Powrócili do Ekstraklasy po 19 latach nieobecności. Zdobyli 49 punktów, gdzie do utrzymania wystarczyło 32. Urwali punkty każdej, z czterech pierwszych drużyn w tabeli ligowej, a sami znaleźli się w jej górnej połówce. Zespół grający już na nowym stadionie ma do udowodnienia, że poprzednia kampania to nie był jednorazowy strzał. GKS Katowice ma okazję ustabilizować swoją pozycję w elicie, ale o to nie będzie wcale łatwo.
Wszystko w porządku?
Od zaplecza w klubie wydaje się być wszystko w porządku. Pozasportowo nie ma raczej się o co martwić. Wśród kibiców nie ma niezadowolonych jednostek, całe miasto żyje wraz z drużyną. Nowa Bukowa została udanie zainaugurowana na wiosnę, a katowiczanie przegrali na niej tylko jeden mecz z pięciu (0:2 z Legią Warszawa). Na finiszu sezonu to właśnie tam mistrz Polski, czyli Lech Poznań, zgubił punkty i musiał czekać do ostatniego meczu sezonu na rozstrzygnięcie rywalizacji.
W całym sezonie GieKSie udawało się uprzykrzać życie zespołom, które finiszowały nad nią w końcowym rozrachunku. Licząc od początku sezonu, wyglądało to następująco:
- 3:1 z Jagiellonią Białystok (ówczesnym mistrzem Polski)
- 3:1 z Pogonią Szczecin
- 4:3 z Cracovią
- 2:1 z Rakowem Częstochowa
- 2:1 z Cracovią
- 2:2 z Lechem Poznań
Prócz tego ekipa Rafała Góraka punktowała regularnie i nawet przez moment nie dała sobie nałożyć presji związanej z walką o utrzymanie. Jeśli już katowiczanie gdzieś patrzyli, to w górę. Jak na beniaminka, to była naprawdę komfortowa sytuacja. Główną zaletą zespołu z Górnego Śląska była drużynowa gra oparta na solidności i bieganiu. Rotacji w składzie było mało, bo i nie było takowej potrzeby. Szkielet drużyny jeszcze z 1. ligi został uzupełniony o parę elementów, które szybko wkomponowały się w zespół.
GieKSa Polakami stoi
Niewątpliwie zaletą GKS-u Katowice jest to, że to jedna z najbardziej polskich drużyn w stawce. Wśród 27 zawodników znajdziemy tylko trzech obcokrajowców. Kolejne jest Zagłębie Lubin, które ma ich sześciu (ale kadra lubinian liczy według Transfermarktu 37 piłkarzy). W Katowicach po awansie postawiono na sprawdzonych zawodników, którzy byli już zaprawieni w ekstraklasowych bojach. Bartosz Nowak i Alan Czerwiński praktycznie przez cały sezon byli wartością dodaną i stanowili o sile zgranego zespołu. Dokładając do tego powrót zza granicy Mateusza Kowalczyka (wykupionego po sezonie, bijąc tym samym rekord transferowy) i wyróżniającego się na zapleczu Borję Galana dostaliśmy beniaminka, który nie bał się grać w piłkę odważnie, stając w szranki z mocniejszymi na papierze i bardziej doświadczonymi ekipami.
Drużyna Rafała Góraka była nieprzyjemna do grania przeciwko niej, a sam trener zapowiada, że chciałby, aby było to na jeszcze wyższym poziomie.
Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś.
mówił w rozmowie z Gieksa.pl
Doświadczonymi pod względem meczów w elicie, bo wiekowo aktualnie GieKSa to najstarsza drużyna – ze średnią wieku 27,3 – wyprzedzająca kolejny według tej statystyki Piast Gliwice o 1,2. Teraz drużyna, która w poprzednim sezonie poznawała ekstraklasowe zmagania okrzepła, choć zaczynający się niebawem sezon zapowiada się trudniej. Do składu zostali dokooptowani przede wszystkim młodzi zawodnicy (prócz Jakuba Łukowskiego), którzy będą potrzebowali czasu, aby wejść na odpowiedni poziom i dostosować się do taktyki obranej przez szkoleniowca. A tu trzeba działać szybko, ze względu na to, że kręgosłup drużyny Rafała Góraka został naruszony.
