Ależ to była kolejka! Pasjonujący pojedynek pomiędzy Dortmundem i Monachium, Polak w jedenastce kolejki, sensacyjne zwycięstwo Bochum oraz fantastyczny debiut Xabiego Alonso. Oj, działo się na niemieckich boiskach! Oto nasze 5 wniosków z 9. kolejki Bundesligi.
Union dalej będzie człapać
Nie zabrzmi to elegancko, ale trudno inaczej nazwać grę Unionu Berlin. Rywalem lidera Bundesligi był w tej kolejce VfB Stuttgart. Przedostatni zespół ligowej tabeli, który w tym sezonie nie wygrał jeszcze meczu. Jednostronna deklasacja najlepszej nad jedną z najgorszych drużyn? Nie bardzo. Union był po prostu lepszy o jednego gola. Miał niższe posiadanie piłki, oddał mniej strzałów, ale ostatecznie zgarnął trzy punkty. Ekipa Ursa Fischera prawdopodobnie do końca sezonu będzie tak grać – często uda im się punktować, ale czy na tyle by powalczyć o czołowe ligowe lokaty? W tym wypadku idealnie pasuje określenie „wyniki ponad stan”. Berlińczycy nie są aż tak mocni jak wskazuje miejsce w tabeli, ale nikt inny nie punktuje lepiej.
Tymoteusz Puchacz wciąż ma tyle samo występów na boiskach Bundesligi co Leo Messi.
Borussia zacznie… ta, znowu pogubią punkty
W tym miejscu powinniśmy zachwycać się końcówką meczu Borussii Dortmund z Bayernem Monachium i docenić determinację podopiecznych Edina Terzicia. Niestety, trudno nam uwierzyć, że gracze z Dortmundu potraktują ten remis jako sygnał, że mogą zagrozić dominacji Bawarczyków. Za każdym razem gdy wydaje się, że zyskują dobrą formę – za chwilę głupio tracą punkty. Teoretycznie, pozycja w tabeli jest bardzo dobra. 4 punkty straty do Unionu Berlin to niewielka różnica, a drugie miejsce w grupie Champions League wydaje się wręcz pewne. Gdyby tylko Borussia nie notowała głupich wpadek – jak porażki z 1.FC Koln albo Werderem Brema, pewnie moglibyśmy zachwycać się dyspozycją tego klubu. Niestety, doświadczenie zawsze zapala lampkę ostrzegawczą. Ważna weryfikacja odbędzie się już w następnej kolejce, gdy Borussia pojedzie na mecz do Berlina. Pokonanie Unionu mogłoby dać nadzieję, że to nie będzie kolejny sezon w którym kibice nabiorą wiary w sukces, a następnie czeka ich bolesna weryfikacja.
Końcówkę z Bayernem trzeba zapętlić i puszczać piłkarzom Borussii w wersji 10-godzinej. Niech pamiętają, że potrafią grać w piłkę.
Jacek Góralski jest chwalony i… siada na ławie
Kilka dni temu w sieci pojawiły się słowa Thomasa Letscha, który chwalił Jacka Góralskiego. Nowy trener Bochum miał uważać Polaka za ważnego gracza swojego zespołu.
Wszystko pięknie? No to w meczu z Eintrachtem Frankfurt Jacek nie wstał z ławki rezerwowych. Gracze Letscha sensacyjnie pokonali zdobywcę Ligi Europy, a skoro udało się to bez Góralskiego, wątpimy by nagle szkoleniowiec budował wokół niego linię pomocy. Bochum w końcu zagrało tak jak powinno, ale bez udziału naszego rodaka. Czy 141 minut na boiskach Bundesligi wystarczy by przekonać selekcjonera do powołania? A może Letsch tak bardzo ceni sobie Jacka, że zostawia go na mecze z mocniejszymi rywalami?
Xabi Alonso z buta wjeżdża, ale mecz z Schalke niewiele znaczy
Strażak Xabi miał stosunkowo łatwe zadanie. Bayer Leverkusen zmierzył się bowiem ze słabym Schalke i bez problemu wygrał 4:0. Nagle okazało się, że gracze, którzy jeszcze niedawno kopali się po czołach są w stanie grać efektowny i efektywny futbol, a Moussa Diaby czy Jeremie Frimpong to absolutny ligowy top. Osobiście nie wyciągałbym daleko idących wniosków po meczu z tak słabym rywalem, ale faktem jest, że lepszego debiutu Hiszpan nie mógł sobie wyobrazić. Z kolei w Gelsenkirchen znów robi się gorąco. Przeczucie podpowiada, że Frank Krammer każdy kolejny mecz musi traktować jako potencjalnie ostatni na ławce trenerskiej. Pokusimy się o więcej, Mike Büskens dostanie swoją szansę i nagle Schalke będzie notować lepsze wyniki. Nikt tego nie przeczuwał, zupełnie nikt.
Robert Gumny rozkręca się
Gol z VfL Wolfsburg dał remis Augsburgowi, ale widać też, że Robert Gumny jest w coraz lepszej formie. Polak znalazł się w jedenastce kolejki „kicker.de”, chwalą go niemieckie media, pewnie lada chwilę któryś z polskich ekspertów zabierze głos, domagając się miejsca dla Roberta w kadrze narodowej. Tak, zasłużył na szansę. Jeśli Góralski ma dostawać powołania nie mając pewnego miejsca w ostatniej drużynie Bundesligi, to Gumny łapiący się do jedenastki kolejki tym bardziej na to zasługuje. Ważne, że Polak akcentuje swoje występy asystą (poprzednia kolejka) i golem, dzięki czemu jego pozycja w klubie jest coraz mocniejsza.