W sobotę Motor Lublin zabrał GieKSie miano najlepszego beniaminka Ekstraklasy, ale dziś nadarzyła się okazja, aby w bezpośredniej rywalizacji zespół Rafała Góraka wysunął się na prowadzenie. Do Katowic przyjechała bowiem Korona, która miała 1 punkt przewagi nad strefą spadkową i ciągle była jeszcze szansa, że po kolejce spadnie pod kreskę.
W mecz lepiej weszli gospodarze
Po kwadransie gry Katowiczanie objęli prowadzenie po bramce Lukasa Klemenza. Środkowy obrońca nie trafił jednak po stałym fragmencie gry, a zrobił to podłączając się do akcji ofensywnej i otrzymując świetne podanie od najbardziej kreatywnego piłkarza zespołu, Bartosza Nowaka. GKS był zespołem bardziej przekonującym. Nawet po zdobyciu bramki – mimo że nie stwarzał kolejnych sytuacji – miał pod kontrolą boiskowe wydarzenia. Utrzymywał się przy piłce nadając tempo meczowi oraz stosował skuteczny wysoki pressing zmuszając Koronę do dalekich podań.
Bezpośrednia gra była głównym pomysłem zespołu Jacka Zielińskiego na to spotkanie. Obrońcy szukali krzyżowych podań na skrzydła lub w kierunku Szykawki na walkę w powietrzu. Po jednym tego typu zagraniu piłka przeszła linię obrony, najszybszy okazał się Wiktor Długosz, który dobrze zabrał się z futbolówką i dał się sfaulować w polu karnym Alanowi Czerwińskiemu. Do wyrównania po strzale z jedenastu metrów doprowadził Pedro Nuno. Najpierw jego strzał obronił Dawid Kudła, ale bramkarz GieKSy wyszedł przed linię i rzut karny musiał zostać powtórzony.
Do końca pierwszej połowy na boisku panował głównie chaos
W tym chaosie gospodarze ponieśli dwie poważne straty. W wyniku kontuzji boisko opuścili Mateusz Kowalczyk oraz Bartosz Nowak, prawdopodobnie dwa najważniejsze letnie transfery dla klubu. Do drugiej części gry GKS Katowice przystępował więc w osłabieniu, ale jeśli któryś zespół bardziej dążył do zdobycia zwycięskiej bramki to właśnie oni. Większą odpowiedzialność za działania ofensywne wziął na siebie Borja Galan, ustawiony dziś na prawym wahadle oraz przede wszystkim Adrian Błąd.
Korona również miała swoje szanse. Najbardziej aktywnymi graczami gości byli skrzydłowi Wiktor Długosz i Mariusz Fornalczyk. Na kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry Jacek Zieliński zdjął ich jednak z boiska i okazało się, że trenerski nos go nie zawiódł. Wprowadzony na boisko Dawid Błanik w 88. minucie ustalił wynik meczu na 2:1. Korona – podobnie jak w pierwszej połowie – zdobyła bramkę wbrew temu co działo się na boisku, ponieważ to GKS sprawiał lepsze wrażenie.