W miniony weekend oglądaliśmy już przedostatnią kolejkę Ekstraklasy w tym roku, a tym samym zakończyła się także pierwsza runda sezonu (nie licząc meczów zaległych). Po 17. kolejce Ekstraklasy standardowo omawiamy szerzej 5 tematów: potencjał techniczny Radomiaka, znakomity Tomas Bobcek, przyszłość Marka Papszuna a forma Rakowa, defensywa Wisły Płock oraz ofensywa Legii Warszawa.
Goncalo Feio wykorzystuje potencjał techniczny Radomiaka
Radomiak od wejścia do Ekstraklasy ma specyficzną politykę transferową stawiania na piłkarzy z rynku portugalskiego lub brazylijskiego. W ten sposób sprowadza wielu ciekawych piłkarzy, którzy mają wysokie umiejętności. Przed startem obecnego sezonu podkreślało się nawet, że tak mocnej ekipy w Radomiu jeszcze nie mieli. Gocalo Feio obejmując Radomiaka był tego świadomy i stara się wykorzystać potencjał, jaki drzemie w zespole. Pod wodzą Portugalczyka wreszcie widać, że Radomiak ma jedną z (naj?)lepszych drużyn pod kątem wyszkolenia technicznego poszczególnych zawodników.
W piątkowy wieczór do Radomia przyjechał lider z Zabrza i wyjechał z bagażem czterech goli. Radomiak od początku meczu przejął inicjatywę, wymieniał krótkie podania i bardzo często potrafił minąć podaniem na ogół bardzo dobrze zorganizowaną drugą linię Górnika. Zespół Goncalo Feio bardzo dobrze funkcjonował w ataku pozycyjnym w pierwszej części meczu, a w drugiej pokazał, że potrafią wyprowadzać także kontrataki z własnej połowy. Zawodnicy często wymieniali się pozycjami, ale zachowywali odpowiednią strukturę. Dużą swobodę otrzymali dwaj środkowi pomocnicy – Rafał Wolski i Roberto Alves. To oni mają trzymać ręce na kierownicy w fazie atakowania i wydaje się, że przy ich umiejętnościach czysto piłkarskich współpraca z Goncalo Feio wyjdzie im na dobre.
Radomiak Radom 4:0 Górnik Zabrze
Tomas Bobcek pracuje na zimowy transfer do większej ligi
Tomas Bobcek znakomicie rozpoczął obecny sezon Ekstraklasy. W okresie letnim był królem polowania wśród snajperów. W pierwszych czterech meczach strzelił 5 goli i zanotował asystę. Potem dla Słowaka przyszedł nieco słabszy okres, ale od październikowej przerwy reprezentacyjnej znowu w klasyfikacji kanadyjskiej punktuje jak szalony. W ostatnich sześciu meczach tylko raz nie miał żadnego bezpośredniego udziału przy golu. Łącznie w tym okresie strzelił 6 bramek i zaliczył dwie asysty. 24-latek przeżywa ostatnio fantastyczny czas. W listopadzie zadebiutował w reprezentacji Słowacji i kilka minut po wejściu na boisko zdobył bramkę na wagę zwycięstwa.
Na dokładnie półmetku rozgrywek Tomas Bobcek ma w swoim dorobku 11 goli. Mimo ze jego zespół walczy o utrzymanie (choć w dużej mierze dlatego, że zaczął sezon z pięcioma ujemnymi punktami), on nie ma problemu z trafianiem do siatki. Obie strony korzystają na współpracy. Bobcek gra w zespole, który jest nastawiony na ofensywną grę i śmiało może liczyć na serwis od kolegów. John Carver z kolei wie, że ma jednego z najlepszych napastników w lidze i jeśli wykorzysta jego potencjał to szanse zespołu na utrzymanie rosną. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy przy tak dobrej dyspozycji Słowaka, wiosną będzie on nadal bronił barw Lechii Gdańsk.
Zamieszanie wokół Marka Papszuna nie wpływa na formę zespołu
W tygodniu wyszły na jaw informacje, ze głównym kandydatem do objęcia Legii Warszawa jest Marek Papszun. Gdy obecny trener Rakowa na konferencji prasowej przed spotkaniem w Lidze Konferencji z Rapidem Wiedeń powiedział, że Legia go chce, a on chce do Legii automatycznie zastanawiono się jak wpłynie to na formę Rakowa, który przed listopadową przerwą na zgrupowanie kadry wszedł na bardzo wysokie obroty. Okazało się, że jeśli całe zamieszane w jakiś sposób wpłynęło na grę zespołu to wyłącznie pozytywnie. W czwartek Medaliki pokonały austriackiego rywala 4:1, a w niedzielę takim samym rezultatem zakończył sie mecz z Arką i Raków został pierwszy zespołem, który w tym sezonie wywiózł komplet punktów z Gdynii.
