Górnik Zabrze z zadyszką. Lider ponownie traci punkty

Prowadzący w tabeli PKO BP Ekstraklasy Górnik Zabrze złapał delikatną zadyszkę. Miejsce na fotelu ldera zabrzanie nadal mają, lecz ostatnio przegrali z Zagłębiem Lubin i zremisowali z Wisłą Płock. Ponadto Górnik nie lubi grać w piątki. W 2025 roku wygrał tylko jeden mecz z 8 w tym dniu tygodnia. 14-krotny mistrz Polski nie był wyraźnym faworytem bukmacherów w spotkaniu z Radomiakiem Radom. W poprzedniej kolejce w Poznaniu Gonçalo Feio odniósł pierwszą porażkę jako trener radomian. To drużyna, która radzi sobie głównie na swoim stadionie. Radomiak to była trzecia drużyna ligi pod względem meczów u siebie. Na wyjeździe również trzecia, ale najgorsza.

Słabiutki Górnik

Pierwszy do ataku ruszył Górnik, ale pierwszy strzelił Radomiak. Rafał Wolski był architektem akcji bramkowej. 7-krotny reprezentant Polski przepięknie podał do Capity. A Angolczyk doskonale wiedział, co z piłką zrobić. Zabawił się z obrońcami Górnika, skutecznie ich wymanewrował, nie dając Marcelowi Łubikowi najmniejszych szans na obronę. Bramka ładna, ale asysta również niczego sobie.

REKLAMA

Michal Gašparík postanowił zaeksperymentować ze składem i wystawił dziś trójkę obrońców. To rozwiązanie nie wydawało się najlepszym. Zabrzanie grali dość chaotycznie w tyłach. Widać było, że przynajmniej na początku meczu drużyna nie radziła sobie w tym ustawieniu. Radomiak zaś był zespołem prowadzącym grę, szukającym okazji do podwyższenia prowadzenia. W 12. minucie Elves Baldé chciał wywalczyć rzut karny, udając że został trącony przez obrońcę przeciwnika. Taka gra aktorska wzbudziła jedynie politowanie sędziego, który ukarał żółtą kartką piłkarza z Gwinei Bissau. Jedenastki nie było, ale może uda mu się zdobyć Złotą Malinę… Chociaż nie, Musy Juwary w meczu Pogoni z Wisłą Płock nie przebił.

Tempo meczu spadło, lecz nadal lepiej radzili sobie gospodarze. To oni dyktowali warunki gry i aktywnie szukali drugiego gola. Górnik wyglądał bardzo blado na tle radomian. Zabrzanie grali w eksperymentalnej formacji i bez ważnych postaci z drugiej linii – Jarosława Kubickiego i Lukasa Ambrosa. Jednakże ten marazm po straconym golu jest trudny do zrozumienia. Radomiak robił swoje i w 29. minucie znalazł drogę do siatki. Maurides był adresatem dośrodkowania, lecz pechowo interweniował Kryspin Szcześniak. Brazylijczyk utrudnił zadanie defensorowi Górnika, stemplując mu stopę. To była podstawa do anulowania bramki.

Piękna gra Radomiaka

Górnik miał problemy z wydostaniem się z własnej połowy. Gra zabrzan wyglądała bardzo mizernie i wcale nie zanosiło się na to, że poprawią wynik na swoją korzyść. Radomiak w tym czasie zdążył strzelić drugiego gola. W 35. minucie Roberto Alves oddał strzał z dystansu. Uderzenie Szwajcara nie było silne, Łubik byłby w stanie to złapać. Tego jednak nie zrobił, do dobitki pokazał się Zie Ouattara i Iworyjczyk wbił piłkę do bramki.

Trener Górnika doszedł do wniosku, że gra trójką z tyłu nie ma dalszego sensu i zmienił ustawienie. Zszedł Szcześniak, który ma sobie coś do zarzucenia przy obu golach. Pod koniec pierwszej połowy przyjezdni nieco się otworzyli z przodu, lecz bez wymiernych korzyści. Po przerwie zabrzanie coś tam próbowali, ale bez przekonania. Niewiele by zabrakło, a Radomiak prowadziłby już 3:0. W 49. minucie Łubik popełnił błąd w przyjęciu i w ostatniej chwili wybił piłkę, z linii bramkowej. 6 minut później taki wynik już stał się faktem. Erik Janža źle uderzył futbolówkę z powietrza i Radomiak natychmiast ruszył do kontry. Maurides był szybszy od wszystkich obrońców, miał przed sobą tylko Łubika. Brazylijczyk wrzucił piłkę bramkarzowi za kołnierz, trafiając do bramki.

Demolka przy Struga!

Radomiak prowadził pewnie i zdecydowanie. Ale trzy bramki to dla radomian było ewidentnie za mało. Chcieli więcej, nieustannie naciskali na przeciwników. Na czwartego gola długo nie musieli czekać, bo ledwie 6 minut. Gospodarze wymienili kilka podań w polu karnym, piłka szczęśliwa znalazła się pod nogami Alvesa. Szwajcar oddał strzał, a Łubik stał jak wryty. Górnik nie dojechał na mecz – to i tak jest niedopowiedzenie. A Alves mógł mieć i dublet, lecz mocno przedobrzył przy uderzeniu. Tu pachniało „manitą”, Radomiak był wobec rywala okrutny.

Nikt już nie miał wątpliwości, do kogo trafią trzy punkty. Nie ma co się dziwić zatem kibicom Radomiaka, że już na kwadrans przed końcem spotkania rozpoczęli świętowanie. Górnik znalazł się w posiadaniu piłki, ale zupełnie nie wiedział, co z nią zrobić. Nie było tu pomysłu na grę. Zresztą niewiele już mógł wskórać w tym spotkaniu. Gol w takiej sytuacji byłby jak przyklejenie plastra na szyję, od której odcięto głowę. Niby coś się zrobiło, ale nic to nie dało. W 84. minucie Abdoul Tapsoba oddał groźny strzał, ale dobrze interweniował Łubik. W gąszczu minusów można postawić plusa przy nazwisku golkipera Górnika. Damian Sylwestrzak zakończył mecz równo z 90. minutą. Arbiter z Wrocławia wykazał się empatią wobec zabrzan.

Aż dziw bierze, że Górnik nadal jest liderem Ekstraklasy. Nie dlatego, że wcześniej nie zasługiwał. Dlatego, że w taki sposób zwykle lider po prostu nie gra. Bardzo mizerny występ zabrzan, w zasadzie na każdej płaszczyźnie. Szczególnie zawodziła obrona, która niektórym bramkom mogła zapobiec. Doceńmy jednak Radomiaka, bo z drugiej strony rozegrał kapitalne spotkania. Feio wyciągnął wnioski z klęski w Poznaniu i gra zespołu znacząco się poprawiła. Mieli pomysł na grę i dzięki temu przesunęli się na 4. miejsce w tabeli. Górnik pozostał na 1. pozycji, lecz może już w niedzielę pożegnać się z fotelem lidera. Wystarczy, że Jagiellonia pokona Zagłębie.

Radomiak Radom – Górnik Zabrze 4:0 (Capita 4′, Ouattara 35′, Maurides 55′, Alves 61′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,199FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