Finał French Open 2025: czyli otwarcie nowej ery w historii tenisa 

Niespełna 48 godzin temu zakończył się wielkoszlemowy Roland Garros. Widowisko legendarne, mecz, który zapisze się na kartach tenisowej historii. Pojedynek tak niesamowity, że do teraz trudno uwierzyć w jego przebieg. Zadecydowały szczegóły. Po ponad pięciu godzinach walki na śmierć i życie zwyciężył jednak Carlos Alcaraz. Broniąc trzech piłek mistrzowskich i wracając ze stanu 0:2 w setach pokonał lidera światowego rankingu – Jannika Sinnera. 

W czasach tak zwanej Wielkiej Trójki mieliśmy do czynienia z mnóstwem niewiarygodnych spotkań. Przez lata rządzili oni w najważniejszych tenisowych imprezach na całym świecie. 

REKLAMA

Teraz jednak, kiedy nastał koniec ich ery, na piedestał wspięło się dwóch nowych zawodników. Zawodników głodnych zwycięstw i spragnionych rywalizacji, którzy powoli zaczynają kreować nowy rozdział w historii tenisa. Wydaje się, że Jannik Sinner i Carlos Alcaraz dadzą światu przynajmniej dekadę niezapomnianych emocji i wypełnią pustkę, która pozostała w sercach kibiców po Rafie, Novaku i Rogerze. 

Hiszpan i Włoch od ponad roku dzielą między siebie wszystkie Turnieje Wielkiego Szlema i nie ma na nich mocnych. Odjechali reszcie stawki tak bardzo, że trudno sobie wyobrazić, by nie wygrali dwóch pozostałych imprez wielkoszlemowych w tym sezonie. 

Obecnie mają oni na swoich kontach w sumie 8 takich tytułów i strach pomyśleć co będzie za rok czy dwa. Czy tak samo jak Wielka Trójka „zabetonują” turnieje Wielkiego Szlema na następnych kilkanaście lat? 

Patrząc na ich niedzielny pojedynek w finale Rolanda Garrosa, nie wydaje się to takie nieprawdopodobne. Rozegrali spotkanie historyczne. I już teraz fani ze wszystkich zakątków świata debatują nad tym, gdzie na liście wszechczasów można je wpisać. 

Czy legendarne finały Wimbledonu z 2008 albo Australian Open z 2012 roku nadal mogą być uważane za najlepsze mecze w historii? A może zostały właśnie zdetronizowane przez mistrzowski występ Sinnera i Alcaraza w finale paryskiego szlema? 

Obronione piłki mistrzowskie i powrót do gry 

Co to był za niesamowity bój! Carlos Alcaraz i Jannik Sinner rozegrali wczoraj najlepszy finał Wielkiego Szlema w ostatnich latach. Całość trwała rekordowe 5 GODZIN i 29 MINUT. Przebili tym samym poprzedni rekord długości finału French Open. Wynosił on 4 godziny i 42 minuty, a ustanowiony był przez Matsa Wilandera i Guillermo Vilasa w 1982 roku. 

Jednak jest to tylko szczegół w porównaniu do tego co się w tym meczu działo. Carlitos przegrywał już 0:2 w setach i 0:1 z przełamaniem w trzecim. Wtedy zaczęło się robić ciekawie. Hiszpan odrobił stratę i ostatecznie wygrał trzecią partię 6:4. 

W czwartej odsłonie Włoch odebrał Alcarazowi podanie i pewnie zmierzał po pierwszy w karierze tytuł w Paryżu. Carlos przystąpił do serwowania przy wyniku 3:5 i to co wydarzyło się w tym właśnie gemie przeszło do historii. 

REKLAMA

Po chwili niespodziewanie na tablicy wyników pojawił się wynik 0:40, a obok napis “3 Championship Points”. Oznaczało to, że Jannik Sinner jest już tylko o punkt od mistrzostwa na Roland Garros. 

