Kiedy Manchester United zwalniał Erika ten Haga wydawało się, że gorzej już być nie może. Po dziewięciu kolejkach Czerwone Diabły miały 11 punktów i zajmowały 14. miejsce w tabeli. W połączeniu z rozczarowującym wcześniejszym sezonem cierpliwość właścicieli do Holendra się skończyła. Nowy trener miał wreszcie poukładać zespół i przywrócić go do walki o najwyższe cele. Niemniej jednak, pod wodzą Rubena Amorima wcale nie jest lepiej. Portugalczyk notuje niższą średnią punktów na mecz, a od momentu jego zatrudnienia gorsze pod tym względem są jedynie cztery zespoły. 40-latek jest kolejnym trenerem, który nie potrafi z tej grupy piłkarzy wydobyć potencjału.
Nowy trener nie zawsze potrzebuje wiele czasu
Oczywiście nie można jeszcze definitywnie przesądzać, że zatrudnienie Rubena Amorima na Old Trafford się nie sprawdzi. Portugalczyk pracuje w czerwonej części Manchesteru dopiero niecałe pół roku. Z jednej strony jest to dość dużo czasu, aby poprawić wyniki i grę zespołu. Wystarczy spojrzeć w stronę Liverpoolu, żeby zobaczyć w jak krótkim czasie Arne Slot zdołał osiągnąć sukces w nowym klubie. Oczywiście to zupełnie inna sytuacja, ponieważ Holender przejmował zespół poukładany, który wcześniej przez kilka lat był budowany pod określony styl gry preferowany przez Jurgena Kloppa. Amorim przychodził do zespołu rozbitego, w którym praktycznie nic nie funkcjonowało tak jak powinno.
Niemniej jednak, znajdą się również przykłady trenerów, którzy przejmowali zespoły będące w kryzysie, balansujące w okolicach strefy spadkowej, a i tak potrafili później zakwalifikować się do europejskich pucharów. W obecnym sezonie jako przykład może posłużyć Nottingham Forest Nuno Espirito Santo, które w minionej kampanii zajęło ostatnie bezpieczne miejsce. Podobną drogę – od walki o utrzymanie po europejskie puchary – przebyła Aston Villa pod wodzą Unaia Emery’ego. Błyskawiczny pozytywny efekt wywarło także zatrudnienie Thomasa Tuchela w Chelsea. Niemiec też obejmował drużynę w środku sezonu, a mimo to zdołał poprawić wyniki w Premier League oraz sięgnąć po triumf w Lidze Mistrzów już w pierwszym sezonie.
Wielu kibiców Czerwonych Diabłów po zatrudnieniu Amorima pewnie też spodziewało się podobnych efektów. Mimo to, sam szkoleniowiec Manchesteru United do pracy w nowym klubie podszedł w zupełnie inny sposób. Portugalczyk jest trenerem, który preferuje jeden wypracowany system gry zamiast dopasowywać go do piłkarzy. W takim przypadku, aby drużyna zaczęła funkcjonować tak jak trener tego wymaga, potrzeba znacznie więcej czasu. Dlatego też Ruben Amorim dostał od właścicieli kredyt zaufania i pomimo słabych wyników jego posada nie jest zagrożona.
Ruben Amorim chce większej kontroli
Pierwsze, co zmienił nowy trener Czerwonych Diabłów to ustawienie zespołu. Ruben Amorim w Sportingu stosował system 3-4-2-1 i tak też gra jego Manchester United. Niemniej jednak, sama formacja to nie wszystko, co zmieniło się po roszadzie na ławce trenerskiej. Głównym zarzutem do Erika ten Haga było to, że za jego kadencji Czerwone Diabły zbyt często grały wertykalnie, nie potrafił uspokoić gry i dłużej utrzymać się przy piłce. Holender nastawiał swój zespół na szybkie ataki w fazach przejściowych. Pod jego wodzą United często cofało się niżej i pozwalało rywalom na budowanie ataków pozycyjnych. Amorim z kolei chce, aby jego drużyna grała bardziej cierpliwie i miała większą kontrolę nad meczem. Spotkania z udziałem Czerwonych Diabłów mają być po prostu mniej chaotyczne.
