Gra szóstką obrońców się opłaca. Wnioski po Girona – Getafe

Najlepszy pomysł na walentynkowy wieczór? Mecz Girony z Getafe w hiszpańskiej LaLiga! Starcie tych ekip może nie brzmi jak wielki hit czy pojedynek tytanów, ale wbrew pozorom przez cały czas trzymało ono w napięciu. Zakończyło się zaskakującym triumfem gości, których warto docenić za postawę w defensywie. Z kolei postawa piłkarzy Girony była jednym wielkim zaskoczeniem. Tego wszystkiego dotyczą nasze pomeczowe wnioski, w których podsumowujemy boiskowe wydarzenia i oceniamy grę obu jedenastek.

1. Getafe świetnie broniło prowadzenia

Faworytem spotkania rozgrywanego na Estadio Municipal de Montilivi byli gospodarze, czyli Girona. To ona już na samym początku meczu oddała pierwszy celny strzał, ale chwilę później zaskakująco na prowadzenie wyszli goście. Getafe wykorzystało błąd defensywy rywali i już w 3. minucie cieszyli się z trafienia.

REKLAMA

Tak szybkie zdobycie bramki jest oczywiście sporym sukcesem, ale paradoksalnie jeszcze bardziej cieszyć mogło to, co wydarzyło się po golu. Chodzi o wspaniałą reakcję Getafe na korzystny rezultat. Azulones bronili się całym zespołem, każdy zawodnik był ustawiony za linią piłki, a linie obrony i pomocy były ustawione bardzo głęboko i bardzo blisko siebie. Dzięki temu groźne okazje ze strony przeciwników praktycznie się nie pojawiały. Goniącej wynik Gironie nie pomagały nawet warunki fizyczne ich snajpera, rosłego Christiana Stuaniego. Z każdej strony był on bowiem otoczony obrońcami, którzy neutralizowali każde dośrodkowanie i przerywali akcje. Co ciekawe, momentami byli oni ustawieni w systemie 6-2-2! Działo się to, gdy do czteroosobowej formacji defensywnej dołączali skrzydłowi.

Głównym celem Getafe była oczywiście obrona, ale wciąż czyhali oni na pomyłki Girony, od czasu do czasu naciskając ich na ich własnej połowie. Po jednej z nich, a konkretnie po złej interwencji bramkarza rywali, podopieczni José Bordalasa strzelili swojego drugiego gola. Gra Getafe nie była może niezwykle widowiskowa, ale liczyła się jej skuteczność. Trudno krytykować głęboką obronę, kradnięcie czasu i defensywną nieustępliwość, skoro były one świetnym sposobem na unieszkodliwienie klubu z Katalonii. Nagrodzone zostało to cennym zwycięstwem, które sprawia, że zespół ze środkowej Hiszpanii jest już bliżej TOP6, niż strefy spadkowej.

2. Girona musi lepiej wykorzystywać potencjał na skrzydłach

Girona próbowała odrobić jednobramkową stratę bramkową, ale to nie był dzień piłkarzy Michela. Jedyne, do czego potrafili oni doprowadzić, to gigantyczna przewaga posiadania piłki, która jednak w żaden sposób nie przekładała się na zagrożenie bramki. W Gironie wiele rzeczy po prostu nie działało, ale szczególnie rozczarowująca mogła być postawa piłkarzy występujących po lewej stronie boiska. Chodzi o Daleya Blinda, Miguela Gutierreza i Bryana Gila. Ten ostatni może i miał kilka odważnych rajdów, które czasem kończyły się dośrodkowaniem czy wywalczeniem faulu, ale konkretów bardzo brakowało. Wolelibyśmy zdecydowanie częściej oglądać go w akcjach takich, jak ta:

Do pewnego stopnia to samo powiedzieć można zresztą także o prawym skrzydle. Tą częścią boiska co prawda Girona wyprowadzała nieco więcej ataków, a Viktor Tsygankov starał się brać ciężar gry na swoje barki, ale i on nie mógł poradzić sobie z murem, który przed własną bramką postawiło Getafe. A jak nie wychodziła gra skrzydłami, to źle obsługiwany był także Stuani, a cała gra ofensywna Girony była jednym wielkim nieporozumieniem.

3. Jak nie z gry, to po stałym fragmencie!

Jedyne trafienie Girony padło po rzucie rożnym. Bezpośrednia centra w pole karne dotarła do Yangela Herrery, a ten bardzo precyzyjnie uderzył piłkę głową poza zasięgiem rąk golkipera. Samo dośrodkowanie, jak również strzał zasługują na wszelkie pochwały, tyle że de facto nic to nie znaczy. Tuż po wyrównaniu Girona znowu bowiem się rozluźniła i odsłoniła. Opuszczoną gardę wykorzystało Getafe, które zadało kolejny, tym razem już nokautujący cios.

Chwilę później strzelec bramki dla Girony, Herrera, popełnił bandyckie przewinienie i wyleciał z boiska. Mecz zakończył się wynikiem 1:2, a rzut rożny zakończony golem to jedyny moment z całego starcia, z którego piłkarze Girony naprawdę mogą być zadowoleni. Poza nim prawie nic im nie wychodziło, nic więc dziwnego, że po tej kolejce wciąż będą mieli 31 punktów na koncie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,760FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