Reprezentacja Polski trafiła do tak słabej grupy eliminacyjnej Mistrzostw Europy, że przed turniejem niemal każdy mecz będzie testem dla ofensywy zespołu Fernando Santosa. Starcie z Niemcami było być może jedynym sprawdzianem, gdzie nasz zespół był w pozycji, w której na EURO może być w większości meczów – jako drużyna, która może oddać inicjatywę, nastawić się na przesuwanie i mieć miejsce do wyprowadzania kontrataków. Wygraną z Niemcami możemy postawić plus przy naszej reprezentacji.
Aktywna defensywa
Za kadencji Czesława Michniewicza przyzwyczailiśmy się, że reprezentacja Polski jest nastawiona bardzo defensywnie. Świeżo upieczony trener saudyjskiego Abha Club trafił jednak w reprezentacji na taki czas, w którym mierzył się głównie z rywalami z górnej półki, teoretycznie silniejszymi od nas. Holandia i Belgia w Lidze Narodów i Argentyna na Mistrzostwach Świata. Walia, Chile, Meksyk czy nawet Arabia Saudyjska to też nie byli rywale, którzy chowali się za podwójną gardą. W tych meczach Czesław Michniewicz także jednak przyjmował reaktywną taktykę. Nie chcemy kwestionować podejścia, ponieważ każdy trener ma swoją wizję futbolu, aczkolwiek w grze biało-czerwonych bezustannie irytowała jedna rzecz – bierność w odbiorze. Zespół rzadko wykazywał chęć przejęcia futbolówki i zostawiał rywalowi za dużo miejsca.
W tym tkwiła kluczowa zmiana, której Fernando Santos chciał dokonać na mecz z Niemcami. Reprezentacja Polski zagrała defensywnie, oddała piłkę rywalowi, często cały zespół poza napastnikiem bronił na długości 25 metrów od własnej bramki. Zespół Fernando Santosa wykazywał jednak większą chęć odbioru piłki. Kiedy była możliwość – starał się skrócić pole gry i przesunąć się całą jedenastką wyżej, założyć wysoki pressing. Krótko mówiąc – u naszych piłkarzy było widać większą odwagę. Imponować mogła przede wszystkim postawa Jakuba Kamińskiego i Michała Skórasia, bardzo solidnie prezentował się także Damian Szymański. Oczywiście, nadal jest sporo do poprawy, bo mecz znowu uratował Wojciech Szczęsny, a z każdą kolejną minutą nasza defensywa wyglądała coraz bardziej desperacko, jednak ostatecznie udało się zachować czyste konto.
Pułapka statystyk
Patrząc na statystyki i przede wszystkim liczbę strzałów – zwycięstwo reprezentacji Polski wydaje się aberracją. I rzeczywiście, gdybyśmy zagrali z Niemcami 10 kolejnych meczów w taki sposób to pewnie nie wygralibyśmy ani jednego. Niemniej jednak, z 26 strzałów reprezentacji Hansiego Flicka sporo z nich było zza pola karnego, z pozycji o niskim prawdopodobieństwie powodzenia. Klarownych sytuacji też było mało. Według serwisu statystycznego Fotmob Niemcy wykreowali sobie tylko jedną „dużą” okazję (określaną w statystykach jako „big chance”). Fernando Santos w wywiadzie pomeczowym w TVP Sport zaznaczał, że w pierwszej połowie jego zespół był bardzo dobrze zorganizowany.
Portugalski selekcjoner na mecz z Niemcami zdecydował się zmienić ustawienie w porównaniu do jego pierwszych starć z Czechami i Albanią. Reprezentacja Polski zagrała z trójką stoperów i wahadłowymi, co ewidentnie było obliczone na dopasowanie się do sposobu atakowania przeciwników. Reprezentacja Niemiec przy atakach pozycyjnych zawsze przechodzi na trójkę środkowych obrońców i angażuje pięciu zawodników w linię ataku (z Polską i tak zagrali 3-4-3, więc nie było przetasowań w zależności od tego kto ma piłkę), więc piątka defensorów miała zapobiegać tworzeniu przewagi liczebnej przez Niemców w bocznych sektorach boiska. O tym, że 4-osobowa linia obrony w takich sytuacjach to woda na młyn dla rywali Fernando Santos przekonał się całkiem niedawno jako selekcjoner Portugalii. Na EURO 2020 jego zespół przegrał z Niemcami 4:2 głównie przez to, że nie mógł poradzić sobie z wahadłowymi rywala.
Reprezentacja Polski w eksperymentalnym zestawieniu
Linia obrony na wczorajszy mecz była złożona… dość eksperymentalnie. Ani Bartosz Bereszyński ustawiony po prawej stronie, ani Jakub Kamiński po lewej nie są przyzwyczajeni do gry jako wahadłowi. Największym zaskoczeniem było jednak ustawienie Tomasza Kędziory w roli centralnego stopera. Nie dość, że 29-latek przez ostatnie 1,5 roku grał bardzo mało to jeszcze jest to dla niego nienaturalna pozycja. Możemy się tylko domyślać, ale być może Fernando Santos na tej pozycji chciał zawodnika, który będzie dowodził całą formacją. Wydaje się, że po meczu z Czechami selekcjoner wypisał z tej roli Jana Bednarka i dlatego piłkarz Southampton – mimo ze jest wyższy i gra lepiej w powietrzu – został ustawiony bliżej prawej strony.
Ostatecznie tak złożona defensywa zdała egzamin. Niemcy dopiero po raz drugi za blisko 2-letniej kadencji Hansiego Flicka nie trafili w meczu do siatki rywala. Die Mannschaft na Mistrzostwach Świata w Katarze statystycznie mieli najlepszą ofensywę w fazie grupowej, a odpadli z turnieju już na tym etapie tylko dlatego, że byli okropnie nieskuteczni i popełniali błędy w defensywie. W każdym razie – sytuacji tworzyli sobie mnóstwo. Z Polską, jak już wspomnieliśmy, oddali dużo strzałów, ale nie mieli wielu klarownych okazji. Ciągle pozostaje argument, że to mecz towarzyski, do których nie podchodzi się tak, jak do meczów o stawkę, jednak Niemcy, jako gospodarz EURO 2024, do inauguracji turnieju przygotowują się grając jedynie sparingi, więc teoretycznie powinni do nich podchodzić w miarę poważnie. Reprezentacja Polski pierwszą połową pokazała, że defensywna gra wcale nie musi być zła, ale końcówką spotkania przypomniała, iż zbyt mocne przesunięcie wajchy w tą stronę może się źle skończyć.