Po fatalnym poprzednim sezonie, prawdopodobnie najgorszym w nowożytnej historii Chelsea (której start datujemy na 2003 rok i przejęcie klubu przez Romana Abramowicza) na Stamford Bridge zamierzali szybko wrócić do gry o najwyższe cele. Przyszedł nowy trener, Mauricio Pochettino i mocno przebudowano kadrę wydając łącznie prawie 500 milionów euro na wzmocnienia. Efekt zadowalający nie jest, bowiem The Blues zajmują 9. miejsce w tabeli. W tych wszystkich transferach znalazł się jednak jeden, dzięki któremu fani mogą ciągle mieć nadzieję, że ich zespół wróci do europejskich pucharów – Cole Palmer.
Transfer nieoczywisty
Chelsea dopięła przenosiny Cole’a Palmera dopiero 1 września, w ostatni dzień letniego okienka transferowego. To przypadek, w którym kontuzje paradoksalnie pomogły zespołowi. W okresie przygotowawczym z gry wypadł Christopher Nkunku, na którym w przedsezonowych sparingach opierala się ofensywa Chelsea. W pierwszych meczach ligowych w roli ofensywnego pomocnika Pochettino ustawiał 20-letniego Carneya Chukwuemekę, ale i on doznał urazu przed zamknięciem okienka transferowego. Chelsea ruszyła więc na rynek i sięgnęła po Cole’a Palmera. Nie możemy mieć pewności, natomiast wydaje się, że gdyby nie byli zdesperowani to ten transfer nie doszedłby do skutku. Wychowanek Manchesteru City mial wówczas na swoim koncie zaledwie niecałe 500 minut w Premier League, a jego wartość rynkowa według portalu Transfermarkt wynosiła 18 mln euro. Chelsea, wraz z bonusami, które = jeżeli zależą od indywidualnych osiągnięć zawodnika – powinny zostać spełnione płaciła za niego prawie trzy razy tyle (dokładnie 45 mln funtów, czyli około 52 mln euro).
Cole Palmer nie przychodził na Stamford Bridge w aurze zbawiciela zespołu, jak było to w przypadku Moisesa Caicedo, czy pół roku wcześniej Enzo Fernandeza. Wydaje się nawet, że większą euforię wśród fanów The Blues wywołało sprowadzenie Romeo Lavii oraz Nicolasa Jacksona (jeśli nie wierzycie – polecamy poczytać komentarze przy zamieszczonym wyżej tweecie Fabrizio Romano). Sam klub oraz trener Mauricio Pochettino również prawdopodobnie widzieli w Palmerze kogoś pomiędzy zawodnikiem podstawowego składu, a „tym pierwszym do wejścia z ławki”. Na debiut od 1. minuty w Premier League 21-latek musiał czekać aż miesiąc. W pierwszych trzech spotkaniach pełnił rolę rezerwowego meldując się na boisku około pół godziny przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Wartość jaką dawał zespołowi była jednak na tyle duża, że w końcu musiał przebić się do podstawowego składu, do którego droga – przez liczne kontuzje w zespole – nie była długa.
Gwarancja liczb
Od początku sezonu głównym problemem Chelsea był brak goli. The Blues potrafili zdominować rywala, ale brakowało im ostatniego podania. Jeśli już z kolei tworzyli sobie sytuacje – szwankowała skuteczność. Cole Palmer przed przenosinami na Stamford Bridge strzelił 6 bramek w seniorskiej karierze, w tym żadnej w Premier League. Negowanie tego transferu mialo więc swoje solidne podstawy, natomiast po czasie okazało się, że 21-latek jest gwarancją liczb. W obecnym sezonie w barwach Chelsea we wszystkich rozgrywkach 9 razy trafił do siatki i 7-krotnie asystował. Spośród piłkarzy do lat 21 tylko Jude Bellingham zdobył więcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w pięciu czołowych ligach Europy od piłkarza Chelsea. Wprawdzie ponad polowa dorobku strzeleckiego Palmera (5 z 9) to gole z rzutów karnych, to tak czy inaczej są to bardzo dobre liczby – w końcu jedenastki również trzeba umieć egzekwować, a nowy nabytek Chelsea nie pomylił się z „wapna” ani razu.
Jeszcze lepiej wygląda bilans Cole’a Palmera kiedy spojrzymy w ostatnie ligowe mecze:
- Porażka 1:2 z Manchesterem United – gol
- Porażka 0:2 z Evertonem
- Zwycięstwo 2:0 z Sheffield – gol i asysta
- Porażka 1:2 z Wolves – bez udziału przy bramce
- Zwycięstwo 2:1 z Crystal Palace – pauzował za nadmiar żółtych kartek
- Zwycięstwo 3:2 z Luton – dwa gole i asysta
- Zwycięstwo 1:0 z Fulham – gol (z rzutu karnego, ale mocno przyczynił się do wywalczenia jedenastki przez Sterlinga zagrywając do niego w pole karne)
W siedmiu ostatnich meczach Premier League Cole Palmer strzelił 5 bramek i zaliczył 2 asysty. Brał udział w 7 z 10 wszystkich goli The Blues, a tylko przy jednym nie miał bezpośredniego udziału, gdy był na boisku (z Wolves).
Gdzie bylaby Chelsea, gdyby nie Cole Palmer?
Wychowanek Manchesteru City jest jedynym ofensywnym piłkarzem Chelsea, na którym można polegać. To on choć częściowo maskuje problemy zespołu pod polem karnym przeciwnika. Fani pewnie nawet nie chcieliby sobie wyobrażać, co by było gdyby zabrać jego udziały przy bramkach.
Paradoksalnie Chelsea w meczach bez Palmera w ostatnim czasie nie wyglądała o wiele gorzej. Na własnym stadionie pokonali Crystal Palace (2:1), gdy Anglik był zawieszony za pięć żołtych kartek. Z kolei na początku grudnia, gdy Pochettino dał 21-latkowi odpocząć wygrali u siebie z Brighton (3:2) grając drugą połowę w dziesiątkę (Palmer wszedł w 66. minucie przy wyniku 3:1). To oczywiście zbyt mała próbka, aby wyciągać jakiekolwiek wiążące wnioski. Musimy jednak odnotować, że wstawienie Palmera na prawe skrzydło (było kilka meczów, gdzie był ustawiany jako „10-tka”, ale najczęściej gra jednak na prawej stronie) zakończyło obiecującą współpracę, która formowała się na początku sezonu pomiędzy Sterlingiem, a prawym obrońcą – najpierw Reecem Jamesem, a po jego kontuzji Malo Gusto. The Blues bazują teraz niemal tylko i wyłącznie na indywidualnościach. To nie zarzut w stronę Palmera, który przecież potrafi stworzyć przewagę, a trenera.
Nie ma jednak wątpliwości, że Cole Palmer jest kluczową postacią Chelsea. W wielu meczach jego popisy skracają męki Chelsea w ataku pozycyjnym. To Anglik sprowadzony w ostatni dzień okienka transferowego z Manchesteru City jest głównym powodem, dzięki któremu obecnie Chelsea traci „tylko” punkt do 7. miejsca, które może dać awans do Ligi Konferencji. Bez niego perspektywa na przepustkę do europejskich pucharów przez Premier League byłaby o wiele bardziej odległa. Choć Liga Konferencji byłaby tylko marnym sukcesem pocieszenia, tak pierwszy, bardzo mały, krok w prawidłowym kierunku zostałby wykonany.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej