Ekstraklasa w zimowym śnie. Czeka nas kolejny wyścig ślimaków?

W pierwszych dwóch kolejkach zespoły, które przerwę zimową w Ekstraklasie spędziły w czołowej piątce, wygrały tylko dwa z 10 meczów. Co więcej, w minionej serii gier „wielka czwórka” (Lech, Legia, Raków, Jagiellonia) solidarnie przegrała swoje mecze, a z górnej połowy tabeli jedynym zespołem, który zainkasował trzy punkty, była Pogoń Szczecin. W poprzednim sezonie kibice mogli się przyzwyczaić, że Ekstraklasa sprawia sporo niespodzianek. Jagiellonia, która sięgnęła po mistrzostwo, punktowała ze średnią tylko 1,85 na mecz. Runda jesienna tego sezonu sugerowała, że w obecnym tak łatwo sięgnąć po tytuł już nie będzie. Po starcie wiosny jednak można się zacząć obawiać, że czeka nas kolejny „wyścig ślimaków”.

Obiecujący start Lecha i Jagiellonii

Oczywiście ciężko wyciągać wnioski zaledwie po dwóch kolejkach rozegranych po zimowej przerwie. Zwłaszcza że zarówno Lech, jak i Jagiellonia na start nowej rundy rozbiły swoich rywali. Kolejorz pokonał Widzewa 4:1 i wyglądał jak zespół idealnie przygotowany — szczególnie pod względem fizycznym. Piłkarze Nielsa Frederiksena w tym spotkaniu pobili rekord w liczbie wykonanych sprintów (174; wcześniej najlepszy wynik należał do Legii – 161). Z kolei Jaga rozbiła Radomiaka 5:0, wszystkie gole zdobywając już w pierwszej połowie, z czego aż trzy w początkowych 10 minutach spotkania. Zarówno Lech, jak i Jagiellonia pokazały moc na starcie rundy wiosennej.

REKLAMA

Problem w tym, że tydzień później oba zespoły zaprezentowały zupełnie inne oblicze. Wyglądały tak, jakby ktoś podmienił ich piłkarzy. Lech przegrał 0:1 z przedostatnią w tabeli Lechią Gdańsk. I choć można tłumaczyć to czerwoną kartką dla Alexa Douglasa już w 14. minucie meczu czy niesłusznie uznanym golem dla rywala, to nie zmienia to faktu, że podopieczni Johna Carvera lepiej weszli w to spotkania i zasłużenie zgarnęli trzy punkty. W całym spotkaniu Kolejorz oddał tylko jeden celny strzał. Ich współczynnik xG wyniósł – według danych z Flashscore – tylko 0,74.

Jagiellonia z kolei przegrała 1:2 ze Stalą Mielec. Mimo że Stal na własnym boisku punktuje bardzo dobrze (5. miejsce – 18 „oczek” w 10 meczach), to była to spora niespodzianka. Zwłaszcza że po pierwszej połowie ekipa Janusza Niedźwiedzia była lepsza i prowadziła jak najbardziej zasłużenie. Natomiast w drugiej Jaga, goniąc wynik, ani razu nie uderzała celnie na bramkę rywala. Adrian Siemieniec po spotkaniu tłumaczył, że takie mecze jego zespołowi będą się zdarzać. Niemniej jednak, chcąc walczyć o mistrzostwo, musisz takich wpadek zaliczać jak najmniej.

Ekstraklasa nie zmieniła się przez zimę

Oczywiście jedna porażka nie eliminuje nikogo z walki o mistrzowski tytuł. Aczkolwiek, zarówno dla Lecha, jak i Jagiellonii jest to niepokojąca kontynuacja formy z końcówki poprzedniej rundy. Ekipa Adriana Siemieńca zremisowała wszystkie cztery ostatnie jesienne mecze w lidze. Dokładając do tego spotkania pucharowe, Białostoczanie odnieśli tylko jedno zwycięstwo w ostatnich ośmiu konfrontacjach poprzedniego roku. Co gorsza, było to spotkanie Pucharu Polski przeciwko drugoligowej Olimpii Grudziądz (3:1). W efekcie Jagiellonia wypadła poza pierwszą ósemkę w tabeli Ligi Konferencji i doszły jej dwa dodatkowe mecze w fazie play-off.

