Do Legnicy, w której gospodarzem była Miedź, przyjechała Arka Gdynia. Trenerem przyjezdnych w dzisiejszym spotkaniu był Tomasz Grzegorczyk. Do niedawna asystent Wojciecha Łobodzińskiego, którego zastąpił po jego zwolnieniu po spotkaniu z Górnikiem Łęczna.
Wyrównana pierwsza połowa pojedynku w Legnicy
Ledwo spotkanie się rozpoczęło, a już mamy kandydata do pudła kolejki. Tornike Gaprindaszwili mija obrońców, a w polu karnym… gdy bramkarz był ustawiony na tyle, aby łatwo mu było strzelić bramkę, to spudłował z 6 metrów! Chwilę później po kontrze również świetną okazję zmarnował Joao Oliveira.
W 23. minucie Kaczmarski zagrał świetne, długie zagranie do Wiktora Bogacza. Napastnik urwał się Marcjanikowi, ale nie był w stanie uderzyć celnie na bramkę. Chwilę później Gaprindaszwili sfaulował gracza Miedzi obok pola karnego. Z rzutu wolnego padł jednak gol, po tym jak dośrodkowanie wykorzystał Mateusz Grudzinski. Nie minęło wiele, a żółto-niebiescy świetnie odpowiedzieli na to rywalom. Obrońcy gospodarzy nie potrafili wybić piłki z pola karnego. Dopadł do niej Karol Czubak i wyrównał wynik spotkania.
Nudna druga połowa z szczęśliwą końcówką dla Arki Gdynia
W drugiej połowie rozpoczęła się dużo bardziej szarpana, fizyczna gra. Oba zespoły grały zdecydowanie zachowawczo licząc na to, że po kontrze uda im się strzelić bramkę. Przy tym zachowując czyste konto. W 71. minucie Kamil Antonik zszedł do środka. Zagrał Benediktowi Miociowi, który oddał bardzo groźny strzał na bramkę Damiana Węglarza. Ten jednak zaliczył dobrą interwencję.
Tak naprawdę najciekawszym w tej połowie było odpalanie fajerwerków przez kibiców z Legnicy. Ci jednak mogli w doliczonym czasie gry rozpaczać. Sędzia po analizie VAR przyznał rzut karny dla Arkowców. Wykorzystał go Szymon Sobczak, dając cenne punkty nowej drużynie. W szesnastej doliczonej minucie grająca w osłabieniu Miedź prawie wyrównała. Arkę uratowało jednak obramowanie bramki.