Erik ten Hag uczy się na błędach – Man United pokonał Liverpool

Po porażce 0:4 z Brentford Manchester United sięgnął dna. Tak słabych Czerwonych Diabłów nie widzieliśmy już od dawien dawna. Futbol bywa jednak przewrotny, o czym przekonaliśmy się po raz kolejny. Dokładnie 9 dni później ten sam zespół pokonał Liverpool, który w 2022 roku był w Premier League niepokonany. Liverpool, który jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu zmiażdżył ten Manchester United 4:0. Jak Erik ten Hag tego dokonał?

REKLAMA

Erik ten Hag wyciągnął wnioski

Po porażce z Brentford bardzo szeroko omawialiśmy temat Manchesteru United. Wnioski, jakie wyciągnęliśmy częściowo pokryły się z przemyśleniami Erika ten Haga. Dziś widzieliśmy Manchester United bardziej pragmatyczny i dostosowany do swoich możliwości. Najlepiej widać było to w pomyśle na grę od autów bramkowych. Nie było już chęci rozpoczynania gry od środkowych obrońców i budowania akcji krótkimi podaniami. David de Gea za każdym razem posyłał dalekie podanie na połowę rywala, a zespół był skupiony na tym, aby zebrać drugą piłkę. Tym samym mogli spokojnie budować grę daleko od własnej bramki, a w razie przejęcia piłki przez przeciwnika – założyć pressing. Manchester United bardziej nastawił się na pojedynki, na grę fizyczną, na intensywność (co widać choćby na obrazku z poniższego tweeta). Dziś Manchester United przebiegł 18 kilometrów więcej niż w ostatnim meczu z Brentford.

Krótko mówiąc – Erik ten Hag wykorzystał tą samą broń, którą użyli Brighton i Brentford przeciwko jego zespołowi. Jako zespół, który był skazany na pożarcie przeciwko Liverpoolowi, który w założeniu gra dość podobnie, jak Czerwone Diabły chciały grać w dwóch pierwszych kolejkach – miało to sens. Ten Hag szybko porzucił swoje idealistyczne wizje i jako cel nadrzędny postawił wyniki. Tak, jak pisaliśmy przed tygodniem – tak wysoka porażka z Brentford na tak wczesnym etapie sezonu paradoksalnie może klubowi wyjść na dobre. Pytaniem pozostaje tylko, czy taki sposób gry nie był tylko jednorazowym planem anty-Liverpool, który jest jednym z najlepiej pressujących zespołów w Europie?

Linia pomocy i Casemiro

Szczerze – po wystawieniu wyjściowej jedenastki bałem się o Manchester United. Wprawdzie w porównaniu do meczu z Brentford Erik ten Hag dokonał czterech zmian (Varane za Maguire’a, Malacia za Shawa, McTominay za Freda i Elanga za Ronaldo) ale linia pomocy, która była największym problemem zespołu pozostała w podobnym kształcie. Biorąc pod uwagę odpowiedzialność z piłką przy nodze to nawet gorszym, ponieważ McTominay jest w tym elemencie jeszcze bardziej nieprzewidywalny od Freda. Niemniej jednak, nie o rozgrywanie w tym meczu chodziło, a o pojedynki. A w nich Manchester United zdominował Liverpool. Z 32 podjętych prób odbiorów aż 24 były skuteczne. The Reds? 13/26 udanych odbiorów.

Dzisiejszy mecz z poziomu trybun oglądał już Casemiro. Choć o tym, jak sam transfer wpłynie na Manchester United już pisaliśmy w osobnym tekście to spotkanie z Liverpoolem trochę nowych przemyśleń w tej sprawie może podsunąć. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że do takiego bardziej pragmatycznego grania Casemiro pasuje, jak ulał. Ustawiając obok niego Eriksena, McTominaya, czy Freda – taki duet nie wygląda wcale źle. Na spotkania z rywalami broniącymi głębiej lepiej sprawdzi się pewnie Duńczyk, a kiedy – mówiąc kolokwialnie – trzeba „podostrzyć” to ten Hag skorzysta z usług Szkota. Fred natomiast może być wyborem pomiędzy tą dwójką. Z czasem Erik ten Hag na pewno będzie naciskał na klub, aby otrzymać pomocnika bardziej obytego z piłką przy nodze, którego ze spokojem ducha będzie mógł ustawić jako registę – najgłębiej cofniętego pomocnika w rozegraniu. Na razie trzeba się jednak dostosować.

Lisandro Martinez uciszył krytyków

Spora część krytyki po pierwszych dwóch spotkaniach skupiła się wokół Lisandro Martineza. Rywale koncentrowali się na tym, aby zagrywać w jego stronę dalekie podania i wykorzystywać jego kiepskie – jak na środkowego obrońcę – warunki fizyczne. Sami sugerowaliśmy, że może lepszym rozwiązaniem byłoby ustawienie go jako defensywnego pomocnika lub lewego obrońcę, jednak wczorajszym spotkaniem z Liverpoolem Argentyńczyk uciszył krytyków. Zawieszenie Darwina Nuneza spowodowane czerwoną kartką w poprzednim meczu z Crystal Palace oraz styl gry podopiecznych Jurgena Kloppa sprawiało, że słabości Lisandro Martineza nie były eksponowane. Wręcz przeciwnie – wczoraj, jak na tacy widzieliśmy dlaczego Manchester United wyłożył na tego zawodnika prawie 50 mln funtów.

Różnica w sposobie bronienia linii defensywnej w porównaniu do meczów z poprzedniego sezonu była widoczna przede wszystkim w agresji. Manchesterowi United brakowało środkowych obrońców, którzy potrafiliby wyjść ze swojej strefy za cofającym się napastnikiem i nie dać mu swobodnie przyjąć piłki oraz odwrócić się twarzą do bramki. Lisandro Martinez taką grę ma we krwi. Jasne, pewnie temat wzrostu nadal będzie powracał, jak bumerang, ale pro-aktywność środkowych obrońców to cecha, której wymaga Erik ten Hag i której Czerwonym Diabłom brakowało.

Jeśli interesujesz się Premier League to koniecznie zajrzyj na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