To, co działo się przez ostatnie miesiące wokół FC Barcelony, można nazwać czystym szaleństwem. Przeprowadzanie transferów za gigantyczne sumy, uruchamianie kolejnych dźwigni finansowych, Gerard Romero robiący wielkie show na Twitchu… Do tego wielka saga związana z Frenkiem de Jongiem, miliony spekulacji ze strony mediów i notoryczne problemy z rejestracją nowych zawodników. No i oczywiście – wielka euforia Cules spowodowana przybyciem Roberta Lewandowskiego. Teraz nadchodzi czas, aby zakończyć ten cały jarmark i przełożyć sukces marketingowy na równie dobre wyniki sportowe. W tym tekście, spróbuję odpowiedzieć na nurtujące wielu z nas pytanie: „Czy FC Barcelona da radę sprostać oczekiwaniom fanów z całego świata również na boisku?”.
Nowa jakość
Nowy sponsor stadionu, nowy, nieoczywisty design koszulek, nowi zawodnicy. Krajobraz klubu z Katalonii zmienił się diametralnie względem ostatnich sezonów. Na Camp Nou dawno nie panował tak wielki entuzjazm i nadzieje związane z sukcesami sportowymi. I trudno się temu dziwić. Joan Laporta wraz ze swoimi ludźmi znaleźli furtkę do przeprowadzenia takiej letniej rewolucji, w postaci słynnych już „dźwigni finansowych”. Dzięki sprzedaży praw i udziałów do różnych platform pokroju Barca Studios, Duma Katalonii była w stanie pozyskać niezbędne dla siebie środki, nie łamiąc przy tym żadnych przepisów.
Dzięki takiemu postępowaniu, szeregi Blaugrany zasiliło 5 nowych piłkarzy. Trzech na zasadzie transakcji gotówkowych: Robert Lewandowski, Raphinha, Jules Kounde oraz dwóch w ramach wolnego transferu: Andreas Christensen i Franck Kessie. Oprócz tego, kontrakt przedłużył Sergi Roberto, a nową umowę otrzymał Ousmane Dembele.
Tak znacząca liczba zawodników gwarantujących jakość „tu i teraz” musiała wpłynąć na sposób postrzegania drużyny Xaviego. Bogactwo Barcelony w ofensywie jest przeogromne – mają co najmniej po 2 dobrych zawodników na skrzydłach i na pozycji napastnika. Środek pola również wydaje się być bardzo dobrze zagospodarowany. Do trójki Pedri – Gavi – Busquets, dołączył silny Franck Kessie. Cały czas w klubie pozostaje również Frenkie de Jong – jeśli jednak Holender zostanie sprzedany, w jego miejsce wskoczy najprawdopodobniej Bernardo Silva. Jedyną formacją wymagającą jeszcze kilku poprawek wydaje się być defensywa. W roli zmiennika/rywala dla Jordiego Alby ma się pojawić Marcos Alonso, wciąż brakuje jednego prawego defensora gwarantującego odpowiedni poziom. Jednak przy takim bogactwie na środku obrony – Garcia, Christensen, Pique, Araujo, Kounde, któryś z nich z pewnością będzie rozpatrywany do gry na prawej stronie.
Wiele niewiadomych
Stonujmy nieco ekscytację związaną z całym tym projektem i spróbujmy przyjrzeć się faktom. Xavi nie miał zbyt wiele czasu, aby poukładać wszystkie nowe elementy w całość i wprowadzić wszystkich zawodników do zespołu jak należy. Oczywiście, takie postaci jak Robert Lewandowski czy Raphinha bardzo szybko pokazały, że słowo „adaptacja” występuje dla nich jedynie w teorii. Franck Kessie czy Andreas Christensen również pokazywali się z dobrej strony na sparingach. Ale co innego sparingi, a co rywalizacja o prawdziwą stawkę. Dopiero w najbliższych tygodniach będziemy się mogli przekonać, czy Barca poradzi sobie równie łatwo z niżej notowanymi rywalami La Ligi, co z Pumas UNAM czy Interem Miami. Fani Barcelony doskonale wiedzą również, jak to było z kontuzjami na starcie ostatnich kampanii. Przygotowanie fizyczne Dumy Katalonii pozostawiało wiele do życzenia. Wielu piłkarzy nie tylko odstawało w kwestiach wydolności fizycznej, ale bardzo często łapało niepotrzebne urazy.