Porażka z Piastem przed tygodniem wydaje się więc tylko wypadkiem przy pracy, a Raków jest obecnie prawdopodobnie zespołem w najlepszej formie w Ekstraklasie. Zespół Marka Papszuna jest na dobrej drodze, aby zagrać wiosną w europejskich pucharach oraz grać do końca o mistrzostwo Polski, ale… wiele wskazuje na to, że już bez Marka Papszuna. W każdym razie, 51-latek zostawi (o ile oczywiście odejdzie) drużynę w bardzo dobrej sytuacji, podobnie jak zrobił to po sezonie 2023/24.
Arka Gdynia 1:4 Raków Częstochowa
Mecze Wisły Płock ciężko się ogląda, ale nie rozliczajmy beniaminków z pomysłu na grę
W obecnym sezonie Ekstraklasy najmniej goli zdecydowanie pada w meczach Wisły Płock (łącznie 31 w 16 spotkaniach, co daje średnią niespełna dwóch bramek na mecz). Tylko trzy zespoły zdobyły mniej bramek od zespołu Mariusza Misiury, natomiast nikt nie może równać się z Nafciarzami pod względem straconych goli. Płocczanie stracili zaledwie 11 bramek, a w ani jednym meczu nie wyciągali jeszcze piłki z siatki więcej niż raz.
Sposób gry Wisły Płock jest wybitnie defensywny. Oddają rywalom inicjatywę, cofają się całym zespołem na własną połowę, a często nawet we własną tercję obronną i w systemie 5-3-2 potrafią być bardzo dobrze zorganizowani. Stylem gry przypominają Śląska Wrocław z sezonu 2023/24, gdy zdobyli oni wicemistrzostwo. Również bazują na dobrze zorganizowanej defensywie, zmuszaniu rywali do gry w ataku pozycyjnym, czego większość zespołów w lidze nie potrafi oraz bardzo dobrym nastawieniu mentalnym do bronienia. Kibicom może się taki sposób gry nie podobać, ponieważ Wisła Płock raczej nie jest zainteresowana atakowaniem, ale w przypadku beniaminków styl powinien zejśc na dalszy plan, jeśli przynosi on efekty. A Wisła Płock jest trzecia w tabeli i od 19 września nie przegrała meczu.
Mało który zespół Ekstraklasy ma tak słabą ofensywę jak Legia Warszawa
Legia Warszawa kontynuuje serię meczów bez zwycięstwa. Remisem z Motorem Lublin (1:1) przedłużyli ją do ośmiu spotkań, z czego aż sześć zostało odniesionych już po zwolnieniu Edwarda Iordanescu, pod wodzą Inakiego Astiza. W sześciu grach z Hiszpanem na ławce trenerskiej zespół zdobył zaledwie 6 goli, co jest kontynuacją mizernej ofensywy, która nie dojeżdżała już także pod wodzą Edwarda Iordanescu. Od kontuzji Jean-Pierre’a Nsame Legia stała się jedną z gorszych ofensyw w Ekstraklasie. Nie mają napastnika zdolnego strzelać gole, a niewiele trafień dokładają też skrzydłowi, piłkarze drugiej linii czy stałe fragmenty gry (choć akurat z Motorem strzelili po rzucie rożnym).
Kibice Legii Warszawa w wielu meczach mogą odczuwać deja vu. Nawet jeśli ich zespół ma inicjatywę i buduje ataki pozycyjne na połowie przeciwnika, nie przekłada się to na liczbę kreowanych sytuacji. Ani Edward Iordanescu, ani Inaki Astiz nie potrafili wyciągnąć potencjału z tej grupy piłkarzy, a można spodziewać się, że nowy trener również nie będzie miał łatwego zadania. W Legii obecnie nie ma piłkarza, na którym można byłoby oprzeć grę ofensywną. Przeciwko Motorowi pierwszoplanową postacią chciał być wracający po kontuzji Henrique Arreiol. Portugalczyk wyglądał dobrze, ale finalnie również nie pomogło to Legii zagrać na akceptowalnym poziomie w ofensywie.
Co wydarzyło się w 17. kolejce Ekstraklasy?
- Na start 17. kolejki Ekstraklasy Piast Gliwice miał szansę nie tylko zbliżyć się do bezpiecznej strefy, ale też zaplątać Widzew w walkę o utrzymanie. To się jednak nie udało. Zespół Daniela Myśliwca przegrał 0:2 i RTS prawdopodobnie oddalił od siebie widmo spadku w przerwie zimowej.
- To samo mogą czuć w Katowicach. Zespół Rafała Góraka odniósł bardzo cenne domowe zwycięstwo nad Pogonią Szczecin (2:0). Dla GKS-u było to czwarte zwycięstwo w pięciu ligowych starciach od październkowej przerwy reprezentacyjnej.
- Serię pięciu zwycięstw we wszystkich rozgrywkach przerwała Cracovia. Zespół Luki Elsnera wygrał z Koroną w Kielcach (1:0).
- Jagiellonia po wygranym meczu z KuPS w Lidze Konferencji pojechała do Lubina, gdzie dotąd Zagłębie było niepokonane i nadal jest. Przeciwko białostoczanom ugrali bezbramkowy remis.
