Wszystko wskazuje na to, że Giovanni van Bronckhorst wkrótce powróci na ławkę trenerską. Holenderski szkoleniowiec nie prowadził żadnej drużyny od listopada 2022 roku, gdy rozstał się ze szkockimi Rangersami. Obecnie bliski jego zatrudnienia jest Besiktas, który w 2023 roku… miał 3 szkoleniowców. Turecki klub poszukuje nowego trenera od 10 listopada, gdy za współpracę podziękował Burak Yılmaz. Jego tymczasowym następcą Rıza Çalımbay, jednak i on nie przekonał do swojej osoby.
Zdaniem tureckich i holenderskich mediów, Giovanni van Bronckhorst podpisze kontrakt z Besiktasem, jeśli… uda się „przejąć” jego wcześniejszego asystenta — Jean-Paula van Gastela. Ten prowadzi obecnie NAC Bredę, która nie zamierza rozstawać się ze swoim szkoleniowcem. Serwis vi.nl wskazuje dziś, że Besiktas gotowy jest do zapłacenia rekompensaty za przejęcie usług towarzysza van Bronckhorsta. Holender podobno jest uparty na zatrudnienie swojego dawnego asystenta i w przypadku fiaska negocjacji z Bredą, może odrzucić ofertę Besiktasu.
Van Bronckhorst idzie za wyzwaniem (i kasą)
Zakładamy jednak, że strony znajdą porozumienie. Van Bronckhorst stanie przed szansą poprowadzenia czwartej drużyny w swojej karierze trenerskiej, po Feyenoordzie, Guangzhou City oraz Rangersach. Największe sukcesy świętował w Rotterdamie — w 2017 roku zdobył mistrzostwo Holandii. Besiktas ma ambicje zagwarantować mu kosztowne wzmocnienia — w klubie są już zresztą tacy zawodnicy jak Alex Oxlade-Chamberlain, Milot Rashica czy Gedson Fernandes. Oczywiście, nie będziemy w tym miejscu owijać w bawełnę. 48-letni Holender mógł już wcześniej wrócić na ławkę trenerską, chociażby w swojej ojczyźnie. Praca w Besiktasie jest ambitna, ale w lidze tureckiej trenerzy rzadko cieszą się zaufaniem działaczy i często tracą posady przy pierwszym kryzysie. Szkoleniowcy doskonale zdają sobie z tego sprawę, jednak argument finansowy najwyraźniej sprawia, że chętnie walczą z wiatrakami.