Najlepiej widać to w statystykach. Pod wodzą Rubena Amorima Manchester United dopuszcza rywali do mniejszej liczby sytuacji, ale sam również kreuje mniej niż za Erika ten Haga. Średni wskaźnik xG (goli oczekiwanych) na mecz – na bazie danych z Understat – spadł z 1,74 do 1,37. Natomiast średnie xGC (gole oczekiwane tracone) – z 1,95 do 1,58. Mimo, że średnia strzelanych goli pod wodzą nowego trenera wzrosła, to jest to raczej efektem nadmiernej nieskuteczności Czerwonych Diabłów na początku rozgrywek. W pierwszych dziewięciu meczach Manchester United strzelił prawie dwa razy mniej bramek niż „powinien” (8 goli przy 15,65 xG).
Manchester United opiera się na indywidualnościach
Głównym zarzutem do Rubena Amorima może być to, że zespół pod jego wodzą nie potrafi wykorzystać potencjału w ofensywie. Od momentu jego zatrudnienia mniej bramek strzeliło jedynie pięć zespołów. Pod względem xG w tym okresie Manchester United jest dopiero na 13. miejscu. W statystyce „dużych szans”, strzałów celnych oraz tych z pola karnego Czerwone Diabły również są w drugiej dziesiątce. Mimo, że w poprzednim sezonie wcale nie wyglądało to lepiej, to biorąc pod uwagę potencjał ofensywnych piłkarzy oraz to, ile United wydało na ich transfery, statystyki te są kompromitujące.
Co więcej, pod wodzą Amorima United w ofensywie opiera się na dwóch zawodnikach – Bruno Fernandesie i obecnie kontuzjowanym Amadzie Diallo. Od momentu przyjścia byłego trenera Sportingu, Portugalczyk miał udział przy 12 (6 goli i 6 asyst) z 25 goli United. Z kolei Iworyjczyk w 13 spotkaniach strzelił pięć bramek i zanotował cztery ostatnie podania. O ile Amad Diallo skorzystał na współpracy z Rubenem Amorim, tak pozostali ofensywni piłkarze nie potrafią pokazać pełni swoich umiejętności pod wodzą nowego szkoleniowca. Znamienne było to, że w końcówce wtorkowego starcia z Nottingham Forest, to wpuszczony z ławki Harry Maguire tworzył największe zagrożenie.
Manchester United marnuje potencjał
Trudno nie odnieść wrażenia, że Czerwone Diabły po prostu nie wykorzystują potencjału, jaki drzemie w tej drużynie. Manchester United co roku wydaje sporo pieniędzy na transfery, jednak nie potrafi wkomponować poszczególnych zawodników do drużyny. Najlepiej świadczy o tym, to jak piłkarze odchodzący radzą sobie w swoich nowych klubach. Marcus Rashford po odejściu w styczniu do Aston Villi miał już udział przy siedmiu trafieniach. Anthony robi furorę w Betisie. Anthony Elanga, który trafił do siatki w ostatnim meczu z Manchesterem United, odżył w Nottingham. Równie dobrze po opuszczeniu Old Trafford radzą sobie Mason Greenwood, Scott McTominay czy Aaron Wan-Bissaka.
Można mieć wątpliwości co do kwot wydawanych przez Manchester United na niektórych piłkarzy, jednak też nie jest tak, że Czerwone Diabły sprowadzają przypadkowych piłkarzy. Mimo to, większość z nich po transferze do Manchesteru United nie potrafi pokazać pełni swojego potencjału. Z jednej strony może to wynikać z presji, z jaką wiąże się reprezentowanie tak dużego klubu. Jednak z drugiej zadaniem trenera powinno być też wkomponowanie piłkarzy do systemu gry, w taki sposób aby wykorzystać ich umiejętności. Jurgen Klopp powiedział kiedyś, że wierzy w trening, a nie w transfery. Czas, aby wszyscy związani z Manchesterem United wzięli sobie te słowa do serca i zamiast wydawać pieniądze bez zastanowienia na nowych piłkarzy zaczęli korzystać z tych, których mają już w klubie.