Niespodziewany przebieg obrały poszukiwania nowego trenera Evertonu. Jak donoszą angielskie media (m.in. telegraph oraz thetimes), włodarze klubu zdecydowali się zatrudnić Marcelo Bielsę. Argentyńczyk spotkał się tej nocy z większościowych akcjonariuszem klubu, Farhadem Moshirim. Panowie wspólnie przedyskutowali wiele godzin by… nie dojść do porozumienia. W takiej sytuacji Everton ma postawić na opcję rezerwową, jaką jest Sean Dyche.
Sytuacja jest mocno kuriozalna
Marcelo Bielsa miał przylecieć z Brazylii do Londynu. Moshiri był przekonany, że Argentyńczyk jest zainteresowany posadą i szybko uda się dojść do kompromisu. Szkoleniowiec podobno zadeklarował jednak, że obecny skład drużyny jest nieodpowiedni do preferowanego przez niego stylu gry. Bielsa oznajmił, że nie odrzuca możliwości poprowadzenia Evertonu, ale najchętniej od nowego sezonu, gdy będzie miał możliwość dokonania właściwych ruchów na rynku transferowym i przepracowania okresu przygotowawczego. 67-letni trener zaproponował również, że chętnie poprowadzi drużynę Evertonu U21, gdzie do wakacji mógłby spokojnie wprowadzać swoje pomysły.
Argentyńczyk najwyraźniej przeczuwa, że utrzymanie klubu w lidze będzie trudnym zadaniem, a nie chce angażować się w pracę, w której nie widzi szans powodzenia. Możliwość pracy z młodzieżą i wprowadzenie części z niej do składu od nowego sezonu mogłoby być ciekawą opcją.
Oczywiście, nie wiemy jak do pomysłu Bielsy ustosunkują się włodarze Evertonu
Anglicy przekonują, że drużynę przejmie teraz Sean Dyche, który od kwietnia pozostaje bez klubu. Wcześniej przez dekadę prowadził Burnley i wyrobił sobie solidną renomę w Premier League. Pytanie, czy jego misja nie oznaczałaby jedynie tymczasowego zadania, a włodarze Evertonu od lata i tak postawią na Marcelo Bielsę? W klubie od dawna panuje spory chaos, a wybór nowego szkoleniowca już stał się mocno „specyficzny”. Z drugiej strony, trudno zarzucać Bielsy brak logiki. Everton zmierza ku Championship, a Argentyńczyk nie chce być tym, który będzie za sterami w momencie spadku.