Wtedy Carlos Alcaraz wspiął się na wyżyny swoich tenisowych i mentalnych możliwości, utrzymując wszystkie trzy wymiany z rzędu zniwelował szanse Włocha. Zrobiło się 40:40, wciąż potężnie stresujący moment dla Hiszpana, ponieważ Sinner nadal był o włos od zwycięstwa. 

Co zrobił w tej sytuacji Carlitos? Strzelił asa serwisowego z prędkością 182 km/h i wypracował sobie przewagę w gemie. Pojawiła się pierwsza okazja na jego zamknięcie i doprowadzenie do 4:5 w czwartym secie. Wtedy po raz kolejny Hiszpan wyciągnął z rękawa zagranie nie z tej ziemi. Zaserwował w samą linię środkową, a kiedy otrzymał piłkę z powrotem na swoją stronę, wygenerował przepiękny forhend po linii. Trafił w linię końcową i zakończył piekielnie stresującego gema, chociaż po nim stresu w ogóle nie było widać. Ostatecznie przełamał Jannika w kolejnym gemie i w tie-breaku wygrał czwartą partię. 

Decydujący set i boski poziom Alcaraza w super tie-breaku 

W piątym secie Carlos od samego początku prowadził z przełamaniem, ale Sinner w ostatniej chwili zdołał odrobić straty. Poziom już był wysoki, a miał być jeszcze wyższy. 

Od wyniku 5:5 zaczęło się takie piękne granie, że głowa mała. Panowie okładali się piłkami, szukając decydującego przełamania, by zakończyć mecz. Obaj byli blisko, ponieważ w obu gemach była równowaga. Jednak break-pointów nie zobaczyliśmy i tym sposobem doszło do super tie-breaka. 

Patrząc na dotychczasowy przebieg spotkania wszyscy spodziewali się, że panowie będą grać tam w nieskończoność. Ale nic z tego, decydujący gem był teatrem jednego aktora. 

Alcaraz wspiął się na poziom nieosiągalny dla zwykłych śmiertelników. Grał tak perfekcyjnie, mądrze i po prostu idealnie, że bardzo szybko wypracował sobie gigantyczną przewagę – 7:0. Gdyby rozgrywali zwykłego tie-breaka, to byłby to ostateczny wynik, ale tutaj grali do dziesięciu. Sinner ugrał dwa kolejne punkty, ale straty okazały się już zbyt duże. Hiszpan fantastycznym passing-shotem z forhendu zakończył pojedynek i padł na kort płacząc ze szczęścia.  

Wygrał przegrane spotkanie i obronił tytuł zdobyty przed rokiem. Pokonał światowy numer jeden, będąc o jedną piłkę od przegranej. Wytrzymał trudy tego starcia, zarówno fizycznie, jak i mentalnie udowadniając całemu światu, że już w wieku 22 lat może być nazywany legendą. 

Rekordy, które zostały pobite 

Po pierwsze, Alcaraz został pierwszym zawodnikiem w historii, który zwyciężył we French Open, broniąc trzech piłek mistrzowskich. Wcześniej rekord należał do Gaston Gaudio, który w 2004 roku pokonał Guillermo Corię, broniąc dwóch takich piłek. 

Jest to naprawdę imponujące, ponieważ odwaga, którą trzeba się wykazać w takich sytuacjach bezpośredniego zagrożenia nie bierze się znikąd. Hiszpan pokazał jak silnym psychicznie zawodnikiem jest. Nie boi się mocniej uderzyć i po prostu gra dalej swoje. 

Jak powiedział po meczu – “Kiedy czułem się gorzej i nie miałem już siły próbowałem myśleć o Rafie i o wszystkich jego powrotach”. Odnosi się to oczywiście do Rafaela Nadala – idola Carlitosa. Młody Hiszpan nigdy nie ukrywał swojego podziwu wobec Króla Kortów Ziemnych i zachwytu jego grą.  

