Niewiele ponad 10 miesięcy temu, pożegnaliśmy się z Mundialem w Katarze. Biało-czerwoni przegrali wówczas 1:3 z Francją. Znaczna część kibiców najwyraźniej już o tym zapomniała, ale w pierwszej połowie absolutnie nie ustępowaliśmy późniejszym finalistom mistrzostw świata. Oddaliśmy 8 strzałów na bramkę Hugo Lorisa, wypracowując 0.75 xG. Polskie społeczeństwo narzekało na aferę premiową, ale sam wynik na turnieju był co najmniej solidny. Chcieliśmy jednak więcej! Michniewicz musiał odejść, podobnie jak kilku weteranów. Panowało powszechne przekonanie, że jesteśmy w stanie wymienić część wadliwych ogniw i będzie równie dobrze – a może nawet lepiej. 10 miesięcy później wyglądamy tak, jakbyśmy cofnęli się w rozwoju. Trudno utożsamiać się z tym, co widzimy na murawie, a lukrowanie obecnego stanu sprawia, że coraz więcej miłośników futbolu nie ma ochoty identyfikować się z poczynaniami reprezentacji.
Fernando Santos w meczu przeciwko Wyspom Owczym wystawił 7 zawodników, którzy wybiegli w pierwszym składzie przeciwko Francji
Zamiast Sebastiana Szymańskiego, który przez ostatnie miesiące poczynił ewidentne postępy, do jedenastki wskoczył Arkadiusz Milik. Napastnik, który częściej trafia na nagłówki serwisów plotkarskich niż do siatki. Gość, który w tym sezonie zagrał odpowiednio 13, 17 i 19 minut na boiskach ligowych. Pytanie, czym przekonał Santosa, że zasługuje na grę w pierwszym składzie? Czyżby Portugalczyk scrollował YT i dostrzegł nagrania z występami Arka sprzed 3-4 lat? 29-latek od dłuższego czasu nie ma ustabilizowanej formy w klubie, a jednak w kadrze najwyraźniej dalej jest niezastąpiony. To samo możemy jednak napisać o większości kadrowiczów. Nie ma żadnej rywalizacji o skład. Możesz być kompletnie bez formy, siedzieć na ławie w klubie, zmarnować wiele szans, ale i tak dostawać kolejne powołania, ba! Wybiegać w pierwszej jedenastce.
Grzegorz Krychowiak? Wygląda na to, że przez kolejną dekadę będzie niezastąpiony, nawet jeśli wyjedzie kopać piłkę na Grenlandię. Idąc tym tropem, czekamy aż do kadry wróci Jacek Góralski, a może nawet Santos postawi na Michała Pazdana? Chyba takim kluczem dziś szukamy reprezentantów – nie ważne gdzie gra i w jakiej formie, byleby miał doświadczenie? Najważniejszy jest wynik i… takie myślenie jest skrajną głupotą. O ile bowiem gra „pod wynik” na samym turnieju ma swój sens, o tyle w kwalifikacjach powinno wypracowywać się pewne schematy. Budować zespół, zaufanie zarówno kibiców względem piłkarzy, jak i piłkarzy względem własnych możliwości. Dlaczego nie próbujemy wykorzystać potencjału Sebastiana Szymańskiego? Jednego z nielicznych, którzy autentycznie są w formie. Na mecz z Wyspami Owczymi, gdzie nasza kadra B lub C powinna spokojnie wypunktować półamatorów, spinamy się, by za wszelką cenę wypracować 3 punkty. Oczywiście, ledwo się to nam udaje.
Przegraliśmy z Czechami, przegraliśmy z Mołdawią i Fernando Santos ratuje się weteranami, by uniknąć kompromitacji z Wyspami Owczymi
Ta chociaż była blisko, została odżegnana. Selekcjoner i piłkarze po tak skrajnie złym występie wychodzą przed kamery i chrzanią o dobrej grze. Cytat za naszym szkoleniowcem: Przede wszystkim cieszy postawa drużyny i ta koncentracja, którą potrafiliśmy utrzymać przez cały mecz. Jeśli Santos jest zadowolony z postawy drużyny, to ja podziękuję za dalsze podziwianie tego zespołu. Może byłem naiwny, ale po cichu liczyłem na selekcjonera, który będzie liderem szatni, nie będzie bał się podjąć odważnych decyzji, postawi na piłkarzy w formie, a nie będzie bazował na ich nazwiskach. Nie będzie wciskał na środek obrony Kędziory, ale zaryzykuje grą Wietestką czy Nawrockim. Ba! Może nawet postawi na jakiegoś Pawła Jaroszyńskiego? Kiedy dawać szansę takim graczom, jak nie w spotkaniach przeciwko takim rywalom?
Mój redakcyjny kolega widząc skład na mecz z Wyspami Owczymi stwierdził wczoraj, że wygląda to tak, jakby selekcjoner wybrał skład z najwyższym OVR w FIFA. Coś w tym jest. Nazwiska ponad formę, a przecież chcieliśmy dokładnie odwrotnie!
Napiszę więcej, my za chwilę pokonamy Albanię i pojedziemy na Euro. Mamy naprawdę słabiutką grupę kwalifikacyjną. Gdy jednak Czesław Michniewicz zapowiadał, że bez najmniejszego problemu awansuje na Mistrzostwa Europy, traktowano go z dystansem – bowiem nikt nie widział w tym żadnego wyczynu. Chcieliśmy więcej. Dziś cieszymy się, bo w 4 meczach uzbieraliśmy 6 punktów. Fernando Santos firmuje swoim nazwiskiem kadrę, z którą trudną się identyfikować i która coraz bardziej popada w syndrom oblężonej twierdzy. Z Wyspami Owczymi graliśmy dobrze, z Mołdawią też dobrze, ale „czegoś zabrakło”, jest super, tylko źli hejterzy marudzą. Skoro takie jest podejście piłkarzy i selekcjonera, to jak ktokolwiek może wierzyć, że zdołają powalczyć przeciwko rywalom nie tyle mocniejszym piłkarsko, co mającym większe ambicje?