W tygodniu Legia Warszawa nieoczekiwanie odpadła z Fortuna Pucharu Polski, przegrywając z Koroną Kielce. Z tego powodu trener Kosta Runjaić dokonał aż siedmiu zmian względem tamtego przegranego spotkania. W wyjściowej jedenastce ŁKS-u Łódź rzucało się z kolei nazwisko Jędrzeja Zająca. 19-latek dostał dziś szansę debiutu od Piotra Stokowca i nie zawiódł.
Pierwsze minuty rywalizacji dały jasną zapowiedź, jak będzie wyglądało to spotkanie
Czyli Legia przy piłce versus ŁKS w głębokiej obronie. Gospodarze byli czujni w obronie, uważnie się przesuwali i skupiali się nade wszystko na szczelnej defensywie. Cechował ich agresywny doskok, zwłaszcza do Josue, do którego niejednokrotnie dobiegało dwóch rywali.
Przyjezdni szukali sposobu, jak przebić się przez dobrze funkcjonujący mur łodzian. Udało się to w 15. minucie, kiedy to górnym podaniem Josue wypuścił Blaza Kramera. Słowieniec popisał się idealnym timingiem, sprytnie urwał się stoperom, ale górą z tego starcia wyszedł Alexander Bobek. Wiele prób dośrodkowań z lewej flanki podejmował Patryk Kun, ale jego wrzutki były albo mocno niecelne, albo padały łupem „Rycerzy Wiosny”.
ŁKS cierpliwie czekał i się… doczekał
Po ekspresowym rozegraniu rzutu wolnego prawą stroną ruszył Bartosz Szeliga. Dogranie 30-latka w pole karne zdołał wybić jeszcze Rafał Augustyniak, ale strzał Daniego Ramireza – po rykoszecie Jędrzeja Zająca – znalazł już drogę do bramki. Debiut 19-latka w pierwszej drużynie okraszone trafieniem – niesamowity moment dla młodzieżowca. Jak to ujął sam bohater w wywiadzie w przerwie – „czuję się jak w raju„.
Po przerwie Legia nie chciała długo czekać i szybko ruszyła do odrabiania straty
Najpierw potężny strzał z 25. metra oddał Bartosz Slisz. Kilka minut później Paweł Wszołek znalazł się w polu karnym, przełożył Adriena Louveau i po uderzeniu z ostrego kąta pokonał Bobka. Kluczowe w tej akcji było prostopadłe podanie Radovana Pankova.
Kilkanaście kolejnych minut to absolutna przewaga przyjezdnych z Warszawy. Ribeiro i Muci obijający poprzeczkę, Josue trafiający w słupek, do tego niecelne próby Slisza, Augustyniaka czy Kramera. „Wojskowi” wykreowali sobie mnóstwo klarownych okazji, tyle że żadnej z nich nie potrafili wykorzystać, żeby zgarnąć w tym meczu 3 punkty.
Ani ŁKS, ani Legia nie mogą być zadowoleni z tego podziału punktów. Łodzianie są czerwoną latarnią ligi i tak naprawdę w każdym spotkaniu muszą grać o komplet oczek. Takie remisy mogą nie wystarczyć do utrzymania. Legia natomiast, chcąc dorównać do czołówki, nie ma prawa notować takich wyników z beniaminkiem. Zwłaszcza po pożegnaniu się z krajowym pucharem.