Zawsze odnosił się do niego z ogromnym szacunkiem i pokorą. Na każdym kroku widać, że tenisista z Manacor jest dla Alcaraza wielką inspiracją na korcie, ale również poza nim – jako zwykły człowiek. 

W tym roku Alcaraz dokonał jeszcze jednej interesującej rzeczy związanej z Rafą. Jako pierwszy zawodnik od 2012 roku (i Nadala właśnie) wygrał imprezy w Monte-Carlo, Rzymie oraz w Paryżu. Jest to cenne osiągnięcie, ponieważ wszystkie te turnieje odbywają się w niedługim odstępnie czasu. A do tego ceglana mączka jest najbardziej wymagającą fizycznie nawierzchnią. 

A co jeszcze było niesamowite w tym niedzielnym triumfie Hiszpana? Wygrał swój piąty tytuł Wielkiego Szlema w wieku dokładnie 22 lat, miesiąca i trzech dni, identycznie jak Rafa. Nadal dokonał tego podczas Wimbledonu w 2008 roku po legendarnym finale z Rogerem Federerem. Kiedy Alcaraz dowiedział się o tym od jednego z dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej podsumował to tak: “Szczerze mówiąc, zbieg okoliczności, że wygrałem swój piąty turniej wielkoszlemowy w tym samym wieku co Rafa to chyba przeznaczenie. To statystyka, którą zachowam na zawsze […] To naprawdę wielki zaszczyt”. 

Rywalizacja Sinnera z Alcarazem nabiera rumieńców 

Po tym kosmicznym boju o paryski tytuł Carlitos podwyższył swój bilans bezpośrednich pojedynków z Jannikiem na 8:4. Było to piąte zwycięstwo z rzędu nad włoskim rywalem. Ostatnim spotkaniem wygranym przez Sinnera jest starcie z Pekinu z 2023 roku i od tego czasu nie potrafił znaleźć sposobu na Alcaraza. 

Ogólnie Włoch od początku ubiegłego sezonu rozegrał 99 meczów, a jego bilans ze wszystkimi innymi zawodnikami (poza Carlosem) wynosi 91-3. Z hiszpańskim przeciwnikiem sytuacja wygląda kompletnie inaczej, ponieważ bilans z nim to 0:5. 

Może to kojarzyć się ze słynną grafiką sprzed lat, która przedstawiała niepokonanego Rogera Federera z bilansem 44:0 z każdym poza Nadalem, a obok jego statystyka z Hiszpanem właśnie – 0:3. 

Wracając jednak do niedzielnego meczu, warto zaznaczyć, że wygrał go tenisista, który zdobył mniej punktów. Jannik Sinner zapisał na swoje konto dokładnie 193 punkty, Carlos Alcaraz natomiast punkt mniej. To pokazuje jak brutalnym sportem potrafi być tenis. Nie liczy się kto wygra więcej piłek w całym spotkaniu, a to kto wygra ich więcej w kluczowych momentach. 

Po raz kolejny zobaczyliśmy też, że obaj panowie uwielbiają grać maratony. Po raz drugi rozegrali ponad pięciogodzinny pojedynek (pierwszy był na US Open w 2022 roku). Była to jednocześnie ich trzecia pięciosetówka i trzecia wygrana przez Hiszpana.  

Co interesujące, w dwóch z tych spotkań Carlos musiał bronić przynajmniej jednej piłki meczowej. Pierwszy taki przypadek miał miejsce w ćwierćfinale nowojorskiego szlema trzy lata temu. Wtedy w czwartej partii Sinner serwował po zwycięstwo (mając w tym gemie match-balla), ale ostatecznie uległ Alcarazowi w pięciu setach. 

