Przed październikową przerwą reprezentacyjną przyszłość Jacka Magiery na ławce Śląska Wrocław wydawała się wątpliwa. Wicemistrzowie Polski zdążyli jednak zaliczyć 4 mecze bez porażki, pokonując Stal Mielec oraz Radomiaka Radom (w Pucharze Polski). Nadzieja znów zaczęła się tlić. Wysoka klęska przeciwko Zagłębiu Lubin na nowo rozbudziła wielkie obawy o utrzymanie ligowego bytu. Wrocławianie musieli zapunktować z Górnikiem Zabrze. Drużyna Jana Urbana łatwo jednak nie odpuszcza, a gdyby jego podopieczni byli skuteczniejsi, Górnik znajdowałby się pewnie w czołówce tabeli.
Śląsk w pierwszej połowie zagrał jak za karę
Jeśli wstęp nie wyjaśnił, której z drużyn bardziej powinno zależeć na zwycięstwo, dopowiedzmy — Śląsk Wrocław znajduje ostatnie miejsce w PKO BP Ekstraklasie i musi walczyć o każdy punkt. Ostatnio wydawało się, że piłkarze Magiery łapią drugi oddech, ale do bezpiecznej lokaty przed meczem z Górnikiem nadal brakowały 3 punkty. Mimo takich okoliczności wrocławski zespół od początku wcielił się w rolę obserwatora ofensywnych prób Górnika Zabrze. Przewaga gości była znacząca. Z groźniejszych sytuacji — w 21. minucie doskonałą okazję sam na sam zmarnował Aleksander Buksa. Ten sam napastnik przełamał się niespełna kwadrans później, wykorzystując kapitalne dogranie Erika Janży. Górnik zadał jeden cios, Śląsk w pierwszych 45 minutach nie oddał nawet jednego celnego uderzenia.
Po zmianie stron w końcu zobaczyliśmy gospodarzy, którzy podnoszą rękawice i podejmują próbę strzelenia gola. Nie przekładało się to jednak na konkretne sytuacje bramkowe. Mecz stawał się otwarty, bowiem Górnicy także starali się szukać kolejnego trafienia. Buksa mimo strzelonej bramki może mieć do siebie żal, skoro rywale potrafili zostawiać tak wiele miejsca, że były zawodnik Wisły Kraków mógł spokojnie skompletować hat-tricka. Minuty mijały i o ile Górnik Zabrze mógł czuć niedosyt, że prowadzi tylko 1:0, o tyle Śląsk Wrocław niby próbował, ale bardziej czekał na cud.
Jeden celny strzał z Rakowem. Zero celnych strzałów z Zagłębiem. I do 73. minuty bez celnego strzału z Górnikiem. Ofensywa Śląska Wrocław istnieje tylko teoretycznie. #ŚLĄGÓR
— Bartosz Wieczorek (@Bart_Wieczorek) November 9, 2024
Słowem klucz, którym moglibyśmy opisać postawę gospodarzy, była bezradność. Przerażająca, przygnębiająca bezradność. W końcu arbiter zakończył cierpienia Śląska, gwiżdżąc po raz ostatni. Dopowiedzmy — nie doczekaliśmy się celnego uderzenia ze strony gospodarzy.
Śląsk Wrocław od początku sezonu znajduje się w kryzysie i mimo upływu kolejnych kolejek nie widać poprawy w grze. Rozstanie z Jackiem Magierą wydaje się prostym krokiem, by dać impuls do zmian. Czy właściwym? Tego w tym momencie nie wie nikt. 47-letni trener odniósł gigantyczny sukces, zdobywając wicemistrzostwo, jednak obecnie nie potrafi zawrócić drużyny z autostrady do pierwszej ligi. Parafrazując klasyka, Śląsk jest w d… i zaczyna się tam urządzać. Kolejki mijają, a problemów nie ubywa. Czas pokaże, czy działacze okażą odwagę i wyczekają do przerwy zimowej, uznając, że Magiera wciąż może uratować Ekstraklasę, jeśli dostanie lepszych piłkarzy. Grając tak jak w meczu z Górnikiem Zabrze, nie da się wywalczyć utrzymania.