Dwa poważne braki
Z zespołu w tym okienku transferowym wyciągnięto dwóch kluczowych zawodników. GKS Katowice nie zdołał ich jak na razie należycie zastąpić. Za Sebastiana Bergiera, strzelca 9 bramek ligowych, ściągnięto Macieja Rosołka oraz Aleksandra Buksę, którzy łącznie zdobyli w poprzednim sezonie 5 goli. W kadrze jest co prawda Adam Zrelak, i to on najprawdopodobniej będzie wyborem numer 1. na pozycję napastnika, ale Słowak ma jeden problem – często zmaga się z kontuzjami, a ostatnia wykluczyła go na prawie całą rundę wiosenną [od końcówki listopada pojawił się na boisku tylko raz, na 5 minut w meczu z Lechem Poznań (2:2)].
Raków zabrał żołnierza
Drugim poważnym, a może nawet najpoważniejszym brakiem, jest Oskar Repka, po którego zgłosił się Raków Częstochowa. Środkowy pomocnik przez cały sezon był wyznacznikiem jakości, solidności i pracowitości. Michał Probierz docenił to powołaniem do kadry Polski na czerwcowe zgrupowanie. Żołnierz Rafała Góraka wraz z Kowalczykiem zabetonował środek pola zespołu, który był jednym z lepszych w całej lidze. Trener katowiczan komentował to odejście dla portalu SlaskSport.pl zwracając uwagę na kwotę, jaka zasiliła konto klubu – Oskar odszedł, ale zostawił po sobie pieniądze, które wpłynęły za jego transfer. Mamy poczucie dobrze spełnionej pracy.
Raków wpłacił za 26-latka klauzulę odstępnego na poziomie 700 tysięcy euro, jednak te pieniądze nie zostały spożytkowane na jego następcę. W jego miejsce ściągnięto tylko młodego Kacpra Łukasiaka, zaś w odwodzie pozostaje będący w klubie od roku Sebastian Milewski. Żaden z nich nie jest jednak zawodnikiem, który z miejsca wchodzi w buty nowego piłkarza wicemistrzów Polski. Pewnie zajmie trochę czasu, zanim Rafał Górak poukłada to po swojemu.
Widzimy więc, że zostały naruszone dwie z czterech formacji. A kluczowym elementem gry katowiczan była kompaktowa gra, z kryciem 1 na 1 na całym boisku i poleganie na pracy zespołowej. Z pewnością plusem może być to, że defensywa nie została naruszona, a dodatkowo ściągnięto Aleksandra Paluszka. O tyły drużyny możemy być więc spokojni.
Bez transferów może być ciężko
Największą bolączką GieKSy w tym momencie jest właśnie wspomniany środek pomocy. Ofensywa jakoś powinna dać sobie radę, wszak Rosołek i Buksa mogą odpalić. Zrelakowi może wreszcie dopisze zdrowie. Ale serce drużyny zostało poważnie naruszone i to tam należy upatrywać największego zagrożenia. Liga praktycznie rusza, a równorzędnego partnera dla Kowalczyka jak nie było, tak nie ma. Patryk Sokołowski mógł wypełnić tę lukę, ale wybrał ofertę Śląska Wrocław. Łukasiak czy Milewski mogą, ale żaden z nich to nie jest pewniak.
Szczególnie że były zawodnik Pogoni Szczecin to raczej ofensywny zawodnik, niż piłkarz o profilu box-to-box. Jedną z opcji jest też zawsze cofanie na pozycję numer 8. Bartosza Nowaka, jak to bywało w poprzednim sezonie, jednakże 31-latek ze swoją kreatywnością przyda się zdecydowanie bardziej pięterko wyżej.
W Katowicach liczą więc, że Rafał Górak zdoła zrobić to, co udawało mu się w przeszłości. Wykrzesać z zawodników ich ukryty potencjał i ułożyć to wszystko po swojemu. Ma on opinię fachowca, który potrafi odbudować młodych zawodników i zrobić z nich piłkarzy. Może się też pochwalić zaufaniem zarządu, więc nawet w przypadku niepowodzeń nie powinniśmy się spodziewać nerwowych ruchów ze strony zarządu.
Możemy się jednak spodziewać, że pion transferowy nie próżnuje i pokusi się jeszcze o jakieś wzmocnienia. Bez nich ten sezon może być trudny, a spekulowanie czegokolwiek na tym etapie jest wróżeniem z fusów. Katowiczanie rozpoczną sezon od starcia z Rakowem u siebie. Wówczas będziemy mogli przekonać się, co ekipa Rafała Góraka zaserwuje w nadchodzącej kampanii.