Niedzielnym triumfem w Roland Garros Hiszpan przerwał imponującą serię Włocha w setach wygranych z rzędu w imprezach wielkoszlemowych. Ta szczęśliwa passa ciągnęła się za Jannikiem a od czwartej rundy tegorocznego Australian Open. Miał on szansę nawet na wspięcie się na najwyższy stopień podium, jeśli chodzi o to osiągnięcie. Niestety nie dał rady, szedł przez paryski turniej jak burza, wygrał pierwszych dwadzieścia setów, ale przegrał ostatnie trzy. Trzy najważniejsze. 

Tym samym Włoch został jedynym zawodnikiem w Erze Open, który przegrał w karierze finał wielkoszlemowy prowadząc 2:0 w setach oraz wygrał przegrywając 0:2 w setach (z Danilem Medvedevem w Australii w 2023 roku). 

Więcej ciekawostek o niedzielnym finale 

Odwracając wynik finału Rolanda Garrosa z 0:2 Carlos Alcaraz podwyższył swój i tak już niewiarygodny bilans wygranych pięciosetówek w imprezach Wielkiego Szlema na 13-1. 

Ta jedyna porażka miała miejsce trzy lata temu podczas Australian Open w meczu trzeciej rundy z Matteo Berettinim. 

Ale niedzielnym zwycięstwem Hiszpan osiągnął coś jeszcze cenniejszego. A mianowicie: po ośmiu porażkach z rzędu w końcu udało mu się wyciągnąć mecz ze stanu 0:2 w setach. Nigdy wcześniej nie wygrał takiego spotkania, a teraz w najważniejszym i najtrudniejszym pojedynku w życiu tego dokonał.  

Jednocześnie Alcaraz dołożył kolejny finał dużego turnieju (ATP Masters 1000 i Wielki Szlem) do swojej kolekcji. Jego rekord prezentuje się obecnie następująco: 12 wygranych i 1 porażka. A z kim Hiszpan tę porażkę poniósł? Z Novakiem Djokovicem w Cincinnati dwa lata temu, kiedy to sam miał piłkę mistrzowską, ale nie potrafił przekuć jej w złoto. 

Teraz role się odwróciły i to Carlos po obronie punków mistrzowskich mógł cieszyć się z triumfu. 

Innymi ciekawostkami, o których warto wspomnieć jest to, że Alcaraz jest dziewiątym zawodnikiem w Erze Open, który wrócił w finale wielkoszlemowym ze stanu 0:2. Trzy ostatnie przypadki, kiedy ktoś dokonywał czegoś takiego to Sinner AO 2024, Nadal AO 2022 i Djokovic RG 2021. 

W całym turnieju Jannik Sinner popełnił tylko DWA podwójne błędy serwisowe. Przez siedem spotkań był zabójczo skuteczny przy własnym podaniu i nie oddawał punktów za darmo. W finale nie popełnił żadnego. Dla porównania Carlos Alcaraz popełnił podczas tegorocznego French Open 21 takich błędów. 

Rozegrany przez panów mecz był drugim najdłuższym finałem wielkoszlemowym w historii. Pierwszy niezmiennie od ponad trzynastu lat jest pojedynek Rafaela Nadala z Novakiem Djokovicem w finale w Melbourne z 2012 roku (5 godzin i 53 minuty).  A trzecie miejsce zajmuje bój Danila Medvedeva z Rafą Nadalem w finale AO sprzed trzech lat (5 godzin i 24 minuty). 

Carlitos został również drugim po Rogerze Federerze tenisistą, który wygrał pięć pierwszych meczów o tytuł w Wielkim Szlemie (Era Open). 

Wrażenie robi też to, że od początku XXI wieku w turnieju Rolanda Garrosa Hiszpanie triumfowali aż osiemnastokrotnie. Byli to kolejno: Albert Costa – 2002, Juan Carlos Ferrero – 2003, Rafael Nadal – 2005, 2006, 2007, 2008, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2017, 2018, 2019, 2020, 2022 i Carlos Alcaraz – 2024, 2025. Dominacja hiszpańskich tenisistów w paryskiej imprezie jest naprawdę imponująca, ale nie bierze się to znikąd. Zawodnicy z tego kraju mają naturalną łatwość gry na tej nawierzchni, ponieważ od małego trenują właśnie na ceglanej mączce. W Hiszpanii rzadko kiedy dzieci rozpoczynają grę na innych kortach. Od samego początku trenują na cegle i dlatego są potem tak sprawni i zwinni w poruszaniu się i doślizgiwaniu się do piłek. 

