Ekstraklasa czy ekstra… kasa? Zaglądamy w finanse polskiej piłki

Po przerwie zimowej do gry wracają polskie rozgrywki piłkarskie. W 2024 roku odbyły się już pierwsze mecze PKO Bank Polski Ekstraklasy i Fortuna 1 Ligi. Z kolei za tydzień wznowione zostaną rozgrywki II Ligi. To dobra okazja, by przyjrzeć się finansom polskiej piłki. Bo choć wielu z nas darzy rodzime rozgrywki sentymentem, to ich poziom jest, nie oszukujmy się, daleki od ideału. Pytanie, czy za tym problemem stoją braki finansowe? Sprawdzamy!

REKLAMA

Chcesz pokazywać Ekstraklasę? Musisz słono zapłacić

Jednym ze źródeł wpływów do kas klubów i lig piłkarskich są kontrakty telewizyjne. Te w Polsce przynoszą relatywnie duże zyski. W 2022 roku, kiedy Ekstraklasę transmitował Canal+ Sport (wszystkie mecze) i TVP Sport (34 spotkania), kwota uzyskana z tytułu tych kontraktów wynosiła 54 miliony euro rocznie. To znacznie więcej niż plasujące się wyżej w rankingu UEFA liga duńska (43 mln), austriacka, szkocka (obie 38 mln) czy szwajcarska (21 mln).

Pamiętajmy, że chodzi jednak jedynie o krajowe kontrakty telewizyjne. Oznacza to, że wymienione wcześniej ligi, często transmitowane także w innych krajach, pod względem kontraktów międzynarodowych mogą przewyższać nasze rozgrywki. Przykładowo, szkocką Premiership obejrzymy także w Polsce na kanałach Polsatu Sport. Jest jeszcze jedna kwestia, której nie należy pomijać przy podobnych porównaniach: rozmiar ligi. Kiedy spojrzymy chociażby na skład danych rozgrywek piłkarskich, dysproporcja między wartością praw telewizyjnych 18-zespołowej Ekstraklasy i liczącej 12 klubów szwajcarskiej Super League dziwi zdecydowanie mniej. W Danii, Austrii czy Szwajcarii telewizje płacą bowiem za znacznie mniejszą liczbę meczów do pokazania w każdej serii gier. Nic dziwnego, że przekłada się to na mniejsze kwoty płacone przez nadawców sygnału.

Dochód klubów to nie tylko pieniądze od mediów

Spore przychody do klubowych kas gwarantują również transfery zawodników. Te w naszym kraju są naprawdę dobrym źródłem zysku. Rekordowe transfery z naszej ligi według portalu Transfermarkt to sprzedaże Kacpra Kozłowskiego i Jakuba Modera do Brighton za 11 milionów euro, a także najnowszy ruch, na mocy którego Ernest Muci przeniósł się do Besiktasu i transfer Jakuba Kamińskiego do Wolfsburga. Oba przyniosły ekstraklasowym klubom po 10 milionów euro. Przez ostatnie lata nie brakowało także transakcji opiewających na kwoty nieco niższe, ale niezwykle istotne. Od kilku lat Ekstraklasę regularnie opuszczają zawodnicy, za których płaci się po kilka milionów. Stanowi to bardzo wyraźny zastrzyk dla budżetów klubów.

Okazuje się bowiem, że z 921 milionów łącznych przychodów ekstraklasowiczów w ubiegłym sezonie, 131 to właśnie wpływy z transferów. Co ciekawe, mimo coraz większych zarobków klubów, przychody z transferów sukcesywnie maleją. Rośnie jednak wewnętrzny rynek sprzedażowy zasilany z transakcji zawieranych przez strony z Ekstraklasy. Co to oznacza?

Pesymista odpowiedziałby, że świadczy to o zamknięciu się ligi i braku zainteresowania z zagranicy naszymi zawodnikami. Wydaje się jednak, że racjonalna odpowiedź jest zupełnie inna. Chodzi o większą wstrzemięźliwość i rozsądek polskich klubów, które nie sprzedają już wszystkich wyróżniających się piłkarzy przy pierwszej racjonalnej ofercie. Wzorem nowej tendencji, wolimy dłużej utrzymać w zespołach gwiazdy. Powstrzymując się przed sprzedawaniem liderów kluby pozbawiają się jednorazowych przypływów gotówki, ale wykorzystują umiejętności piłkarzy do podnoszenia większych pieniędzy „z boiska”. Potwierdzają to dobre występy polskich drużyn w europejskich pucharach i coraz lepsza sytuacja finansowa piłkarskiej elity. Zyskuje na tym cała liga, która jest zwyczajnie bardziej atrakcyjna, a jej poziom wzrasta.

Nie można też zapominać, że wiele z najbardziej lukratywnych ofert składanych polskim klubom do niedawna pochodziło z Rosji. Dopóki tamtejsza liga nie była sankcjonowana przez Europę, a rubel miał wartość większą niż 0,01 euro, kluby z największego państwa świata chętnie sięgały po wyróżniających się Polaków. Dziś jest to niemożliwe, co w pewnym stopniu uszczupla możliwości sprzedażowe naszych drużyn. Jest jednak wyrzeczeniem koniecznym, na które nikt nie narzeka.

Nie zasługujemy na 20. miejsce?

Spójrzmy na ligi, które znajdują się koło nas w rankingu UEFA. Zarówno lepsza od nas serbska Superliga, jak i chorwacka HNL robią droższe transfery. Przewyższają nas także pod względem średniej wartości zawodnika i średniej wartości drużyny występującej w elicie. Można więc powiedzieć, że kilka milionów za gracza, dość regularnie wyciągane w przypadku polskich klubów to i tak spory sukces. O ile bowiem dokonujemy opłacalnych transferów porównywalnie z Serbami, tak Chorwacja, w której przeciętna wartość ligowca jest prawie dwa razy wyższa niż u nas, nie sprzedaje swoich piłkarzy tak drogo. Jedynym wyjątkiem jest sprzedaż Josipa Sutalo do Ajaxu ubiegłego lata (20,5 mln euro odstępnego). Poza tym, niewiele tam ruchów pokroju naszych najlepszych sprzedaży.

1 Liga daleko z tyłu

Ciekawe jest jednak także to, jak duża przepaść finansowa dzieli Ekstraklasę od 1 Ligi. Jak możemy przeczytać w raportach Grand Thornton, kluby ekstraklasy generują prawie pięciokrotnie większe dochody niż ich odpowiednicy z niższej klasy rozgrywkowej. Struktura podziału tej kwoty jest też drastycznie różna od tej ekstraklasowej. Jeszcze większa różnica to pieniądze z transferów: w Fortuna 1 Lidze jest ich 21 razy mniej!

Z czego jeszcze zarabiają kluby? To głównie umowy sponsorskie, zyski z Pro Junior System i przychody z dnia meczowego. Na przestrzeni ostatnich lat opłacalność inwestowania w konkretne segmenty działalności klubów ulegała zmianom, ale nieustannie aktualne jest jedno: kluby w Polsce bogacą się coraz bardziej. Dzięki temu liga zyskuje na potencjale finansowym, grają lepsi piłkarze, a w strukturach drużyn pracują bardziej wykwalifikowani pracownicy. W efekcie zwykły kibic oglądający mecze dostaje lepsze widowisko do obserwowania. Wydaje się więc, że jak na aktualny potencjał naszej piłki finansowo i medialnie jest ona osadzona na bardzo solidnych fundamentach. Pytanie tylko, czy zostaną one wykorzystane do stopniowego budowania wieżowca i wspinania się po szczeblach europejskiego futbolu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