Mecz Los Angeles Lakers z Indianą Pacers nie zapowiadał się dla tych pierwszych zbyt dobrze. Na parkiet nie mogli wyjść bowiem Lebron James, Williams czy Luka Doncic, który wciąż czeka na debiut w ekipie z nocnego miasta. Indiana miała do dyspozycji praktycznie cały skład i na papierze to oni podchodzili do tego pojedynku jako faworyci.
Pierwsza kwarta ustawiła mecz?
Od samego początku widać było, że goście nie potrafią złapać rytmu. Lakersi szybko odskoczyli swoim rywalom, karcąc im na bardzo wysokiej skuteczności. Dość powiedzieć, że przez pierwsze 5 minut meczu mieli oni 100% skuteczności za 3 (4/4). W mecz świetnie wszedł Reaves, który grał niczym natchniony. Pacers pudłowało kolejne rzuty, a grający dziś w biało-fioletowych trykotach gracze gospodarzy byli niczym w transie.
Pierwsza kwarta zakończyła się 44-22. Indiana pozbawiona była złudzeń i widać było, że ich gra musi zmienić się o 180 stopni, jeśli chcą w ogóle mieć szansę w tym meczu. Skuteczność z gry na poziomie 30 procent przy 70 procentach gospodarzy brzmi jak nieśmieszny żart.
W drugiej kwarcie obraz meczu nieco nam się wyrównał. Indiana grała lepiej, ale wciąż musieli oni gonić niemal abstrakcyjną stratę gdy wybrzmiała syrena ogłaszająca przerwę w meczu, na tablicy wyników widniało 66-50. Szesnaście punktów to jeszcze nie tragedia, ale droga do ewentualnej walki o zwycięstwo wydawała się bardzo daleka.
Przebudzenie gości i emocjonująca końcówka
Trzecia kwarta zaczęła się po myśli ekipy przyjezdnych. W pewnym momencie Lakersi totalnie pogubili rytm, pozwalając zbliżyć się rywalowi na ledwie cztery oczka. W perspektywie 22 punktów straty z pierwszej kwarty, Indiana była zachwycona obrotem spraw. Na szczęście dla fanów Jeziorowców, niezawodny tego dnia Reaves znów zaczął czarować, dając swojej drużynie dużo spokoju. Wynik 94-84, który zakończył trzecią kwartę dawał fanom nadzieję na wyrównany pojedynek do samego końca.
Czwarta kwarta to spore emocje, szczególnie w ostatnich 2 minutach. Indiana w pewnym momencie zbliżyła się na pięć punktów, przejmując nawet piłkę. Niestety słabo dysponowani dziś sędziowie nie zauważyli faulu przy rzucie za trzy punkty, co niemal zamknęło emocje w meczu. Bez względu na to Pacers zabrakło tego dnia skuteczności. Przy 52.3% Jeziorowców, goście zdołali zagrać na ledwie 42.5.
Drugi garnitur dał radę
Mimo absencji największych gwiazd, niespodziewanie dla wielu fanów koszykówki, Los Angeles Lakers pokazali dziś kawał świetnej koszykówki. Nie dali oni rywalowi zbyt dużo pola do popisu, szybko uciekając na prowadzenie i zabijając marzenia przeciwników. Ekipa z Indiany ma do odrobienia lekcje, bo takich meczów, nawet w sezonie zasadniczym, przegrywać nie wypada!