Także dominacja Hiszpanów w paryskiej stolicy trwa w najlepsze. I nawet po erze Rafy organizatorzy wciąż muszą mieć zapisany hymn tego kraju na pierwszym miejscu podczas ceremonii finałowych. 

Gwiazdy o gwiazdach 

To, że finałowe starcie pomiędzy Sinnerem a Alcarazem było legendarne już wiemy. Wiedzą to kibice, ale wiedzą to również największe tenisowe postacie. Pełni uznania gratulowali obu panom napisania tej pięknej historii. 

Kilka godzin po zakończeniu spotkania Roger Federer napisał na Instagramie: „Dzisiaj w Paryżu było trzech zwycięzców – Carlos Alcaraz, Jannik Sinner i piękny tenis. Co to był za mecz!”. Trudno nie zgodzić się ze słowami szwajcarskiego Maestro. Ponieważ mimo porażki Włoch zaprezentował kosmiczny poziom gry, a jego determinacja i poświęcenie w tym pojedynku były naprawdę piękne. Można powiedzieć przegrał, ale i tak wygrał. A już na pewno zyskał sobie tym meczem mnóstwo nowych sympatyków na całym świecie. 

Rafael Nadal z kolei podsumował to spotkanie tak: „Co za zakończenie Rolanda Garrosa! Gratulacje dla Carlosa, ale również dla Jannika za wspaniałą walkę”.  

Obie te wypowiedzi potwierdzają tylko tezę, że gdyby w tenisie mogły być remisy, to niedzielny finał French Open miałby taki właśnie koniec. 

Nowe rozdanie w światowym tenisie 

Gratulacji oczywiście było o wiele więcej, ale pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedno zdanie. Napisane ono zostało przez Robina Soderlinga, czyli człowieka, który zasłynął tym, że jako pierwszy znalazł sposób na pokonanie Rafy Nadala w paryskim szlemie. Po niedzielnym finale napisał tak: „Kiedy myślałeś, że tenis osiągnął już swój największy potencjał dzięki Wielkiej Trójce to ci goście: Carlos Alcaraz i Jannik Sinner po prostu przenieśli to na wyższy poziom. Tempo i intensywność były po prostu nierealne”. 

I tutaj wracamy do pytania postawionego na początku: czy Włoch i Hiszpan zdominują dyscyplinę, tak jak przez lata czynili to przedstawiciele Wielkiej Trójki? Czy ich niesamowite pojedynki, takie jak paryski finał, będą mogły być stawiane na równi albo nawet wyżej niż klasyki sprzed lat? 

Pewne jest, że niektórzy fani Rogera, Rafy i Novaka nigdy nie zmienią zdania. Zawsze będą uważali, że najlepszy był finał AO 2012, finał Wimbledonu 2008 czy też ten z 2019. I być może tak jest. Każdy ma przecież własną opinię. 

Nie zmienia to jednak faktu, że w tenisie idzie młodość. Starzy mistrzowie odeszli (lub odchodzą) i pora pogodzić się z faktem, że kreuje się nam nowa era. Era, w której to Jannik Sinner i Carlos Alcaraz będą zdobywać tytuł za tytułem i spotykać się ze sobą w każdym możliwym finale. 

Swoim meczem w tegorocznym finale Roland Garros pokazali całemu światu, że są w stanie zagwarantować wielkie emocje, nowe rekordy, a jednocześnie mistrzowską jakość tenisa. 

Wielka Trójka zakończyła już swoje panowanie, teraz nadszedł czas na nowe rozdanie – na Wielką Dwójkę. 


SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,158FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