Według doniesień serwisu ad.nl, Thomas van den Belt będzie pierwszym letnim nabytkiem Feyenoordu. Drużyna z Rotterdamu od kilku miesięcy przyglądała się grze 21-letniego pomocnika, który w obecnym sezonie uzbierał aż 13 goli i 8 asyst na poziomie Keuken Kampioen Divisie, czyli drugiej ligi holenderskiej. W teorii, van den Belt uznawany jest za defensywnego pomocnika. Nie trudno jednak zauważyć, że mamy do czynienia ze zdecydowanie bardziej ofensywnym graczem, niż sugeruje jego nominalna pozycja. Czy w takim wypadku Thomas będzie konkurentem Szymańskiego? A może jego transfer jest wskazówką, że współpraca z Polakiem w kolejnym sezonie stoi pod znakiem zapytania?
Thomas van den Belt ma kosztować ledwie 850 tysięcy euro
To stosunkowo niewiele, jak za młodego piłkarza, mającego bardzo dobre statystyki. Holenderskie media opowiadają o wielkiej miłości zawodnika do klubu, przywołując anegdoty jak w dzieciństwie spał w piżamie Feyenoordu. W tym momencie trudno jednak przypuszczać jak szybko (i czy w ogóle) zdoła przebić się do pierwszego składu. Czuć jednak, że oczekiwanie względem jego osoby są duże.
W środku pola Feyenoord ma obecnie 6 zawodników. Orkun Kökcü to pewniak, najcenniejszy piłkarz w klubie (chyba, że ktoś rozbije bank i zaoferuje za niego dziesiątki milionów euro). Obok niego gra Mats Wieffer, który wywalczył sobie miejsce w składzie w 16. kolejce Eredivisie. Dodajmy, że jest to defensywny pomocnik, który zadebiutował w kadrze Holandii podczas niedawnego starcia z Gibraltarem. Perspektywiczna postać. Mohamed Taabouni ma kontrakt do 2024 roku, jednak praktycznie nie dostaje szans, więc wątpimy, że jego pozycja nagle się poprawi. Ezequiel Bullaude to ofensywny pomocnik, który bardzo spokojnie jest wprowadzany do gry. Pozostaje jeszcze Quinten Timber, po którym wiele sobie obiecywano. Holender nie wykorzystał jednak swoich szans, a od 4 spotkań leczy kontuzję kolana. W dłuższej perspektywie czasu, zapewne będzie pojawiał się w pierwszej jedenastce.
Jak w tym gronie odnajduje się Sebastian Szymański?
Gra regularnie i bronią go statystyki. Holenderscy kibice sugerują w mediach społecznościowych, że bardziej perspektywiczny jest wspomniany Timber, ale co z tego, skoro to Polak strzela niezwykle ważne gole? O ile więc w teorii, Feyenoord może pozwolić sobie na utratę Sebastiana, o tyle jego potencjalni następcy nie gwarantują konkretów. Najwyższym transferem w dziejach klubu jest sprowadzenie wspomnianego Timbera za 7.4 mln euro. Według doniesień medialnych, Dynamo Moskwa oczekuje za Polaka ponad 10 milionów euro, Feyenoord chce zapłacić 3-4 miliony. Rozbieżności są więc spore.
Jeśli, obecny sezon zakończy się mistrzostwem Holandii i dobrym wynikiem w Lidze Europy, klub z Rotterdamu powinien zaryzykować pobiciem rekordu wydatków. Powtórzmy – o Szymańskim można pisać wiele, ale bronią go liczby. W klasyfikacji kanadyjskiej uzbierał we wszystkich rozgrywkach 14 punktów, co daje mu 4. miejsce w drużynie. Dalsza współpraca z Polakiem jest po prostu logiczna, ale… Pozostają dwie wątpliwości. Po pierwsze, wygląda na to, że Feyenoord nie zagwarantował sobie konkretniej klauzuli wykupu. Skoro media piszą o kwotach „powyżej 10 milionów euro”, to znaczy, że Dynamo może podbijać stawkę i równie dobrze rzucić żądanie 15 milionów. Po drugie, Feyenoord aspirując do gry w Champions League będzie szukał wzmocnień również na inne pozycje. Jeśli w klubie dojdą do wniosku, że środek pola jest solidnie obsadzony, a przecież dlatego do drużyny dołączy van den Belt, walka o Szymańskiego może zostać odpuszczona. Z kolei potencjalna sprzedaż Kökcü wygeneruje dodatkowe środki na wykupienie Polaka. Opcji jest wiele i każda z nich będzie miała bezpośredni wpływ na przyszłość Sebastiana.
Dziś trudno wyrokować jakie plany względem Polaka ma Feyenoord
Transfer młodego Holendra to zabezpieczenie na przyszłość i rozsądna inwestycja. Nie oznacza, że na Szymańskim zostanie postawiona kreska. Klub z Rotterdamu zakłada jednak różne scenariusze. Sebastian w końcówce sezonu musi pokazać, że jego wartość dla zespołu jest duża i nie da się go tak łatwo zastąpić. Gdybyśmy dziś mieli stawiać prognozy, to przeczuwamy, że w klubie wciąż nie ma jednoznacznej decyzji względem przyszłości Polaka. Szymański ma więc okazję, by rozwiać wątpliwości pokazać, że jest wart oczekiwanych pieniędzy.