Natomiast Lech od początku listopada do końca roku zgromadził tylko siedem punktów w pięciu spotkaniach. W tym czasie nie potrafił pokonać Puszczy Niepołomice (0:2), Piasta Gliwice (0:0) oraz Górnika Zabrze (1:2). Porażka z Lechią była dla Poznaniaków czwartym kolejnym wyjazdowym meczem bez zwycięstwa. O ile w przypadku Jagiellonii gorszą dyspozycję pod koniec rundy można było tłumaczyć zmęczeniem piłkarzy, którzy musieli krajowe rozgrywki łączyć z grą w Lidze Konferencji, tak Lech nie miał tego problemu. Kolejorz nie grał nawet w eliminacjach europejskich rozgrywek, a z Pucharu Polski zostali wyeliminowani już po pierwszym starciu. Jesienią zespół Frederiksena rozegrał tylko 19 meczów przy 32 zarówno Jagi, jak i Legii.

Falstart Legii i Rakowa

Nienajlepszą formę z końcówki rundy jesiennej prezentują również dwaj inni kandydaci do mistrzostwa – Raków oraz Legia. Oba zespoły w dwóch pierwszych kolejkach tego roku zgarnęły po punkcie. Medaliki najpierw zremisowały 0:0 z Cracovią, a następnie uległy 1:2 GKS Katowice na własnym stadionie. Biorąc pod uwagę również poprzednią rundę ekipa Marka Papszuna w ostatnich ośmiu meczach wygrała tylko dwukrotnie. Co więcej, w obu przypadkach decydującego gola strzelała w doliczonym czasie gry (1:0 ze Stalą i 3:2 z Widzewem). Raków – podobnie jak Lech – nie może tłumaczyć się zmęczeniem. Częstochowianie jesienią mieli identyczny kalendarz. Również nie musieli rywalizować w Europie, a z Pucharu Polski odpadli już na pierwszej przeszkodzie. W nogach mają więc tyle samo spotkań, co Kolejorz – 19. Aż o 13 mniej niż Legia i Jagiellonia.

Legia z kolei na start wiosny zremisowała 1:1 z Koroną Kielce, a w ostatniej serii gier uległa 0:1 Piastowi. Stratę punktów w pierwszym starciu można tłumaczyć grą w osłabieniu od 23. minuty po czerwonej kartce dla Ryoyi Morishity oraz niewykorzystanym rzutem karnym przez Rafała Augustyniaka. Niemniej jednak kolejnym meczem przeciwko Piastowi Legioniści nie wysłali sygnału reszcie stawki, aby oglądali się za plecy. W ostatnich sześciu meczach Legia zdobyła tylko osiem punktów. Co więcej, w tym czasie przegrała też dwa z trzech spotkań w Lidze Konferencji, przez co była blisko wypadnięcia poza pierwszą ósemkę gwarantującą bezpośredni awans do 1/8 finału tych rozgrywek.

Ekstraklasa bardziej wymagająca wiosną?

Mimo że cała czołówka nie najlepiej rozpoczęła rundę wiosenną tego sezonu, to ciężko wyrokować, że Ekstraklasa uraczy nas podobnym wyścigiem o mistrzostwo, co w minionym sezonie. Lech rundę jesienną zakończył ze średnią punktów 2,11 na mecz, o 0,26 wyższą niż Jagiellonia całą poprzednią kampanię. Nawet po trzech punktach zdobytych w dwóch pierwszych meczach wiosną Lechici wciąż punktują ze średnią powyżej dwóch „oczek” na spotkanie. Co więcej, sama Jaga w obecnych rozgrywkach punktuje lepiej niż w poprzednich, kiedy zdobywała mistrzostwo. Z kolei Raków z dokładnie taką samą jak mistrz Polski z zeszłego sezonu. Wszystko wskazuje więc na to, że w tym roku, aby sięgnąć po tytuł potrzebna będzie znacznie większa liczba punktów.

Mimo to, na tym samym etapie minionego sezonu nic nie zapowiadało, że walka o tytuł będzie rozstrzygać się żółwim tempem. Po rundzie jesiennej Śląsk miał na koncie 41 punktów po 19 meczach. Daje to średnią 2,16 na mecz, a więc o 0,05 lepszą niż Lech w obecnym sezonie. Jagiellonia z kolei uzbierała 38 „oczek” – średnio 2 na spotkanie — a więc tyle samo, co drugi jesienią Raków. Dopiero w rundzie wiosennej oba zespoły wyhamowały. Nic nie jest jeszcze przesądzone, jednak jeżeli czołówka nadal będzie grać tak jak pod koniec jesieni i na początku wiosny może czekać nas powtórka z rozrywki. I znów będziemy mogli chwalić się tym, że Ekstraklasa jest najbardziej wyrównaną ligą w Europie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,728FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