choćby pół sytuacji bramkowej. Dopiero w doliczonym czasie gry uderzenie z rzutu wolnego trafiło w poprzeczkę, a do piłki dopadł Nico i do pustaka strzelił honorowego gola.

Manchester City chyba po prostu nie dojechał do Madrytu. Nie ma innego wytłumaczenia. Real Madryt pewnie wygrał mecz, a także awansował do kolejnej fazy ich ulubionego turnieju.

Real Madryt – Manchester City 3:1 (Mbappe 4′, 33′, 61′ – Nico 90+2′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,762FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