Mimo że do 1 lipca jeszcze trochę (wówczas otwiera się oficjalne okienko transferowe), to my już teraz zostaliśmy zasypani sporą ilością transferów. I to nie byle jakich transferów — zwłaszcza w angielskiej Premier League. Właśnie padło kolejne „here we go” od Fabrizio Romano. Gabriel Jesus zostanie niedługo ogłoszony nowym zawodnikiem Arsenalu.
Londyn to nie Manchester, a Gabriel Jesus już nie będzie miał tak łatwo
Rosnąca konkurencja (i nie tylko) w Manchesterze City z pewnością wpłynęła na przyspieszenie transakcji dotyczącej Brazylijczyka. W końcu przyjście Erlinga Haalanda wiąże się z tym, że czasu do gry dla innych będzie coraz mniej.
Saga transferowa z Gabrielem Jesusem ciągnie się już od jakiegoś czasu i niejednokrotnie łączono go z różnymi klubami Premier League. City ściągnęło go w 2017 roku. Gabriel w ich barwach uzyskał aż 236 występów, w których może pochwalić się bilansem na poziomie 95 bramek i 46 asyst. W minionym sezonie ligi angielskiej był bliski double-double (8 goli, 9 ostatnich podań), jednak udała mu się ta sztuka, gdy skumulujemy wszystkie rozgrywki. Mimo swojego wkładu w ekipę Pepa Guardioli — Jesus nie był dostatecznie doceniany.
W Arsenalu będzie mu trudniej o trofea, ale coś czuję, że to może wypalić i 25-latek zyska na tym transferze trochę świeżości i złapie wiatr w żagle, którego paradoksalnie momentami brakowało w niebieskiej części Manchesteru. City sprzedaje go z zyskiem (w porównaniu do kosztu jego zakupu). Nowy kontrakt zawodnika będzie obowiązywał do 2027 roku, a swoje palce w negocjacjach maczał m.in. Mikel Arteta.