Pique, Araujo, Roberto, Dembele, Fati, Pedri, Depay – na absencji cierpieli zarówno piłkarze jak i drużyna. To kolejny aspekt, który zostanie poddany weryfikacji. Dodajmy do tego piłkarzy pokroju Pjanica, czy Sergio Roberto. Można powiedzieć, że Bośniak wyglądał ostatnio na boisku najlepiej od bardzo dawna. Z drugiej strony, były to jedynie mecze towarzyskie, a w oficjalnych meczach Barcy, Miralem Pjanić nie pokazał jak dotąd oczekiwanej jakości. Roberto z kolei prezentował się fatalnie i absolutnie nie widać po nim, aby szansa rozegrania pożegnalnego sezonu dla Barcelony zmotywowała go do lepszej gry. Kolejne zagadki czekające na odpowiedź. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze oczywiście sam styl gry.
Wiadomo, że Xavi chce grać w klasycznej dla zespołu formacji 1-4-3-3, stawiając na wysoką intensywność gry. Pamiętajmy jednak, że Hiszpan to wciąż niezbyt doświadczony trener. W zeszłym sezonie musiał budować w biegu, na bardzo niestabilnym podłożu i szukać pewnej tożsamości. Sezon 22/23 będzie prawdziwym sprawdzianem jego umiejętności trenerskich, kreatywności taktycznej i odpowiedniego reagowania na zdarzenia boiskowe.
Przywrócić zwycięską mentalność
O kwestii zagubienia mentalności zwycięzców przez FC Barcelonę pisałem już wielokrotnie. Camp Nou straciło swoją magię, co pokazał chociażby mecz z Eintrachtem Frankfurt. Piłkarze mieli tendencję do popełniania głupich błędów w końcówkach spotkań, przez co drużyna traciła punkty albo odpadała z różnych rozgrywek pucharowych. Atmosfera w klubie również była ciężka do zniesienia i brakowało tam jasnego światełka w tunelu. Teraz, to wszystko się zmieniło. Barcelona znów tętni żywymi kolorami i wszyscy nie mogą się doczekać kolejnych spotkań tej drużyny. Duma Katalonii posiada zatem obowiązek wobec swoich fanów. Udowodnić, że faktycznie warto czekać na każde z ich spotkań.
Tak ogromny „hype” na Barcelonę ma swoją cenę. Margines błędu przy każdym, nawet drobnym potknięciu, będzie minimalny. Barca zremisuje z Espanyolem w lokalnych derbach? Szykujcie się na potworne niezadowolenie i wylewanie wiader z pomyjami. Nie ma znaczenia, czy będzie to uzasadniona krytyka, czy też nie. Ludzie po prostu spojrzą na kadrę pełną gwiazd i powiedzą „Jak oni mogli tego nie wygrać!?”. W takim trybie konieczne będzie odpowiednie przygotowanie psychiczne. Oczekiwania już są gigantyczne, a z każdym meczem będą zapewne jedynie rosnąć.
Właśnie dlatego, Barcelonie tak bardzo zależało na sprowadzeniu Roberta Lewandowskiego i kilku innych doświadczonych graczy. Joan Laporta i Xavi chcieli, aby zespół przesiąknął mentalnością graczy, którzy zdobyli w swojej karierze już niejedno trofeum. Wszystko w rękach ekipy z Camp Nou. To może być sezon, w którym sięgną po kilka statuetek do gabloty. Ale równie dobrze, może być to kampania pełna wielkiego rozczarowania. Miejmy nadzieję, że spełni się ten pierwszy scenariusz. Dla dobra Barcy, dla dobra Roberta Lewandowskiego oraz dla dobra całego futbolu. Bo dobrze grająca FC Barcelona to gwarancja piłkarskiego spektaklu na najwyższym poziomie.