Już w zeszłym roku Blaugrana doświadczała okresu przejściowego. Koniec końców skończyła jednak sezon na 3 miejscu, długo pozostając w grze o mistrzostwo. Oprócz tego, Duma Katalonii zgarnęła jeszcze trofeum Copa del Rey, więc nie było wcale tak źle jak się spodziewano. Tym razem proces odbudowy formy i odpowiedniego poziomu potrwa jednak nieco dłużej. W ostatnią sobotę Xavi zasmakował pierwszej porażki jako trener Barcy w starciu z Betisem, dziś poczuł prawdziwą niemoc przeciwko Bayernowi. Legendę Barcy u sterów czeka walka w Lidze Europy i odrabianie strat z 6 miejsca w tabeli w La Lidze. Jakie szanse blisko półmetku sezonu 21/22, ma Barcelona w walce o możliwe trofea?
Tak źle w Lidze Mistrzów Barca nie radziła sobie dawno
Faza grupowa w Lidze Mistrzów istnieje od sezonu 1992/1993. Barcelona, razem z obecnym sezonem, brała w niej udział 26 razy (na 30 możliwych). Tylko raz kończyła ją z ujemnym bilansem bramkowym. Było to w sezonie 1997/1998, a rywalami Barcy w grupie byli wtedy: Newcastle United, PSV i Dynamo Kijów. Blaugrana strzeliła wtedy 7 bramek, tracąc przy tym 14 goli. Dodatkowo, do tej pory najgorszy wynik bramek strzelonych w fazie grupowej, Barcelona miała w sezonie 2009/2010. Zespół z Katalonii strzelił wtedy tylko 7 bramek, ale i tak skończył na pierwszym miejscu w grupie. Obecnie bilans bramek Barcy w fazie grupowej LM wynosi (-7) – 2 gole strzelone, 9 straconych. Jak do tego wszystkiego doszło?
Plaga kontuzji
Poziom przygotowania fizycznego i działalność sztabu medycznego w Barcelonie, to materiał na osobny artykuł, ale po kolei. Od ponad dwóch miesięcy niedostępny dla Barcy jest Pedri, który po rozegraniu rekordowych 73 meczów w poprzednim sezonie, zajechał swój organizm. Wszyscy się tego spodziewali, tylko nie sztab na Camp Nou. Poza Pedrim, kilka tygodni temu z gry ponownie wypadł kluczowy dla Dumy Katalonii Ansu Fati, który po zeszłorocznej kontuzji, dalej nie wyleczył urazu do końca.
U Sergio Aguero wykryto problemy związane z arytmią serca, przez co Argentyńczyk jest bliżej zakończenia kariery piłkarskiej, niż jej przedłużenia. Do tego poważna kontuzja Sergiego Roberto i wciąż nieobecny od początku września Martin Braithwaite. Gdyby choć część z tych graczy była dostępna na mecz z Bayernem, to spotkanie w Monachium może wyglądało by nieco inaczej. Ale tylko może. Dlaczego?
Odbudowa tożsamości dopiero raczkuje
Ronald Koeman pod koniec swojej kadencji w roli trenera FC Barcelony radził sobie tragicznie. Nie wchodźmy już w to, czy celowo grał na zwłokę czy też zwyczajnie nie miał pomysłu na grę. Faktem jest opłakany stan, w jakim pozostawił Barcę w momencie zwolnienia z posady trenera. Atmosfera była posępna, gracze nie wiedzieli co ze sobą począć. Od miesięcy w grze Blaugrany brakowało charakteru, woli walki, realnego zaangażowania w to, co działo się na boisku. A jeśli spojrzymy na takie mecze, jak porażka z Liverpoolem 0:4 na Anfield, to okazuje się, że pewne negatywne elementy utrzymują się w Barcelonie od lat.
Xavi miał być pod tym względem wybawcą. Wciąż ma być. Nie chodzi mi tu o jeźdźca na białym koniu, który cudownie przegna wszelkie zło, i z miejsca uczyni Barcelonę wielką. Nie, to proces, który wymaga czasu. Cierpliwej, sumiennej pracy – stworzenia schematów gry, przekazania swojej wiedzy poszczególnym zawodnikom, rozwoju na wielu istotnych płaszczyznach. Przede wszystkim obudzenia w młodych piłkarzach ducha gry, zwycięskiej tożsamości i wiary we własne umiejętności. I Xavi wydaje się do tego znakomitą osobą – to niesamowita postać, prawdziwe źródło inspiracji, w które wychowankowie z La Masii są zapatrzeni jak w obrazek. Czy to wystarczy, aby powalczyć o wciąż dostępne trofea w sezonie 21/22?
Mes que un club
Powalczyć na pewno. Czy uda się zdobyć Copa del Rey jak w poprzedniej kampanii, albo pokonać czołówkę La Ligi na drodze po Superpuchar Hiszpanii? Łatwo nie będzie, ale Barca nie jest bez szans. Pamiętajmy, że piłka nożna to wbrew pozorom sport bardzo przewrotny i nieprzewidywalny. Nie jeden wielki zespół przekonał się już, jakie figle lubi płatać futbol. Nie wiem, na ile warsztat trenerski Xaviego jest w stanie rozwinąć grę Barcelony. Wiem na pewno, że w pierwszych meczach po powrocie Hiszpana na Camp Nou, drużyna z Katalonii odżyła. Barcelonie w końcu chciało się grać w piłkę, potrafiła pressować i gryźć trawę w walce o każdy centymetr boiska. To dobry początek.
A jeśli weźmiemy pod uwagę, że wielu ważnych zawodników niedługo wróci do treningów, od stycznia grać będzie mógł również Dani Alves, i Barca będzie mogła również wzmocnić zespół podczas zimowego okienka transferowego, to jest wiele pozytywów które mogą dodawać wiary w lepszą przyszłość. Gra w Lidze Europy? Villarreal dzięki niej zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Zwycięstwo w Gdańsku z Manchesterem United okazało się łatwiejsze, niż wywalczenie 6 lokaty w La Lidze. Jasne, to wszystko nie będą gotowe dania podane na tacy. Barca będzie musiała sama dobrać składniki i ugotować z tego przyzwoity posiłek. Ale jeśli motto „Mes que un club” znowu ma brzmieć autentycznie, to Xavi i spółka muszą się o to naprawdę postarać.
grafika: Zuzanna Twardosz/ZT Graphics